9 sie 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 18

-Nazywa się Mariusz Kowalik.
Mariusz
Mariusz

Mariusz
-Ma 38 lat
Miał dwadzieścia, kiedy się urodziłem.
-Mieszkał w Stanach, dlatego wcześniej trudno było mi go znaleźć.
Gabriel szukał mojego taty odkąd się dowiedział, że Adam nim nie jest.
-Wiem, że obecnie jest w Polsce
-Skąd to wiesz?- Pyta Kamil niemal oschle, wydaje się dziwny.
-Bardzo długo szukałem.
-Coś się dzieje?- Dobiega głos Tomasza.
-Tak- znów mówi Kamil. Coś mi tu nie pasuje. 
-Oliver?- Gabriel stara się zwrócić na siebie moją uwagę, ale ja nie patrzę na niego tylko na czubki stóp odziane w grube skarpety- nie cieszysz się?- Podchodzi i ignorując to, że nie jesteśmy sami przytula mnie, a ja jego. Jego ciepło uspokaja moje wzburzone myśli. Nie wiem jak reaguje Tomek, chociaż myślę, że mężczyźnie wydaje się, że to zwykły, przyjacielski uścisk, ale tak nie jest. Nie wiem. Dopiero teraz w mojej głowie narodziło się pytanie, kim jestem dla Gabriela i ja dla niego? Myśl o swoim ojcu odsunąłem na drugi plan i teraz moją głowę zaprzątał tylko Gabriel, który chyba zorientował się, że nie jestem w stanie nic zrobić, więc najpierw chwyta mnie za uda i podnosi abym objął go, a potem idzie do mojego pokoju. Dobrze, że chłopak nie wie, o czym myślę.

-Gabriel?- Przerywam trwając od godziny ciszę. Wystawiam głowę spod kołdry i wpatruje się w ciemne oczy chłopaka.
-Hmm?- Mruczy otwierając jedno oko. Kciukiem jeździ po moich plecach. Moje policzki płoną i robi mi się jeszcze cieplej pod wpływem tego spojrzenia.
-Już nic- znów zanurzam się pod kołdrę. Chłopak porusza się niespokojnie i chcąc nie chcąc wypuszczam go z objęć odsuwając się lekko. Nagle kołdra znika, a Gabi zawisa nade mną. Nie lubię, kiedy to robi. To mi się źle kojarzy. Chłopak zniża głowę i trze lekko czubkiem nosa o moją szyje, a następnie całuje ją i się zasysa. Po chwili odsuwa się i uśmiecha lubieżnie.
-Teraz jesteś mój- śmieje się, a ja odwracam wzrok i zaciskam wargi w cienką linię. Prawie mówię to, co chciałbym się dowiedzieć, lecz Gabriel uprzedza mnie.
-Pójdziesz ze mną na spacer?
-Jasne- idziemy się ubierać, zakładam grubą bluzę i kurtkę oraz resztę potrzebnej garderoby i wychodzimy.

Idziemy dobrze znaną mi trasą, a miedzy nami panuje napięta atmosfera, niewygodna cisza. Nie wiem co zrobić, powiedzieć i czuje się niezręcznie. Czy Gabriel też tak ma? Zaciskam pięści i wkładam je do kieszeni, a kiedy mija nas grupka innych chłopaków spuszczam głowę i zostawiam ją tak przez dłuższy czas. Zaczyna robić się zimno i jestem dziwnie zmęczony. Kiedy chcę skręcić w uliczkę prowadząca do domu Gabriel chwyta mnie za ramie i odkręca w inną stronę. Ujmuje mój nadgarstek wyciągając jedną rękę z kieszeni i splata jej palce ze swoimi, a następnie chowa je w swojej kieszeni. Idziemy stykając się ramionami i nikt, kto widzi nas nie pomyślałby, co się właśnie dzieję.
-Będziesz chodzić do szkoły w przyszłym roku?- Przerywa ciszę.
-Nie wiem- czuje jak moje serce zaczyna szybciej bić.
-Hmm?- Do moich oczu napływają łzy. Wyrywam swoją dłoń z jego uścisku i przecieram oczy. Otwieram usta chcąc nabrać powietrza, ale przychodzi mi to z trudem. Czyżbym miał napad? Drżą mi ręce.
-OLIVER!!- Gabriel chwyta mnie za ramiona.
-Staram się. Naprawdę staram się zapomnieć i żyć normalnie, ale nie wychodzi mi to, ok?
-O czym ty w ogóle mówisz? 
-Mam mętlik w głowie- wplatam palce w włosy i szarpie je lekko- nie wiem, co robić.
-To, co chcesz- odciąga moje dłonie od głowy, ale nie puszcza ich. Nie zostawia mnie. Wiem, że tego nie zrobi, zdaje sobie sprawę z tego, że go potrzebuje.

