-Przez nie chciałem się zabić- powiedział
wybudzony ze snu, a ja odsunąłem rękę, którą bez pozwolenia dotykałem rany pod
okiem Tymka- przez oczy byłem wyśmiewany w szkole- powiedział smutno- i kiedy
próba samobójcza mi nie wyszła, a noszenie soczewek zaczęło mnie irytować
chciałem pozbyć się jednego z nich- prycha- to takie głupie.
Nie wiedziałem, co zrobić, więc znów
dotknąłem szramy dwoma palcami i przejechałem palcami wzdłuż niej. Wróciłem na
swoje łóżko po drodze biorąc gitarę. W ciągu dwóch tygodni, podczas których
jestem w ośrodku nauczyłem się na niej grać w miarę dobrze. Tymek był w szoku i
przyznał, że sam uczył się pół roku zanim mu cokolwiek jakoś wychodziło, ale mu
nie wierzyłem. To wydawało mi się zbyt proste żeby zajęło tyle czasu.
Kamil odwiedził mnie dwa dni temu i razem uzgodniliśmy, że niedługo wrócę
do domu.
Ta myśl mnie przerażała, bo powrót równał
się spotkaniu Michała, wobec którego nie mam zielonego pojęcia jak się
zachowywać, ale kiedy myślałem o Gabrielu moje serce przyspieszało, a ręce drętwiały.
*
Minęły trzy tygodnie zanim stwierdziłem,
że jestem gotowy wyjść z ośrodka, podczas których nic nie robiłem. Co prawda
były spotkania z psychologiem, ale na dwóch się skończyło dzięki temu, że
jestem niemową. Po moich nocnych napadach lęku lekarze dobrali mi
leki uspokajające, po których szybko stawałem się senny i spałem bardzo
długo, ale mimo to sen nie należał do spokojnych.
Zarzuciłem torbę na ramie i wyszedłem na
świeże powietrze. Rozejrzałem się po ośnieżonym parku, który otaczał całą
placówkę, pod jednym z drzew dostrzegłem auto Kamila. Starając się nie
poślizgnąć zszedłem z kilkunastu schodków i skierowałem się do pojazdu, ale
kiedy oberwałem czymś zimnym i twardym w tył głowy zatrzymałem się i odwróciłem.
W moją stronę biegł Tymek, a z jego ust wydobywały się kłębki pary
-Jak...Mogłeś...Tak bez... Po-pożegnania?-
Zapytał zasapany, po czym wcisnął mi w dłoń jakiś papierek- odezwij się do mnie- uśmiechnął się i wyrzucił
pięść do przodu. Skuliłem się spodziewając ciosu, ale pięść zatrzymała się w
połowie drogi, a chłopak wykrzyknął- żółwik na pożegnanie!- Stukaliśmy się i
odeszliśmy w przeciwne strony.
Stanąłem za samochodem czekając aż Kamil
otworzy mi bagażnik, kiedy to zrobił włożyłem do środka torbę, zamknąłem drzwi
i usiadłem na miejscu pasażera.
-Jak tam?- Zapytał i odpalił auto.
Uniosłem kciuk w górę.
Jest dobrze.
Naprawdę.
*
Zanurzyłem się w wodzie.
Na początku miałem zamknięte oczy, ale po
kilku sekundach otworzyłem je. Widziałem falujący sufit spod tafli wody.
Wiedziałem, że już długo nie wytrzymam gdyż potrzeba wynurzenia się z każdą
chwilą była coraz większa, ale postanowiłem, że jeśli miałbym otworzyć usta to
tylko po to, aby zadławić się wodą i uparcie nic nie robiłem.
Czułem, że już blisko ku końcowi, ale na
moje niepocieszenie ktoś mocno szarpiąc mnie za ramiona wyciągnął moją głowę
ponad wodę.
-Nie rób tego więcej, aniołku.
*
Chyba przywykłem do tego, że zawsze mam
koszmary.
Jednak coraz rzadziej śni mi się gwałt-
zamiast tego śnie o swojej śmierci.
Sny to są skryte pragnienia czyż nie?
Czy to oznacza, że chce umrzeć?
Otworzyłem oczy dostrzegając, że na dworze
już jest widno, więc nie chcąc tracić czasu na bezsensowne przemyślenia
zwlokłem się z łóżka i biorąc ciuchy na zmianę podreptałem do łazienki. Wziąłem
szybki prysznic i kiedy wycierałem swoje ciało mimo wszelkim staraniom
spojrzałem w lustro i przeraziłem się.
Nie zobaczyłem tam chłopaka z kamienną
twarzą, błyszczącymi włosami i błyskiem nadziei w oczach tylko wychudzonego,
smutnego nastolatka, któremu zapadały się policzki, wystawały żebra, a oczy
były niemal martwe, bez wyrazu. Dotknąłem lewego obojczyka, na którym była
lekko widoczna blizna ciągnąca się przez plecy aż do pośladka. To pamiątka
pozostawiona przez Adama.
Który nigdy nie był moim ojcem.
Oczy, których do niedawna nienawidziłem
teraz, dzięki Tymoteuszowi, stały się dla mnie czymś, czym mogłem się
pochwalić, być dzięki nim dumny, bo są wyjątkowe.
Skończyłem się wycierać, założyłem ciemne
spodnie dresowe z wąskimi nogawkami i bluzę z reniferem oraz standardowo- grube
skarpety, bo przecież nie od dziś wiadomo, że jestem zmarzluchem.
Usłyszałem hałas dobiegający z parteru,
więc tam się skierowałem, a następnie do kuchni skąd słychać było przyciszone
głosy.
-Mateusz, proszę Cię...-Kamil przerwał,
kiedy mnie zobaczył, a za jego spojrzeniem powędrował też ten należący do jego
szefa, uśmiechnął się serdecznie i przywitał się ze mną, a ja nawet bez
mrugnięcia okiem odwróciłem się z zamiarem wrócenia do pokoju i nie
przeszkadzania im, ale podskoczyłem wystraszony, kiedy odwracając się
zobaczyłem Gabriela. Jednak nie widok chłopaka mnie zdziwił tylko to, co
trzymał.
-Wszystkiego najlepszego- powiedział
wręczając mi ogromnego białego pluszaka. Uśmiechnął się niepewnie czekając na
moją reakcje, ale ja po prostu stałem gapiąc się na niego.
-Dzisiaj jest piętnasty grudzień, solenizancie-
dopowiedział Michał czochrając mi włosy. Skuliłem się, ale on udał, że tego nie
widzi i wraz z Mateuszem zniknęli za drzwiami gabinetu.
Broda zaczęła mi drzeć, kiedy spojrzałem
na Gabriela. Podszedłem do niego i zamiast chwycić miśka, którego mi podał
przytuliłem go przykładając głowę do jego piersi i pociągając nosem.
-Wszystkiego najlepszego- powtórzył i
objął mnie w pasie.
Tęskniłem za jego ciepłem.
Leżymy obok siebie, między nami panuje
cisza, którą lubię, która nie jest niezręczna. Ona pozwala na przemyślenie
tego, czego nigdy nie powiem. Jednak coś ją zakłóca. Nie wiem, co to jest, ale
wiem, czego teraz bym chciał.
I robię to.
Podnoszę się na łokciach, w następnej
chwili przerzucam jedną nogę nad Gabrielem i siadam okrakiem na jego biodrach.
I spoglądam na niego
A on patrzy na mnie
I kiwa głową dając mi odpowiedz na
niewypowiedziane pytanie
Dotykam jego obojczyków, gładkiej skóry
szyi, policzków, czoła, nosa i kciukiem lekko pocieram jego usta, które są
suche, a jednocześnie tak cholernie kuszące.
Spoglądam w jego oczy, które mnie
obserwują i widzę tajemniczy błysk.
Powracam do badania jego twarzy chcąc
znaleźć to, co powoduje uścisk w mojej klatce piersiowej, przyspieszone tętno,
niemożliwość wzięcia głębszego wdechu, ale nie znajduję nic, co mogłoby być
tego przyczyną.
-Chciałbym żebyś mówił. Cisza czasami jest
nieznośna- tymi słowami uświadamia mi, że on czuję coś innego niż ja, a w
następnej chwili delikatnie ujmuje moją dłoń i kładzie na swoją pierś.
Czuję jak szybko bije jego serce.
Schodzę z jego bioder i uśmiecham się
blado, słysząc jęk protestu. Biorę pluszaka i przytulam się do niego całym
ciałem gdyż zabawka jest ogromna. Patrzę na profil Gabriela. Odwraca się i
podnosi, w następnej chwili odsuwa miśka i zawisa nade mną. Jest blisko, bardzo
blisko, ale nie przeszkadza mi to. Czekoladowe
tęczówki skupiają na sobie moją uwagę i z każda chwilą są coraz bliżej. Kiedy
czuję usta Gabriela na swoich przymykam oczy i urywam kontakt wzrokowy.
Mój umysł oczyszcza się, czuje spokój,
zero wspomnień, zero bólu.
Chcę zapomnieć o przeszłości.
Uda mi się.
Za dużo osób na mnie liczy, nie mogę ich
zawieść.
Jęknąłem, kiedy język Gabriela polizał
moje usta prosząc o dostęp, na który nie daje zgody. Kładę mu rękę na karku i
delikatnie wbijam paznokcie w skórę chcąc go opamiętać.
Nasz drugi pocałunek był równie niewinny
jak pierwszy, ale mimo że chce to zmienić to gdzieś w środku znajduję się
blokada, która mi na to nie pozwala. Chłopak odsuwa
się i patrzy mi w oczy, a ja wiem, że on dostrzegł to, co przeszkadza mi
posunąć się nawet troszkę dalej. Schyla się i smyra
mój policzek czubkiem nosa. To przyjemne. Masuje mu kark następnie przeczesuje
palcami jego miękkie, gęste włosy.
*
Nie śpię od dwóch dni, bo boję się
koszmarów.
Nie jem gdyż widok jedzenia mnie obrzydza.
Wszyscy dziwnie się na mnie spoglądają, a
ja cały czas siedzę na kanapie i nie odpowiadam na zadane mi pytania.
Myślą, że mi się pogarsza, ale to
nieprawda.
Ja tylko myślę, od czego zacząć.
*
Zakładam kurtkę, szalik, rękawiczki,
czapkę i buty i wychodzę na dwór. Jest szarawo i zimno, ale na szczęście śnieg
się nie roztopił i teraz wydaje zabawne skrzypienie, kiedy ugniatam go stopami.
Ten dźwięk zawsze mnie bawił.
Czuję na sobie czyjś wzrok.
Idę parkiem, a później krążę dookoła
jeziora. Kilka razy.
Czyżbym popadł w obsesję?
Nogi zaczynają mnie boleć, policzki
szczypią mnie od zimna, ale nadal chodzę. Muszę pomyśleć.
Mam wrażenie, że ktoś mnie śledzi.
Kamil wie gdzie jestem. Kilka dni temu obiecałem
mu, że zawsze będę go informować gdzie wychodzę. Martwi się o mnie.
Odwracam się.
Gabriela nie widziałem od tygodnia. Na
początku przychodził, ale kiedy ciągle widział, że siedzę w jednym miejscu
odpuścił. A może nie przychodzi, bo są święta lub przychodzi wtedy, kiedy śpię?
Widzę mężczyznę idącego za mną
Wyciągam telefon, zdejmuje rękawiczki i
pisze szybkiego smsa do Kamila
"Przydzieliłeś mi ochroniarza? Czy
wariuje myśląc, że pewien facet mnie śledzi?"
Zaczynam wolno iść w stronę domu, co
chwilę zerkając za siebie. Jest coraz bliżej. Dzwoni Kamil, odbieram .
-Uciekaj!- Słyszę podniesiony głos i już
innego nic się dla mnie nie liczy. Zaczynam biec.
Widzę swój dom, a przed nim stojącego
Gabriela. Zwalniam, bo powoli brakuje mi tchu. Gabriel
się odwraca i dostrzegam szok wymalowany na jego twarzy, kiedy mnie zauważa.
Nie myśląc ani przez chwilę rzucam się na niego i oplatam ramionami i nogami
całe jego ciało. Staram się nie wydawać żadnego dźwięku, ale chłopak domyśla
się, w jakim jestem stanie. Obejmuje mnie w tali i
otwiera drzwi domu, a po chwili słyszę jego rozmowę z Kamilem, ale nie skupiam
się na słowach tylko na cieple Gabriela. Ktoś inny chwyta mnie za ramie.
Krzyczę
Wiem ze to robię, mimo że nic nie słyszę.
Gabriel robi krok w tył. Niechciany dotyk
znika. Zsuwam się z chłopaka i jakby nigdy nic zaczynam zdejmować nakrycie
wierzchnie. Zachowuję się tak jakby tego, co stało się kilkanaście sekund temu
nie było i jakby teraz nie patrzyło na mnie trzy pary oczu.
Ale tego krzyku naprawdę nie było . Nie dla mnie.
Czuję rękę na ramieniu. Zamieram.
-Oliver?- Słyszę Kamila. Odwracam się, a
on opuszcza ramię. Zauważa ślady łez na policzkach, ale nie reaguje. Jestem mu
za to wdzięczny.
Mierzy mnie wzrokiem
Widzi wrak jakiegoś stworzenia
Stworzenia, które mimo wcześniejszych
zapewnień nie jest w stanie sobie poradzić z przeszłością.
*
Nowy rok.
Pilnuje mnie?
Brakuje mi jego ciepła.
Ciekawe, co u Michała...
*
-Wychodzę. Gabriel przyjdzie za godzinę-
Kamil nie czeka na jakąkolwiek reakcje i posyłając mi lekki uśmiech
wychodzi. Wiem, że nie traci nadziei.
Idę pod prysznic. Rozbieram się i wchodzę
pod zimny strumień wody
I zaczynam mówić
I płakać
I krzyczeć
I gorzko się śmiać
To wszytko trwa tak długo, że zasycha mi w
gardle.
Chyba dam radę
*
-Dzień dobry
-Dzień dobry- odpowiadam i przy
akompaniamencie dźwięku tłuczonego szkła siadam przy stole zaczynając patrzeć
na Kamila, który ma oczy jak pięć złoty i lustruje mnie wzrokiem .
-Oliver?
to chyba nie tak łatwo, nie łatwo ech
OdpowiedzUsuńwow!! tylko to potrafię powiedzieć! Trochę mną zakręciło ale nie ważne ! jestem w szoku serio ( przez co nie wiem czy ten komentarz jest w ogóle składny ;)
OdpowiedzUsuńDużo weny !!
Pozdrawiam OfeliaRose
Hej,
OdpowiedzUsuńcudny zaczął Oliver końcu mówić, Kamil bardzo troszczy się o niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Czemu aż się popłakałam ? :>
OdpowiedzUsuńWenyyyy... :*
Czemu aż się popłakałam ? :>
OdpowiedzUsuńWenyyyy... :*