16 sie 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 19

-Mmm- żaden, bardziej inteligentny dźwięk nie mógł wydostać się z moich ust gdyż były one dokładnie zakryte tymi należącymi do Gabriela. Całowaliśmy się zachłannie, z każdą chwilą dokładniej poznając i zapamiętując smak swoich ust.
Czułem jego ręce na każdym skrawku mojego ciała.
Czułem jego erekcję, do której, można powiedzieć, przyzwyczaiłem się. Wiedziałem, że chłopak cierpi, ale nic nie mogłem zrobić.
-Czemu ty nie..- Przerwał jakby nie mógł dokończyć, zamiast tego dotknął delikatnie mojego krocza prawdopodobnie wciąż bojąc się mojej reakcji. Jednak ja tylko spojrzałem na niego i wzruszyłem ramionami.
-Nigdy jeszcze nie..- Nie skończyłem będąc pewnym, że zrozumie.
-A chciałbyś?- Uśmiechnął się, a ja na krótką chwilę zamarłem.
-To się nigdy nie stanie- prawda jest taka, że trochę wątpiłem w to, skoro mam osiemnaście lat i nigdy się nie podnieciłem to czy kiedyś nie powinien nastąpić ten pierwszy raz?
Gabriel zmrużył oczy w tej przebiegły, tajemniczy sposób, który fascynował i przerażał jednocześnie. Przełknąłem z trudem ślinę.
Najpierw pociągnął mnie w górę, aby ułatwić sobie pozbycie się mojej bluzki, a następnie delikatnie pchnął mnie na łóżko. Leżałem nieruchomo nie wiedząc, co robić, jak się zachować, kiedy on najpierw obdarował mnie pocałunkiem w usta, a następnie zjechał na szyję, a później na tors. Lizał, ssał i lekko drapał mój brzuch, przez co moje ciało pokryło się gęsią skórką, a kiedy podgryzł delikatnie jeden z sutków jęknąłem.
-Mam cię- wyszeptał. Chwile pobawił się  brodawką, po czym, mimo mojego jęku sprzeciwu, zszedł niżej. Chwycił dwoma palcami gumkę od spodenek i bokserek i chuchnął pod materiał. Zadrżałem. Pierwszym moim odruchem było wplecenie palców w jego włosy jednak nie zatrzymałem jego poczynań i po chwili moje dłonie znów spoczywały na pościeli kurczowo ją gniotąc. Gabriel zsunął resztę ubrań z moich nóg i wyrzucił gdzieś w bok. Poczułem jego dłonie na kolanach i pozwoliłem rozszerzyć swoje nogi. Czułem się bezpiecznie dopóki był całkowicie ubrany. Usadowił się przed moimi nogami i zaczął składać pocałunki po wewnętrznej części moich ud, co chwile zerkając na moje prącie. Kiedy jego usta znajdowały się bardzo blisko niego moje ciało przeszedł dreszcz, całe zdrętwiało i  miałem ochotę krzyczeć jak bardzo mi przyjemnie. Nie wiem jak długo to trwało zanim przestał się zajmować tym miejscem, ale wystarczająco długo, aby osiągnąć swój cel tym samym szokujące mnie tak bardzo jak nigdy wcześniej. Mój penis sterczał dumnie niczym paw.
Nagle twarz chłopaka znalazła się nad moją i dostrzegłem szeroki, szczery uśmiech.
-Oliver- zaczął szeptać mi do ucha tak jakby nie chciał psuć intymnej chwili-jeśli mi pozwolisz to doprowadzenie cię na sam skraj rozkoszy- przerwał- nie będę się z tobą kochał. Zrobię coś innego. Tylko mi pozwól i nie ograniczaj, proszę cię.
Jęknąłem.
-Ahh- byłem nieświadomy tego, co robię, myślę, mówię- zrób to- syczę, gdy poczułem jego rękę na swoim kroczu. Czekoladowe tęczówki zabłysnęły mocniej. Pierwszy raz pozwalam być komuś tak blisko. Pierwszy raz chce żeby ktoś był tak blisko. Pragnę tego. Nie wstydzę się swojej nagości, pozbyłem się tego uczucia przez Adama.
Gabriel znów całuje mój tost, podbrzusze, a potem pewnie bierze w usta mojego penisa. Krzyczę.
Nie z lęku
Nie z bólu
Z przyjemności
Pierwszy raz krzyczę z powodu miłego, rozgrywającego uczucia niedosytu.
Chcę więcej.
Gabriel zaczyna ssać, lizać i pieścić moje przyrodzenie jednocześnie bawiąc się moimi jądrami, a ja biorę w rękę pierwszą rzecz, jaką napotykam i przykładami ją do ust, jęczę w poduszkę. Jego ciepłe, do granic wytrzymałości, dłonie wsuwają się miedzy pościel, a pośladki i masują je, kiedy głowa bruneta unosi się i opada coraz szybciej. Kręcę głową, odrzucam poduszkę i wbijam palce w pościel wykrzywiając szyję do tyłu. Drżę kiedy nadchodzi orgazm.
Mój
Boże
Obraz przed oczami staje się rozmazany przez to, co właśnie przeżyłem i jestem pewny, że to najlepsze uczucie, jakiego doświadczyłem od bardzo dawna.
Kiedy zdrętwienie ciała mija i ostrość widzenia powraca dostrzegam twarz Gabriela, która krzywi się w dziwnym grymasie. Kładę mu rękę na karku i przyciągam go do pocałunku. Nie wiem, co teraz zrobić, czuje się niepewnie.
-I jak?- Uśmiecha się, a jego wzrok jest rozmarzony. Ciekawe, o czym myśli.
-Brak mi słów- chciałbym odwdzięczyć mu się tym samym, ale jestem zbyt skołowany i osłabiony, aby wykonać jakiś ruch. Gabriel się śmieje.
-Czyli się podobało- stwierdza i kładzie się obok i przykrywa nas, a ja mając totalnie w nosie to, że jestem nagi przytulam się do niego i zamykam oczy.
-Nie zasypiaj. Niedawno wstaliśmy- szepcze. Nawet jego ton jest usypiający.
-Mhm
Zaczyna mnie łaskotać, kule się, a po kilku chwilach zaczyna boleć mnie brzuch. Chłopak siada mi na biodrach i zamyślony mierzy całą moją sylwetkę.
-Jesteś piękny- szepcze, dotykając palcami mojej szyi, obojczyków, ramion. Podnoszę ręce do góry i rozczepiam palce. Rozumie moją niemą prośbę i splata swoje palce z moimi zaczynając się nimi bawić.
-Kocham cię- zamieram i patrzę w jego oczy, w których nie widzę nic prócz szczerości- To właśnie to próbowałem powiedzieć ci przez kilka ostatnich tygodni- Mam wrażenie, że serce rozerwie mi pierś. Nagle staje się coś, czego świadkiem nigdy nie byłem. W jego oczach pojawiają się łzy, które po chwili spływają po śniadych policzkach. Tylko dwie, ale to wystarczy bym zrozumiał ile to wyznanie go kosztuje. Rozłączam nasze dłonie i podnoszę się opierając na łokciach, po czym scałowuje słone krople. Gabi uśmiecha się i kładzie obok. Jak zawsze przytula mnie i zakrywa kołdrą. Po kilku minutach zaczyna się niespokojnie wiercić.
Jego wcześniejsze słowa nie szokują mnie. To tak jakbym przywykł do tej myśli, że coś do mnie czuje. Nie żebym kiedykolwiek się nad tym zastanawiał- po prostu wszystko to, co robił i mówił jakoś podświadomie spowodowało narodzenie się takiej hipotezy w mojej głowie. I chociaż ona nigdy nie zaprzątała mi myśli była we mnie, wryła się w mojej podświadomości i została ukryta aż do tej chwili.
Jestem mu wdzięczny za te słowa.
Jestem mu wdzięczny, bo dzięki niemu już wcześniej poczułem całkowicie nowe, wspaniałe uczucie.
-Chciałbyś być ze mną?-Jego głos jest niepewny. Lubię tę stronę Gabriela, wydaje się wtedy bardziej ludzki, otwarty.
-Jak to "być"?- Nie byłem pewny co do znaczenia tych słów. Chłopak zamyka oczy.
-Chcę być z tobą oficjalnie, jako para- otwiera oczy i w mgnieniu oka całuje mnie w policzek, przymykam powieki- chcę robić to - teraz za cel obiera sobie nos i czoło- i to- a teraz usta- oraz to. Przy wszystkich, aby mieli świadomość, że należymy do siebie, że nie mają prawa cię tknąć. Pytanie tylko czy ty tego chcesz?
Kładę się na plecach i milczę, mimo że odpowiedz sama nasuwa mi się na język. Jestem tego pewien.
-Chcę, bardzo chcę- mówię.

*

-Co robisz?- Patrzę mu przez ramie na ekran laptopa i dostrzegam ogłoszenie pod tytułem:
"Letniskowe domki do wynajęcia"
Okrążam sofę i siadam obok niego w tej samej pozycji. Przesuwa urządzenie na jedno z moich ud i zarzuca jedno ramie na oparcie, dzięki czemu może mnie objąć.
-Chciałbyś jechać w wakacje nad takie jezioro?- Dokładnie przeglądam ofertę. Czytam wszystkie zamieszczone informację, położenie, opis budynków, cenę i inne mniej lub bardziej ważne rzeczy, po czym dochodzę do wniosku, że oferta jest bardzo korzystna. Domki są od jedno do sześciu osobowe jednak myślę, że Gabrielowi głównie chodzi o dwuosobowe, są niedaleko jeziora i blisko małego sklepiku.
-Jasne- mówię po dłuższej chwili.
Brunet zamyka urządzenie, całuje mnie w policzek i ciągnie tak abym usiadł mu na kolanach. Mruczę, kiedy układa moje kudły pod włos i delikatnie całuje. Pieścimy się niewinnie przez kilka minut, po czym chłopak wstaje i tak jakbym ważył kilka gramów przerzuca mnie sobie przez ramie. Śmieje się i chwytam się go, aby nie spaść, a kiedy znajdujemy się w moim pokoju puszczam się go i ląduje na łóżku. Sadowi się między moimi nogami, którymi szybko obejmuje go w biodrach i bierze moją wciąż roześmianą twarz w dłonie.
-Chciałbym żebyś był taki zawsze- uśmiecha się - taki szczęśliwy- Ujmuję w dłonie jego nadgarstki i patrzę. Pod intensywnością jego spojrzenia nie mogę się skupić- Uwielbiam twoje oczy- gładzi miejsce pod jednym z nich- to tak jakby siedziały w tobie dwie dusze.
Nie rozwija tej myśli, daje popis mojej nadwyrężonej wyobraźni. Wzdycham i ciągnę go za krawędź koszulki, po czym całuje. Napieram nogami na jego biodra i przyciągam bliżej, kładzie się na mnie i lekko ociera.
O
Ja
Cię

*

Marek czeka aż przygotuje się do wyjścia. Jak zawsze nie odzywa się ani słowem tylko obserwuje i chodzi za mną krok w krok. Boje się go, przeraża mnie to, w jaki sposób patrzy, ale też jak wygląda. Bez słowa wychodzimy z domu, a ja zakluczam drzwi, wkładam klucze do kieszeni i idę. Mężczyzna podąża za mną oddalony o metr. Warczę cicho zirytowany. Przechodzimy przez pasy i kierujemy się do szkoły. Wyciągam telefon z kieszeni. Mam jeszcze kwadrans czasu, więc nie martwię się o to, że nie zdążę być równo z dzwonkiem.
-Oliver?- Słyszę znajomy głos. To dziwne. Co on tu robi? Podnoszę głowę i szeroko otwieram oczy. Nie przesłyszałem się. Tymek podchodzi do mnie, a jego twarz wydaje się równie zszokowana jak moja- co Ty tutaj robisz?- Pyta, ale nim cokolwiek zdążę powiedzieć Marek staje przede mną odgradzając swoim cielskiem mnie od nastolatka.
-To przyjaciel- mówię na tyle głośno żeby i on i Tymek mnie usłyszał. Mężczyzna bez słowa odsuwa się i znów staje za mną.
-Mówisz- stwierdza. Wzruszam ramionami.
Lustruję go wzrokiem. Pierwszy raz widzę go w zwykłych okolicznościach. Prawda jest taka, że o nim zapomniałem tak samo jak o tym, że gdzieś jest jeszcze kartka z zapisanym numerem do niego. Chłopak wydaje się wyższy niż go zapamiętałem. Ma krótsze włosy oraz soczewki, dzięki czemu są teraz bardzo ciemne, przez co nie widać aż tak bardzo różnicy w ich kolorach. Ignoruje jego bliznę pod okiem. Wiem, że może go to zirytować, a ignorowanie szramy nie sprawia mi problemu.
-Co ty tu robisz?- Ponawia pytanie i uśmiecha się szeroko. Robi mi się przykro gdyż ten uśmiech przypomina mi Michała, za którym tęsknie.
-Mieszkam niedaleko- odpowiadam prosto- kiedy wyszedłeś ze szpitala?
-Ymm- drapie się po karku- jakiś miesiąc po tobie.
Kiwam głową zaciskając usta w wąską linie. Nie wiem, co powiedzieć.
-Szedłeś gdzieś?
-Tak- przeczesuje palcami włosy. Rozmowa z nim wprowadza mnie w zakłopotanie. Zagryzam wargi.
-Ależ ty wstydliwy- śmieje się- odprowadzę cię.
-Ale ja idę do szkoły- mrużę oczy. Przenoszę ciężar ciała na drugą nogę.
-Szkoły?- Robi dziwny wyraz twarzy. Uśmiecham się.
-Tak. Gabriel niedługo kończy lekcje…
Nie wiedząc, kiedy zaczęliśmy podążać w wspomnianym kierunku, a rozmowa nie była jakoś specjalnie krępująca dzięki temu, że Tymek dużo opowiadał, zaczynał nowe tematy. Marek oczywiście szedł za nami i kiedy chłopak o niego zapytał powiedziałem prawdę o tym, kim mężczyzna jest. Nie drążył tematu i byłem mu za to bardzo wdzięczny. Dowiedziałem się, że brunet mieszka niedaleko stąd. Przeprowadził się wraz z rodzicami dwa miesiące temu. Podobnie jak ja uczy się w domu i chodzi do psychologa jednak jego stan emocjonalny jest już stabilny.
Usiedliśmy na ławce przed szkołą po turecku z twarzami skierowanymi w swoją stronę i kontynuowaliśmy rozmowę dopóki nie usłyszałem swojego imienia i spojrzałem w kierunku budynku. W naszą stronę szedł Gabriel bacznie obserwując Tymoteusza, a kiedy był krok od nas nachylił się i pocałował mnie w policzek.
-Hej- mruknąłem zawstydzony.
-Siemka- obdarował mnie cudownym uśmiechem, po czym znów spojrzał na Tymka- kto ty?
-Tymek. Taki tam kumpel z psychiatryka- odezwał się chłopak wyciągając w jego stronę dłoń- a Ty to…?
-Gabriel- uścisnął jego rękę- chłopak Olivera- zastygłem w bezruchu oczekując reakcji bruneta. Uśmiechnął się i powiedział ciche „Szczęścia”.
-Dzięki- powiedział Gabriel. Odwróciłem od nich wzrok. Coś kusiło mnie żeby spojrzeć w tamtą stronę i już po chwili miałem się przekonać, co to takiego. W naszą stronę szedł Michał wpatrując się we mnie. Gabriel wraz z Tymkiem podążyli za moim spojrzeniem.
-Kto to?-Znów to samo pytanie. Oh, jaki ten Tymek jest ciekawski.
-Przyjaciel- odpowiedziałem i wstałem, kiedy Michał stanął przed nami i dopiero teraz uderzyło mnie pewne uczucie.
Tęskniłem
Cholernie tęskniłem za jego cudownym, zielonym spojrzeniem, za uśmiechem, za towarzystwem.
Za nim.
-Cześć, możemy pogadać?- Wiedziałem, co ma na myśli. Rozmowę na osobności. Pokiwałem głową i kiedy się odwrócił podążyłem za nim nie patrząc na chłopaków. Bałem się zobaczyć wyraz twarzy Gabriela. Marek poszedł za nami i byłem mu wdzięczny za to, że zachowuję większą odległość.
Szliśmy w krępującej ciszy, w głowie krążyły mi myśli, pytanie, o czym chce rozmawiać.
-Przemyślałem to wszystko- zaczął nie zatrzymując się- chyba mi przeszło- zerknął na mnie, ale szybko wrócił do obserwowania drogi przed nami- nie mam na myśli tego, że przestałem cię kochać. To nie przejdzie tak szybko. Nie, kiedy jesteś taki i nic nie stoi mi na przeszkodzie żeby cię nie kochać- zaśmiał się pod nosem- Mam na myśli to, że przeszła mi zazdrość o Ciebie. I wiesz?- Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy- Gabriel to najodpowiedniejsza osoba, na jaką mogłeś trafić- uśmiechnął się- rozmawiałem z nim dzisiaj. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo on cię kocha? Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy kontynuował- Chciałbym się z tobą przyjaźnić.
Odetchnąłem z ulgą, a moje ramiona rozluźniły się.
-Już się bałem, że na zawsze zerwie nam się kontakt- poczułem się szczęśliwy. Teraz wiem, dlaczego chciał odetchnąć ode mnie i nie miałem mu tego za złe. Zrozumiałem go. Musiał wszystko przemyśleć i odpocząć. I cieszę się, że kiedy to zrobił porozmawiał ze mną, a nie odpuścił, wystraszył się tak jakby pewnie by się stało gdybym to ja znalazł się w takiej sytuacji.
-No co ty- prychnął. Rozejrzał się- co to za facet?- Spytał szeptem.
-Mój ochroniarz- odpowiedziałem pewnym tonem. Michał zmarszczył czoło.
-Coś ci grozi?- zapytał spokojnie.
-Nie wiem- mruknąłem zgodnie z prawdą. Nie pytałem o to nikogo. Po prostu przyjąłem do informacji to, że Kamil wyjechał i przydzielił mi ochroniarza. Po co? Kto to wie. Aż do teraz się tym nie przejmowałem.
-Ok. Wracajmy. Twój chłopak pewnie się martwi..
-Skąd wiesz?- Szarpnąłem go za rękę, kiedy chciał odejść
-Mówiłem ci już, że z nim rozmawiałem.

Podchodzimy do chłopaków pogrążonych w rozmowie, a na naszych twarzach znajdują się uśmiechy. Gabriel patrzy na mnie, wstaje i całuje. Czuję się zakłopotany tą sytuacją gdyż chłopacy obserwują nas. Szturcham Gabriela w bok, odsuwa się i śmieje.
-Wygrałem dychę- odzywa się Tymek.
-He?- Michał patrzy na niego.
-Założyłem się o to, że Oli będzie się krępować przy nas całować swojego chłopaka
 Śmiechy naszej czwórki rozniosły się echem po całym placu. 

***

Wielki  powrót Tymka!
Równo o 18.01 wybiło mi 20 tyś wyświetleń!
DZIĘKUJĘ!
DZIĘKUJĘ!!

1 komentarz:

  1. Anonimowy20 maja, 2016

    Hej,
    są parą, Tymek się pojawił, no i Michał chce się z Oliverem przyjaznić... a ten ochroniarz boski...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń