24 maj 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 12

-Przez nie chciałem się zabić- powiedział wybudzony ze snu, a ja odsunąłem rękę, którą bez pozwolenia dotykałem rany pod okiem Tymka- przez oczy byłem wyśmiewany w szkole- powiedział smutno- i kiedy próba samobójcza mi nie wyszła, a noszenie soczewek zaczęło mnie irytować chciałem pozbyć się jednego z nich- prycha- to takie głupie.
Nie wiedziałem, co zrobić, więc znów dotknąłem szramy dwoma palcami i przejechałem palcami wzdłuż niej. Wróciłem na swoje łóżko po drodze biorąc gitarę. W ciągu dwóch tygodni, podczas których jestem w ośrodku nauczyłem się na niej grać w miarę dobrze. Tymek był w szoku i przyznał, że sam uczył się pół roku zanim mu cokolwiek jakoś wychodziło, ale mu nie wierzyłem. To wydawało mi się zbyt proste żeby zajęło tyle czasu. Kamil odwiedził mnie dwa dni temu i razem uzgodniliśmy, że niedługo wrócę do domu.
Ta myśl mnie przerażała, bo powrót równał się spotkaniu Michała, wobec którego nie mam zielonego pojęcia jak się zachowywać, ale kiedy myślałem o Gabrielu moje serce przyspieszało, a ręce drętwiały.

*

Minęły trzy tygodnie zanim stwierdziłem, że jestem gotowy wyjść z ośrodka, podczas których nic nie robiłem. Co prawda były spotkania z psychologiem, ale na dwóch się skończyło dzięki temu, że jestem niemową. Po moich nocnych napadach lęku lekarze dobrali mi leki uspokajające, po których szybko stawałem się senny i spałem bardzo długo, ale mimo to sen nie należał do spokojnych.

Zarzuciłem torbę na ramie i wyszedłem na świeże powietrze. Rozejrzałem się po ośnieżonym parku, który otaczał całą placówkę, pod jednym z drzew dostrzegłem auto Kamila. Starając się nie poślizgnąć zszedłem z kilkunastu schodków i skierowałem się do pojazdu, ale kiedy oberwałem czymś zimnym i twardym w tył głowy zatrzymałem się i odwróciłem. W moją stronę biegł Tymek, a z jego ust wydobywały się kłębki pary
-Jak...Mogłeś...Tak bez... Po-pożegnania?- Zapytał zasapany, po czym wcisnął mi w dłoń jakiś papierek- odezwij się do mnie- uśmiechnął się i wyrzucił pięść do przodu. Skuliłem się spodziewając ciosu, ale pięść zatrzymała się w połowie drogi, a chłopak wykrzyknął- żółwik na pożegnanie!- Stukaliśmy się i odeszliśmy w przeciwne strony.
Stanąłem za samochodem czekając aż Kamil otworzy mi bagażnik, kiedy to zrobił włożyłem do środka torbę, zamknąłem drzwi i usiadłem na miejscu pasażera.
-Jak tam?- Zapytał i odpalił auto.
Uniosłem kciuk w górę.
Jest dobrze.
Naprawdę.

*

Zanurzyłem się w wodzie.
Na początku miałem zamknięte oczy, ale po kilku sekundach otworzyłem je. Widziałem falujący sufit spod tafli wody. Wiedziałem, że już długo nie wytrzymam gdyż potrzeba wynurzenia się z każdą chwilą była coraz większa, ale postanowiłem, że jeśli miałbym otworzyć usta to tylko po to, aby zadławić się wodą i uparcie nic nie robiłem.
Czułem, że już blisko ku końcowi, ale na moje niepocieszenie ktoś mocno szarpiąc mnie za ramiona wyciągnął moją głowę ponad wodę.
-Nie rób tego więcej, aniołku. 

*

Chyba przywykłem do tego, że zawsze mam koszmary.
Jednak coraz rzadziej śni mi się gwałt- zamiast tego śnie o swojej śmierci.
Sny to są skryte pragnienia czyż nie? 
Czy to oznacza, że chce umrzeć?
Otworzyłem oczy dostrzegając, że na dworze już jest widno, więc nie chcąc tracić czasu na bezsensowne przemyślenia zwlokłem się z łóżka i biorąc ciuchy na zmianę podreptałem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i kiedy wycierałem swoje ciało mimo wszelkim staraniom spojrzałem w lustro i przeraziłem się. 
Nie zobaczyłem tam chłopaka z kamienną twarzą, błyszczącymi włosami i błyskiem nadziei w oczach tylko wychudzonego, smutnego nastolatka, któremu zapadały się policzki, wystawały żebra, a oczy były niemal martwe, bez wyrazu. Dotknąłem lewego obojczyka, na którym była lekko widoczna blizna ciągnąca się przez plecy aż do pośladka. To pamiątka pozostawiona przez Adama.
Który nigdy nie był moim ojcem.
Oczy, których do niedawna nienawidziłem teraz, dzięki Tymoteuszowi, stały się dla mnie czymś, czym mogłem się pochwalić, być dzięki nim dumny, bo są wyjątkowe.
Skończyłem się wycierać, założyłem ciemne spodnie dresowe z wąskimi nogawkami i bluzę z reniferem oraz standardowo- grube skarpety, bo przecież nie od dziś wiadomo, że jestem zmarzluchem.
Usłyszałem hałas dobiegający z parteru, więc tam się skierowałem, a następnie do kuchni skąd słychać było przyciszone głosy.
-Mateusz, proszę Cię...-Kamil przerwał, kiedy mnie zobaczył, a za jego spojrzeniem powędrował też ten należący do jego szefa, uśmiechnął się serdecznie i przywitał się ze mną, a ja nawet bez mrugnięcia okiem odwróciłem się z zamiarem wrócenia do pokoju i nie przeszkadzania im, ale podskoczyłem wystraszony, kiedy odwracając się zobaczyłem Gabriela. Jednak nie widok chłopaka mnie zdziwił tylko to, co trzymał.
-Wszystkiego najlepszego- powiedział wręczając mi ogromnego białego pluszaka. Uśmiechnął się niepewnie czekając na moją reakcje, ale ja po prostu stałem gapiąc się na niego.
-Dzisiaj jest piętnasty grudzień, solenizancie- dopowiedział Michał czochrając mi włosy. Skuliłem się, ale on udał, że tego nie widzi i wraz z Mateuszem zniknęli za drzwiami gabinetu.
Broda zaczęła mi drzeć, kiedy spojrzałem na Gabriela. Podszedłem do niego i zamiast chwycić miśka, którego mi podał przytuliłem go przykładając głowę do jego piersi i pociągając nosem.
-Wszystkiego najlepszego- powtórzył i objął mnie w pasie.
Tęskniłem za jego ciepłem.

Leżymy obok siebie, między nami panuje cisza, którą lubię, która nie jest niezręczna. Ona pozwala na przemyślenie tego, czego nigdy nie powiem. Jednak coś ją zakłóca. Nie wiem, co to jest, ale wiem, czego teraz bym chciał.
I robię to.
Podnoszę się na łokciach, w następnej chwili przerzucam jedną nogę nad Gabrielem i siadam okrakiem na jego biodrach.
I spoglądam na niego
A on patrzy na mnie
I kiwa głową dając mi odpowiedz na niewypowiedziane pytanie
Dotykam jego obojczyków, gładkiej skóry szyi, policzków, czoła, nosa i kciukiem lekko pocieram jego usta, które są suche, a jednocześnie tak cholernie kuszące.
Spoglądam w jego oczy, które mnie obserwują i widzę tajemniczy błysk.
Powracam do badania jego twarzy chcąc znaleźć to, co powoduje uścisk w mojej klatce piersiowej, przyspieszone tętno, niemożliwość wzięcia głębszego wdechu, ale nie znajduję nic, co mogłoby być tego przyczyną.
-Chciałbym żebyś mówił. Cisza czasami jest nieznośna-  tymi słowami uświadamia mi, że on czuję coś innego niż ja, a w następnej chwili delikatnie ujmuje moją dłoń i kładzie na swoją pierś.
Czuję jak szybko bije jego serce.
Schodzę z jego bioder i uśmiecham się blado, słysząc jęk protestu. Biorę pluszaka i przytulam się do niego całym ciałem gdyż zabawka jest ogromna. Patrzę na profil Gabriela. Odwraca się i podnosi, w następnej chwili odsuwa miśka i zawisa nade mną. Jest blisko, bardzo blisko, ale nie przeszkadza mi to. Czekoladowe tęczówki skupiają na sobie moją uwagę i z każda chwilą są coraz bliżej. Kiedy czuję usta Gabriela na swoich przymykam oczy i urywam kontakt wzrokowy.
Mój umysł oczyszcza się, czuje spokój, zero wspomnień, zero bólu.
Chcę zapomnieć o przeszłości.
Uda mi się.
Za dużo osób na mnie liczy, nie mogę ich zawieść.
Jęknąłem, kiedy język Gabriela polizał moje usta prosząc o dostęp, na który nie daje zgody. Kładę mu rękę na karku i delikatnie wbijam paznokcie w skórę chcąc go opamiętać.
Nasz drugi pocałunek był równie niewinny jak pierwszy, ale mimo że chce to zmienić to gdzieś w środku znajduję się blokada, która mi na to nie pozwala. Chłopak odsuwa się i patrzy mi w oczy, a ja wiem, że on dostrzegł to, co przeszkadza mi posunąć się nawet troszkę dalej. Schyla się i smyra mój policzek czubkiem nosa. To przyjemne. Masuje mu kark następnie przeczesuje palcami jego miękkie, gęste włosy.

*

Nie śpię od dwóch dni, bo boję się koszmarów.
Nie jem gdyż widok jedzenia mnie obrzydza.
Wszyscy dziwnie się na mnie spoglądają, a ja cały czas siedzę na kanapie i nie odpowiadam na zadane mi pytania.
Myślą, że mi się pogarsza, ale to nieprawda.
Ja tylko myślę, od czego zacząć.

*

Zakładam kurtkę, szalik, rękawiczki, czapkę i buty i wychodzę na dwór. Jest szarawo i zimno, ale na szczęście śnieg się nie roztopił i teraz wydaje zabawne skrzypienie, kiedy ugniatam go stopami. Ten dźwięk zawsze mnie bawił.
Czuję na sobie czyjś wzrok.
Idę parkiem, a później krążę dookoła jeziora. Kilka razy.
Czyżbym popadł w obsesję?
Nogi zaczynają mnie boleć, policzki szczypią mnie od zimna, ale nadal chodzę. Muszę pomyśleć.
Mam wrażenie, że ktoś mnie śledzi.
Kamil wie gdzie jestem. Kilka dni temu obiecałem mu, że zawsze będę go informować gdzie wychodzę. Martwi się o mnie.
Odwracam się.
Gabriela nie widziałem od tygodnia. Na początku przychodził, ale kiedy ciągle widział, że siedzę w jednym miejscu odpuścił. A może nie przychodzi, bo są święta lub przychodzi wtedy, kiedy śpię?
Widzę mężczyznę idącego za mną
Wyciągam telefon, zdejmuje rękawiczki i pisze szybkiego smsa do Kamila
"Przydzieliłeś mi ochroniarza? Czy wariuje myśląc, że pewien facet mnie śledzi?"
Zaczynam wolno iść w stronę domu, co chwilę zerkając za siebie. Jest coraz bliżej. Dzwoni Kamil, odbieram.
-Uciekaj!- Słyszę podniesiony głos i już innego nic się dla mnie nie liczy. Zaczynam biec.

Widzę swój dom, a przed nim stojącego Gabriela. Zwalniam, bo powoli brakuje mi tchu. Gabriel się odwraca i dostrzegam szok wymalowany na jego twarzy, kiedy mnie zauważa. Nie myśląc ani przez chwilę rzucam się na niego i oplatam ramionami i nogami całe jego ciało. Staram się nie wydawać żadnego dźwięku, ale chłopak domyśla się, w jakim jestem stanie. Obejmuje mnie w tali i otwiera drzwi domu, a po chwili słyszę jego rozmowę z Kamilem, ale nie skupiam się na słowach tylko na cieple Gabriela. Ktoś inny chwyta mnie za ramie.
Krzyczę 
Wiem ze to robię, mimo że nic nie słyszę.
Gabriel robi krok w tył. Niechciany dotyk znika. Zsuwam się z chłopaka i jakby nigdy nic zaczynam zdejmować nakrycie wierzchnie. Zachowuję się tak jakby tego, co stało się kilkanaście sekund temu nie było i jakby teraz nie patrzyło na mnie trzy pary oczu. Ale tego krzyku naprawdę nie było. Nie dla mnie.
Czuję rękę na ramieniu. Zamieram.
-Oliver?- Słyszę Kamila. Odwracam się, a on opuszcza ramię. Zauważa ślady łez na policzkach, ale nie reaguje. Jestem mu za to wdzięczny. 
Mierzy mnie wzrokiem
Widzi wrak jakiegoś stworzenia
Stworzenia, które mimo wcześniejszych zapewnień nie jest w stanie sobie poradzić z przeszłością.

*

Nowy rok.
Gabriel przesiaduje całe popołudnia u mnie,  czasami na mnie patrzy i coś mówi, ale nigdy nie dotyka.
Pilnuje mnie?
Brakuje mi jego ciepła.
Ciekawe, co u Michała...

*

-Wychodzę. Gabriel przyjdzie za godzinę- Kamil nie czeka na jakąkolwiek reakcje i posyłając mi lekki uśmiech wychodzi. Wiem, że nie traci nadziei.
Idę pod prysznic. Rozbieram się i wchodzę pod zimny strumień wody
I zaczynam mówić
I płakać
I krzyczeć
I gorzko się śmiać
To wszytko trwa tak długo, że zasycha mi w gardle.
Chyba dam radę

*

-Dzień dobry
-Dzień dobry- odpowiadam i przy akompaniamencie dźwięku tłuczonego szkła siadam przy stole zaczynając patrzeć na Kamila, który ma oczy jak pięć złoty i lustruje mnie wzrokiem.
-Oliver?

5 komentarzy:

  1. to chyba nie tak łatwo, nie łatwo ech

    OdpowiedzUsuń
  2. wow!! tylko to potrafię powiedzieć! Trochę mną zakręciło ale nie ważne ! jestem w szoku serio ( przez co nie wiem czy ten komentarz jest w ogóle składny ;)
    Dużo weny !!
    Pozdrawiam OfeliaRose

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    cudny zaczął Oliver końcu mówić, Kamil bardzo troszczy się o niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu aż się popłakałam ? :>
    Wenyyyy... :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu aż się popłakałam ? :>
    Wenyyyy... :*

    OdpowiedzUsuń