*

-Wyjeżdżam- powiedział Kamil. Obróciłem się na pięcie i spojrzałem na niego- muszę.
Doskoczyłem i chwyciłem go za nadgarstki ciągnąc w dół tak, abym mógł spojrzeć mu w oczy.
-Nie- zagryzłem wargę oczekując jego odpowiedzi, a kiedy zaczął mówić drżałem.
-Dostaniesz ochroniarza. I to nie Gabriela tylko jednego z nas. Dobry jest- zmrużył oczy, w których zdążałem dostrzec lęk, a mimo to uśmiechnął się- wiem gdzie może być twój ojciec.
-Dlatego wyjeżdżasz?- Puściłem jego ręce.
-Nie, ale postaram się zrobić coś też w tej sprawie.
Mruknąłem cicho pod nosem.
-Kiedy wyjazd i jak długo cię nie będzie?
-Jutro na kilka tygodni. Facet od ochrony przyjdzie wieczorem.
-Jutro wieczorem mam angielski- zmarszczyłem brwi rozmyślając nad tym, w jaki sposób uniknąć niezręcznej sytuacji z Tomkiem.
-To nic- powiedział, zmierzwił mi włosy i wyszedł z kuchni zostawiając mnie samego jednak nie mogłem wrócić do rozmyślań na ten temat gdyż z salonu usłyszałem melodie sygnalizującą połączenie przychodzące. Szybko pobiegłem w jego kierunku, poderwałem telefon z fotela i odebrałem
-Dziś jest piątek... Wiesz, co to oznacza?- Uśmiechnąłem się słysząc jego głos.
-Wiem
-Będę za kwadrans- rozłączyłem się i po skończeniu picia herbaty poszedłem się przebrać. Nie wiem sam kiedy zaczęło mi bardziej zależeć na tym, aby dobrze się przy nim prezentować. Gabriel widział mnie w naprawdę wielu sytuacjach, ale to nie oznacza, że mam przestać starać się robić na nim pozytywne wrażenie. Ubrałem czarny, cienki sweter, spod którego wystawał doszyty, jasno jeansowy kołnierzyk, a do tego ciemne spodnie. Czarny to stanowczo mój kolor. W łazience umyłem zęby i ułożyłem fryzurę śmiejąc się w duchu z moich poczynań, bo przecież i tak za góra dwie godziny będę się myć i pójdę spać.
-Wychodzę na noc!- Zakomunikował Kamil wparowując do łazienki, chwycił w dłoń swoją szczoteczkę i podczas szorowania zębów starał się psiknąć perfumami.
-Mhm. Zaraz przyjdzie Gabriel- poinformowałem go- jesteś roztrzepany- napotykając jego pytające spojrzenie kontynuowałem- jak nastolatek. Wybacz, ale zawsze chciałem to powiedzieć.
-Zaczął gadać i już pyskuje- miej więcej to powiedział z pianą w ustach. Oszczędzając sobie dalszych docinek wyszedłem z łazienki w idealnym momencie, kiedy na dole rozbrzmiał dzwonek.
-Dlaczego nie wejdzie skoro wie, że jest otwarte?- Zapytałem sam siebie i doczłapałem się do drzwi następnie je otwierając.
-Tęskniłem- cholera. Mijając mnie musnął mój policzek ustami. Powiedział jedno słowo i przez chwilę mnie dotknął, a ja już płonę. Chwyciłem skrawek swetra i pociągnąłem go wpuszczając chłodniejsze powietrze pod materiał.
-Widzieliśmy się wczoraj- przypomniałem mu. Obserwowałem jak schyla się, aby rozwiązać sznurówki, ściąga buty, rozpina bluzę i odkłada torbę, tylko po to by nie ominąć momentów, kiedy na mnie zerknie. Było ich dokładnie sześć.
Słyszymy kroki od strony drzwi i równo patrzymy w tamtym kierunku.
-Idzie pan ma randkę?- Pyta Gabriel. Dźgam go łokciem w żebro, ale nie reaguje. Kamil zatrzymuje się, poprawia włosy i posyła zadziorny uśmiech.
-Jasne- wraz z Gabrielem nie wytrzymuje długo i wybucha głośnym śmiechem, kiedy ja tylko stoję i się uśmiecham.
-Powodzenia- dopowiadam.
-Sam byś poszedł ma randkę- na początku nie wiem czy mówi to do mnie gdyż nie oderwał wzroku od bruneta, ale po chwili jednak to robi i podsuwając jedną brew do góry daje mi do zrozumienia, że oczekuje odpowiedzi.
-Tak, tak.
Gabriel posyła mi dziwne spojrzenie zaś Kamil mija nas i bierze z wieszaka płaszcz, po czym uśmiechając się szeroko otwiera drzwi
-Bądźcie grzeczni- mówi poważnie i wychodzi. O co mu chodziło?  Odwracam się.
-Co robimy?
Gabi przysuwa się obejmując mnie w pasie. Staję na palcach i przymykam oczy
-Najpierw to- mówi szybko i całuje mnie. Zarzucam mu ręce na ramiona i splatam je ze sobą. Mruczy cicho, kiedy oddaje jego pocałunki i chwyta mnie za biodra, a ja podskakuje i oplatam nogami. Nagle odrywa się od moich ust i za cel obiera szyję. Kiedy mnie tam całuję jęczę. Przerywa i posyła mi zamglone spojrzenie
-Powtórz to- przysysa się do mojej szyi, czuje jego ciepły język, a potem lekkie pulsowanie. Każda część mojego ciała drży, a serce bije niespokojnie. Dociera do mnie, że siedzę na kuchennym blacie, a Gabriel jest pomiędzy moimi nogami. Znów jęczę cicho, gdy powraca do moich ust, ale nie na długo, bo zaczyna brakować nam tchu. Opiera swoje czoło o moje dysząc cicho.
-No, to może film?- Śmieje się pod nosem. Z jego oczu bije szczęście. Czy moje też tak wyglądają?
Ciągnie mnie do salonu i siadamy przed telewizorem.
-Wiesz, że Mateusz też się szykował do wyjścia?- Prychnął- wydaje mi się, że nadal się kochają.
Nie pytam, o co chodzi.
-Jestem słaby w gejowskich tematach- przez przypadek mówię to na głos. Do niedawna takie coś nigdy by się nie stało. Czuję na sobie spojrzenie ciemnookiego, ale boję się przyjrzeć jego twarzy.
-Oliver.. Właściwie to jakiej jesteś orientacji?
-Jakiej jestem orientacji?- Teraz na niego patrzę. Uśmiecha się.
-O to pytam-  chwile milczy, a potem kontynuuje- wiem, że nigdy z nikim nie byłeś w związku, nie mówisz o nikim, że ci się podoba, w ogóle nie mówisz za dużo o uczuciach i się zastanawiam czy kogoś lubisz...- Mimo że namieszał, znaczenie słów jest dla mnie zrozumiałe. Sadowię się kierując w jego stronę po turecku i po namyśle mówię:
-Nigdy wcześniej nikogo nie lubiłem w ten sposób i tak naprawdę nie wiem, jakiej jestem orientacji właśnie przez to, że nikogo nie darzyłem specjalnym uczuciem i przed tymi zdarzeniami byłem za młody na cokolwiek.
Gabi uśmiecha się w pewien dziwny, smutny sposób.
-To najdłuższa twoja wypowiedz do tej pory- chichocze pod nosem. Siada w podobnej pozycji do mnie i chwyta moje dłonie.
-Powiedział ci ktoś kiedyś, że cię kocha?- Czy w tym pytaniu jest drugie dno?
-Tak.
Jego oczy rozszerzają się trochę.
-Kto?- Cholera. 
-Michał- mówię niepewnie.
Chcę być z nim szczery.
Chce żeby wiedział wszystko.
Chce mu zaufać.
Dlatego powiedziałem mu prawdę. Gabriel omiata wzrokiem cały salon, a mi włosy stają dęba, bo nie wiem, czego się spodziewać.
-Aha- kładzie mi rękę na karku i ciągnie do przodu.
Uwielbiam go całować. 
Siadam mu na biodrach i pcham do tylu, prostuje nogi i kładzie się. Dotykam dłońmi jego piersi.
Uwielbiam go dotykać.
Czuję prawdziwy ogień, który muska najpierw moja twarz, a kilka sekund później całe ciało. Mam wrażenie, że słyszę bicie swojego serca i jednocześnie czuje jak bije jego. Odrywam się od jego ust i wkładam głowę w zagłębienie jego szyi. Przez krótką chwilę słychać mój śmiech, a zaraz po tym wstaje i ciągnę Gabriela za rękę. 
-Chodź pod prysznic- mówię i mam nadzieję, że przypomniał sobie naszą poprzednią przygodę w łazience. Chyba tak, bo uśmiecha się i sam zaczyna podążać na piętro trzymając mnie za rękę. Wchodzimy w odpowiedni drzwi i po zapaleniu światła Gabi znów mnie całuje w przerwie bezceremonialnie zdejmując swoją i moją górną część garderoby. Schodzi pocałunkami na szyję, a ja spoglądam w lustro na odbicie jego pleców. Mięśnie poruszają się, kiedy wykonuje najmniejszy ruch ramionami. Podświadomie zdaje sobie sprawę, do czego zmierza, gdy kładzie ręce na moich biodrach i chwyta kawałek materiału spodni, zsuwa je, po czym odsuwa się i patrzy na mnie. Tonę w głębi jego czekoladowego spojrzenie tylko na chwilę.
-Mogę?- Jego usta są takie kuszące.
-Tak- sam w mgnieniu oka ściągam z niego dolną część garderoby nie obdarzając spojrzeniem tego, co pod nią jest nawet na sekundę. Chwile po jego również moje bokserki lądują gdzieś w kącie, a my w kabinie prysznicowej. Obejmując Gabiego sięgam do kurków i odkręcam zimną wodę.
-Aa!- Syczy zakręcając strumień następnie odkręcając go równo z tym oznaczonym na czerwono. Zamykam oczy nie chcąc, aby woda się do nich dostała i chwilę stoję bez ruchu czując puszystą gąbkę na torsie i rękę, która bezkarnie maca mój pośladek zbliżając się nieznacznie do tego miejsca. Otwieram oczy i pozostawiam je zmrużone w złowrogim sposobie. Chłopak wzdycha zabierając ręce, a ja przez krótką chwilę spoglądam na dół i dostrzegam podniecenie. Powstrzymuje drżenie ciała. Nie mam się czego bać.

Z włosów kapie nam woda wprost na płytki. Brunet chwycił ręcznik i położył mi go na głowie, po czym zaczął delikatnie trzeć chcą pozbyć się nadmiaru wody. Kiedy skoczył wytarł swoje włosy, a ja w tym czasie ubrałem się. Poczułem ulgę gdyż nie będę usiał męczyć się z jego wzrokiem na swoim ciele, genitaliach.

*

Mężczyzna wygląda jak bokser. Jest wysoki, szeroki, opalony i łysy. Porządnie przerażony schowałem się za plecami Kamila gdyż facet niesamowicie przypominał mi jednego z współpracowników Adama jednak wiem, że to nie on. Marek, bo tak ma na imię, patrzył na nas beznamiętnym wzrokiem, od którego robiła się gęsia skórka, a w kącikach jego ust pojawił się uśmieszek.
-Nie chce go- szepnąłem do Kamila, który obdarzył mnie spojrzeniem i mógłby się wydawać, że na jedną krótką chwilę posmutniał, po czym powiedział:
-Za późno

Mój ochroniarz uśmiecha się.

2 komentarze:

  1. hej hej hej :)
    to ja ~ M.M.N.M
    Stwierdziłem, że założę wkońcu gdzieś konto. No i mam Wattpada (który nie chce dodawać moich komentarzy.. uch!).
    Mam małe zaległości w tej historii. Przez te wakacje nie mam wcale czasu, ale teraz obiecuję, że znajdę chociaż trochę na czytanie i komentowanie wpisów na tym blogu. Jak cudownie wracać do twojej twórczości. Narazie nawet nie ocenie tego rozdziału, bo go (jeszcze) nie przeczytałam. Zaraz to zrobię, spokojnie! Poprostu musiałam ci o mnie jak najszybciej przypomnieć i zostawić komentarz (nie rozumiem ich braku)
    No, więc życzę WENY! (po raz kolejny)
    Czekam na cokolwiek co "wyjdzie spod twojego pióra". :))
    (mam nadzieję, że tym razem mój komentarz się nie usunie)
    A teraz przepraszam, ale idę czytać o Olivierze, Gabrielu i reszcie bohaterów.^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy18 maja, 2016

    Hej,
    co to za ochroniarz, ciekawe czy znajdą jego ojca, no Oliver skumaj, że kochasz Gabriela...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń