-Mmm- żaden, bardziej inteligentny dźwięk
nie mógł wydostać się z moich ust gdyż były one dokładnie zakryte tymi
należącymi do Gabriela. Całowaliśmy się zachłannie, z każdą chwilą dokładniej
poznając i zapamiętując smak swoich ust.
Czułem jego ręce na każdym skrawku mojego
ciała.
Czułem jego erekcję, do której, można
powiedzieć, przyzwyczaiłem się. Wiedziałem, że chłopak cierpi, ale nic nie
mogłem zrobić.
-Czemu ty nie..- Przerwał jakby nie mógł
dokończyć, zamiast tego dotknął delikatnie mojego krocza prawdopodobnie wciąż
bojąc się mojej reakcji. Jednak ja tylko spojrzałem na niego i wzruszyłem
ramionami.
-Nigdy jeszcze nie..- Nie skończyłem będąc
pewnym, że zrozumie.
-A chciałbyś?- Uśmiechnął się, a ja na
krótką chwilę zamarłem.
-To się nigdy nie stanie- prawda jest
taka, że trochę wątpiłem w to, skoro mam osiemnaście lat i nigdy się nie
podnieciłem to czy kiedyś nie powinien nastąpić ten pierwszy raz?
Gabriel zmrużył oczy w tej przebiegły,
tajemniczy sposób, który fascynował i przerażał jednocześnie. Przełknąłem z
trudem ślinę.
Najpierw pociągnął mnie w górę, aby
ułatwić sobie pozbycie się mojej bluzki, a następnie delikatnie pchnął mnie na
łóżko. Leżałem nieruchomo nie wiedząc, co robić, jak się zachować, kiedy on
najpierw obdarował mnie pocałunkiem w usta, a następnie zjechał na szyję, a
później na tors. Lizał, ssał i lekko drapał mój brzuch, przez co moje ciało
pokryło się gęsią skórką, a kiedy podgryzł delikatnie jeden z sutków jęknąłem.
-Mam cię- wyszeptał. Chwile pobawił
się brodawką, po czym, mimo mojego jęku sprzeciwu, zszedł niżej. Chwycił
dwoma palcami gumkę od spodenek i bokserek i chuchnął pod materiał. Zadrżałem.
Pierwszym moim odruchem było wplecenie palców w jego włosy jednak nie
zatrzymałem jego poczynań i po chwili moje dłonie znów spoczywały na pościeli
kurczowo ją gniotąc. Gabriel zsunął resztę ubrań z
moich nóg i wyrzucił gdzieś w bok. Poczułem jego dłonie na kolanach i
pozwoliłem rozszerzyć swoje nogi. Czułem się bezpiecznie dopóki był całkowicie
ubrany. Usadowił się przed moimi nogami i zaczął składać pocałunki po
wewnętrznej części moich ud, co chwile zerkając na moje prącie. Kiedy jego usta
znajdowały się bardzo blisko niego moje ciało przeszedł dreszcz, całe
zdrętwiało i miałem ochotę krzyczeć jak
bardzo mi przyjemnie. Nie wiem jak długo to trwało zanim przestał się zajmować
tym miejscem, ale wystarczająco długo, aby osiągnąć swój cel tym samym
szokujące mnie tak bardzo jak nigdy wcześniej. Mój penis sterczał dumnie niczym
paw.
Nagle twarz chłopaka znalazła się nad moją
i dostrzegłem szeroki, szczery uśmiech.
-Oliver- zaczął szeptać mi do ucha tak
jakby nie chciał psuć intymnej chwili-jeśli mi pozwolisz to doprowadzenie cię
na sam skraj rozkoszy- przerwał- nie będę się z tobą kochał. Zrobię coś innego.
Tylko mi pozwól i nie ograniczaj, proszę cię.
Jęknąłem.
-Ahh- byłem nieświadomy tego, co robię,
myślę, mówię- zrób to- syczę, gdy poczułem jego rękę na swoim
kroczu. Czekoladowe tęczówki zabłysnęły mocniej. Pierwszy raz pozwalam być
komuś tak blisko. Pierwszy raz chce żeby ktoś był tak blisko. Pragnę tego. Nie
wstydzę się swojej nagości, pozbyłem się tego uczucia przez Adama.
Gabriel znów całuje mój tost, podbrzusze,
a potem pewnie bierze w usta mojego penisa. Krzyczę.
Nie z lęku
Nie z bólu
Z przyjemności
Pierwszy raz krzyczę z powodu miłego,
rozgrywającego uczucia niedosytu.
Chcę więcej .
Gabriel zaczyna ssać, lizać i pieścić moje
przyrodzenie jednocześnie bawiąc się moimi jądrami, a ja biorę w rękę pierwszą
rzecz, jaką napotykam i przykładami ją do ust, jęczę w poduszkę. Jego ciepłe,
do granic wytrzymałości, dłonie wsuwają się miedzy pościel, a pośladki i masują
je, kiedy głowa bruneta unosi się i opada coraz szybciej.
Kręcę głową, odrzucam poduszkę i wbijam palce w pościel wykrzywiając szyję do
tyłu. Drżę kiedy nadchodzi orgazm.
Mój
Boże
Obraz przed oczami staje się rozmazany
przez to, co właśnie przeżyłem i jestem pewny, że to najlepsze uczucie, jakiego
doświadczyłem od bardzo dawna.
Kiedy zdrętwienie ciała mija i ostrość
widzenia powraca dostrzegam twarz Gabriela, która krzywi się w dziwnym
grymasie. Kładę mu rękę na karku i przyciągam go do pocałunku. Nie wiem, co
teraz zrobić, czuje się niepewnie.
-I jak?- Uśmiecha się, a jego wzrok jest
rozmarzony. Ciekawe, o czym myśli .
-Brak mi słów- chciałbym odwdzięczyć mu
się tym samym, ale jestem zbyt skołowany i osłabiony, aby wykonać jakiś ruch.
Gabriel się śmieje.
-Czyli się podobało- stwierdza i kładzie
się obok i przykrywa nas, a ja mając totalnie w nosie to, że jestem nagi
przytulam się do niego i zamykam oczy.
-Nie zasypiaj. Niedawno wstaliśmy-
szepcze. Nawet jego ton jest usypiający.
-Mhm
Zaczyna mnie łaskotać, kule się, a po
kilku chwilach zaczyna boleć mnie brzuch. Chłopak siada mi na biodrach i
zamyślony mierzy całą moją sylwetkę.
-Jesteś piękny- szepcze, dotykając palcami
mojej szyi, obojczyków, ramion. Podnoszę ręce do góry i rozczepiam palce.
Rozumie moją niemą prośbę i splata swoje palce z moimi zaczynając się nimi
bawić.
-Kocham cię- zamieram i patrzę w jego
oczy, w których nie widzę nic prócz szczerości- To właśnie to próbowałem
powiedzieć ci przez kilka ostatnich tygodni- Mam wrażenie, że serce rozerwie mi
pierś. Nagle staje się coś, czego świadkiem nigdy nie byłem. W jego oczach
pojawiają się łzy, które po chwili spływają po śniadych policzkach. Tylko dwie,
ale to wystarczy bym zrozumiał ile to wyznanie go kosztuje. Rozłączam nasze
dłonie i podnoszę się opierając na łokciach, po czym scałowuje słone krople.
Gabi uśmiecha się i kładzie obok. Jak zawsze przytula mnie i zakrywa kołdrą. Po
kilku minutach zaczyna się niespokojnie wiercić.
Jego wcześniejsze słowa nie szokują mnie.
To tak jakbym przywykł do tej myśli, że coś do mnie czuje. Nie żebym
kiedykolwiek się nad tym zastanawiał- po prostu wszystko to, co robił i mówił
jakoś podświadomie spowodowało narodzenie się takiej hipotezy w mojej głowie. I
chociaż ona nigdy nie zaprzątała mi myśli była we mnie, wryła się w mojej podświadomości
i została ukryta aż do tej chwili.
Jestem mu wdzięczny za te słowa.
Jestem mu wdzięczny, bo dzięki niemu już
wcześniej poczułem całkowicie nowe, wspaniałe uczucie.
-Chciałbyś być ze mną?-Jego głos jest
niepewny. Lubię tę stronę Gabriela, wydaje się wtedy bardziej ludzki, otwarty.
-Jak to "być"?- Nie byłem pewny
co do znaczenia tych słów. Chłopak zamyka oczy.
-Chcę być z tobą oficjalnie, jako para-
otwiera oczy i w mgnieniu oka całuje mnie w policzek, przymykam powieki- chcę
robić to - teraz za cel obiera sobie nos i czoło- i to- a teraz usta- oraz to.
Przy wszystkich, aby mieli świadomość, że należymy do siebie, że nie mają prawa
cię tknąć. Pytanie tylko czy ty tego chcesz?
Kładę się na plecach i milczę, mimo że
odpowiedz sama nasuwa mi się na język. Jestem tego pewien.
-Chcę, bardzo chcę- mówię.
*
-Co robisz?- Patrzę mu przez ramie na
ekran laptopa i dostrzegam ogłoszenie pod tytułem:
"Letniskowe domki do wynajęcia"
Okrążam sofę i siadam obok niego w tej
samej pozycji. Przesuwa urządzenie na jedno z moich ud i zarzuca jedno ramie na
oparcie, dzięki czemu może mnie objąć.
-Chciałbyś jechać w wakacje nad takie
jezioro?- Dokładnie przeglądam ofertę. Czytam wszystkie zamieszczone
informację, położenie, opis budynków, cenę i inne mniej lub bardziej ważne
rzeczy, po czym dochodzę do wniosku, że oferta jest bardzo korzystna. Domki są
od jedno do sześciu osobowe jednak myślę, że Gabrielowi głównie chodzi o
dwuosobowe, są niedaleko jeziora i blisko małego sklepiku.
-Jasne- mówię po dłuższej chwili.
Brunet zamyka urządzenie, całuje mnie w
policzek i ciągnie tak abym usiadł mu na kolanach. Mruczę, kiedy układa moje
kudły pod włos i delikatnie całuje. Pieścimy się niewinnie przez kilka minut,
po czym chłopak wstaje i tak jakbym ważył kilka gramów przerzuca mnie sobie
przez ramie. Śmieje się i chwytam się go, aby nie spaść, a kiedy znajdujemy się
w moim pokoju puszczam się go i ląduje na łóżku. Sadowi się między moimi
nogami, którymi szybko obejmuje go w biodrach i bierze moją wciąż roześmianą
twarz w dłonie.
-Chciałbym żebyś był taki zawsze- uśmiecha
się - taki szczęśliwy- Ujmuję w dłonie jego nadgarstki i patrzę. Pod
intensywnością jego spojrzenia nie mogę się skupić- Uwielbiam twoje oczy-
gładzi miejsce pod jednym z nich- to tak jakby siedziały w tobie dwie dusze.
Nie rozwija tej myśli, daje popis mojej
nadwyrężonej wyobraźni. Wzdycham i ciągnę go za krawędź koszulki, po czym
całuje. Napieram nogami na jego biodra i przyciągam bliżej, kładzie się na mnie
i lekko ociera.
O
Ja
Cię
*
Marek czeka aż przygotuje się do wyjścia.
Jak zawsze nie odzywa się ani słowem tylko obserwuje i chodzi za mną krok w
krok. Boje się go, przeraża mnie to, w jaki sposób patrzy, ale też jak wygląda.
Bez słowa wychodzimy z domu, a ja zakluczam drzwi, wkładam klucze do kieszeni i
idę. Mężczyzna podąża za mną oddalony o metr. Warczę cicho zirytowany.
Przechodzimy przez pasy i kierujemy się do szkoły. Wyciągam telefon z kieszeni.
Mam jeszcze kwadrans czasu, więc nie martwię się o to, że nie zdążę być równo z
dzwonkiem.
-Oliver?- Słyszę znajomy głos. To
dziwne. Co on tu robi? Podnoszę głowę i szeroko otwieram oczy. Nie
przesłyszałem się. Tymek podchodzi do mnie, a jego twarz wydaje się równie
zszokowana jak moja- co Ty tutaj robisz?- Pyta, ale nim cokolwiek zdążę
powiedzieć Marek staje przede mną odgradzając swoim cielskiem mnie od
nastolatka.
-To przyjaciel- mówię na tyle głośno żeby
i on i Tymek mnie usłyszał. Mężczyzna bez słowa odsuwa się i znów staje za mną.
-Mówisz- stwierdza. Wzruszam ramionami.
Lustruję go wzrokiem. Pierwszy raz widzę
go w zwykłych okolicznościach. Prawda jest taka, że o nim zapomniałem tak samo
jak o tym, że gdzieś jest jeszcze kartka z zapisanym numerem do niego.
Chłopak wydaje się wyższy niż go zapamiętałem. Ma krótsze włosy oraz soczewki,
dzięki czemu są teraz bardzo ciemne, przez co nie widać aż tak bardzo różnicy w
ich kolorach. Ignoruje jego bliznę pod okiem. Wiem, że może go to zirytować, a
ignorowanie szramy nie sprawia mi problemu.
-Co ty tu robisz?- Ponawia pytanie i
uśmiecha się szeroko. Robi mi się przykro gdyż ten uśmiech przypomina mi Michała,
za którym tęsknie.
-Mieszkam niedaleko- odpowiadam prosto-
kiedy wyszedłeś ze szpitala?
-Ymm- drapie się po karku- jakiś miesiąc
po tobie.
Kiwam głową zaciskając usta w wąską linie.
Nie wiem, co powiedzieć.
-Szedłeś gdzieś?
-Tak- przeczesuje palcami włosy. Rozmowa z
nim wprowadza mnie w zakłopotanie. Zagryzam wargi.
-Ależ ty wstydliwy- śmieje się- odprowadzę
cię.
-Ale ja idę do szkoły- mrużę oczy.
Przenoszę ciężar ciała na drugą nogę.
-Szkoły?- Robi dziwny wyraz twarzy.
Uśmiecham się.
-Tak. Gabriel niedługo kończy lekcje…
Nie wiedząc, kiedy zaczęliśmy podążać w
wspomnianym kierunku, a rozmowa nie była jakoś specjalnie krępująca dzięki
temu, że Tymek dużo opowiadał, zaczynał nowe tematy. Marek oczywiście szedł za
nami i kiedy chłopak o niego zapytał powiedziałem prawdę o tym, kim mężczyzna
jest. Nie drążył tematu i byłem mu za to bardzo wdzięczny.
Dowiedziałem się, że brunet mieszka niedaleko stąd. Przeprowadził się wraz z
rodzicami dwa miesiące temu. Podobnie jak ja uczy się w domu i chodzi do
psychologa jednak jego stan emocjonalny jest już stabilny.
Usiedliśmy na ławce przed szkołą po
turecku z twarzami skierowanymi w swoją stronę i kontynuowaliśmy rozmowę dopóki
nie usłyszałem swojego imienia i spojrzałem w kierunku budynku. W naszą stronę
szedł Gabriel bacznie obserwując Tymoteusza, a kiedy był krok od nas nachylił
się i pocałował mnie w policzek.
-Hej- mruknąłem zawstydzony.
-Siemka- obdarował mnie cudownym
uśmiechem, po czym znów spojrzał na Tymka- kto ty?
-Tymek. Taki tam kumpel z psychiatryka-
odezwał się chłopak wyciągając w jego stronę dłoń- a Ty to…?
-Gabriel- uścisnął jego rękę- chłopak
Olivera- zastygłem w bezruchu oczekując reakcji bruneta. Uśmiechnął się i
powiedział ciche „Szczęścia”.
-Dzięki- powiedział Gabriel. Odwróciłem od
nich wzrok. Coś kusiło mnie żeby spojrzeć w tamtą stronę i już po chwili miałem
się przekonać, co to takiego. W naszą stronę szedł Michał wpatrując się we
mnie. Gabriel wraz z Tymkiem podążyli za moim spojrzeniem.
-Kto to?-Znów to samo pytanie. Oh, jaki
ten Tymek jest ciekawski.
-Przyjaciel- odpowiedziałem i wstałem,
kiedy Michał stanął przed nami i dopiero teraz uderzyło mnie pewne uczucie.
Tęskniłem
Cholernie tęskniłem za jego cudownym,
zielonym spojrzeniem, za uśmiechem, za towarzystwem.
Za nim.
-Cześć, możemy pogadać?- Wiedziałem, co ma
na myśli. Rozmowę na osobności. Pokiwałem głową i kiedy się odwrócił podążyłem
za nim nie patrząc na chłopaków. Bałem się zobaczyć wyraz twarzy Gabriela.
Marek poszedł za nami i byłem mu wdzięczny za to, że zachowuję większą
odległość.
Szliśmy w krępującej ciszy, w głowie
krążyły mi myśli, pytanie, o czym chce rozmawiać.
-Przemyślałem to wszystko- zaczął nie
zatrzymując się- chyba mi przeszło- zerknął na mnie, ale szybko wrócił do
obserwowania drogi przed nami- nie mam na myśli tego, że przestałem cię kochać.
To nie przejdzie tak szybko. Nie, kiedy jesteś taki i nic nie stoi mi na
przeszkodzie żeby cię nie kochać- zaśmiał się pod nosem- Mam na myśli to, że
przeszła mi zazdrość o Ciebie. I wiesz?- Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy-
Gabriel to najodpowiedniejsza osoba, na jaką mogłeś trafić- uśmiechnął się-
rozmawiałem z nim dzisiaj. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo on cię
kocha? Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy kontynuował -
Chciałbym się z tobą przyjaźnić.
Odetchnąłem z ulgą, a moje ramiona
rozluźniły się.
-Już się bałem, że na zawsze zerwie nam
się kontakt- poczułem się szczęśliwy. Teraz wiem, dlaczego chciał odetchnąć ode
mnie i nie miałem mu tego za złe. Zrozumiałem go. Musiał wszystko przemyśleć i
odpocząć. I cieszę się, że kiedy to zrobił porozmawiał ze mną, a nie odpuścił,
wystraszył się tak jakby pewnie by się stało gdybym to ja znalazł się w takiej
sytuacji.
-No co ty- prychnął. Rozejrzał się- co to
za facet?- Spytał szeptem.
-Mój ochroniarz- odpowiedziałem pewnym
tonem. Michał zmarszczył czoło.
-Coś ci grozi?- zapytał spokojnie.
-Nie wiem- mruknąłem zgodnie z prawdą. Nie
pytałem o to nikogo. Po prostu przyjąłem do informacji to, że Kamil wyjechał i
przydzielił mi ochroniarza. Po co? Kto to wie. Aż do teraz się tym nie
przejmowałem.
-Ok. Wracajmy. Twój chłopak pewnie się
martwi..
-Skąd wiesz?- Szarpnąłem go za rękę, kiedy
chciał odejść
-Mówiłem ci już, że z nim rozmawiałem.
Podchodzimy do chłopaków pogrążonych w
rozmowie, a na naszych twarzach znajdują się uśmiechy. Gabriel patrzy na mnie,
wstaje i całuje. Czuję się zakłopotany tą sytuacją gdyż chłopacy obserwują nas.
Szturcham Gabriela w bok, odsuwa się i śmieje.
-Wygrałem dychę- odzywa się Tymek.
-He?- Michał patrzy na niego.
-Założyłem się o to, że Oli będzie się
krępować przy nas całować swojego chłopaka
Śmiechy naszej czwórki rozniosły się echem
po całym placu.
***
Wielki powrót Tymka!
Równo o 18.01 wybiło mi 20 tyś wyświetleń!
DZIĘKUJĘ!
DZIĘKUJĘ!!
Równo o 18.01 wybiło mi 20 tyś wyświetleń!
DZIĘKUJĘ!
DZIĘKUJĘ!!
Hej,
OdpowiedzUsuńsą parą, Tymek się pojawił, no i Michał chce się z Oliverem przyjaznić... a ten ochroniarz boski...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia