Leżałem pomiędzy jego nogami tuląc się do niego. Lubiłem takie wieczory: pełne spokoju i jego ciepła. Nie tylko on powodował, że było mi ciepło, ale także ogólna, letnia temperatura. Podniosłem się lekko i przywarłem do jego ust rozkoszując się smakiem wcześniej jedzonych truskawek.
*
-Kochajmy... Się- usłyszałem pomiędzy namiętnymi pocałunkami, a moje serce przyspieszyło rytm dwukrotnie. Nie żebym jakoś specjalnie czekał na te słowa, ale z każdym dniem od ponad pół roku coraz trudniej było mi się ukrywać z moim podnieceniem.
Nie wiem jak znaleźliśmy się w mojej sypialni teraz będącej w odcieniach pomarańczy dzięki zachodzącemu słońcu, które swoją drogą nadawało tej chwili niesamowitego klimatu, ale to nie było ważne liczył się dla mnie tylko brunecik wijący się pode mną z rozkoszy, jaką sobie nawzajem sprawialiśmy.
Gratuluje tego projektu:-) opowiadanie jest urzekajace. Podoba mi sie jego styl, jego klimat. Bardzo duze brawa za koncepcje. Z niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
I.
Witam,
OdpowiedzUsuńtak, piękne, urzekające, nie spieszą się z niczym...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia