5 kwi 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 5

Wspomnienie poprzedniego weekendu powoli odchodziło w niepamięć i ku mojej uldze ani Gabriel, ani Michał nie wspominali o wydarzeniach mających miejsce w piątkowy wieczór. Przez cały następny tydzień starałem się skupić na nauce, gdyż nauczyciele na samym początku roku szkolnego zapowiadali testy sprawdzające, ile zapamiętaliśmy z poprzednich klas i mimo że cała kadra wiedziała, iż nigdy nie chodziłem do szkoły, nie zwolnili mnie z obowiązku napisania ich, ale spisali, z czego miej więcej będzie obowiązywał materiał, a Michał pożyczył mi zeszyty. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy zamiast zobaczyć same puste strony, ujrzałem zapełnione po brzegi zeszyty z kserówkami pomiędzy kartkami. Tak więc cały tydzień spędziłem na przepisywaniu i próbowaniu zapamiętać chociaż część, a było to bardzo trudne.
Gabriel nie miał problemu z zadomowieniem się, a ja nie miałem problemu z ogólnym przyjęciem go tu, więc już po upływie półtora tygodnia czuł się jak u siebie w domu i w bardzo miły sposób uprzykrzał mi życie. Polegało to na tym, że prawie cały czas poza szkołą był blisko mnie, co nie pozwala mi się na niczym skupić i on zdawał sobie z tego sprawę. Mimo to wszystko robiliśmy razem: uczyliśmy się, jedliśmy, oglądaliśmy telewizje, biegaliśmy wieczorami, a nawet czytaliśmy książki. Pewnego razu wszedł do mojego pokoju i stwierdził, że się nudzi. Wepchnąłem mu w rękę moją ulubioną powieść i pchnąłem na łóżko. W ten sposób zaraziłem go swoją pasją lub można nazwać to jednym ze sposobów na niemyślenie.
Z każdym dniem poznawałem go coraz lepiej. Często upominał mnie, że się na niego gapie, ale czy to moja wina, że jest jak obrazek, od którego ciężko odwrócić wzrok? Z wielkim zafascynowaniem zapamiętywałem każdy jego ruch i słowo, które zostało skierowane w moim kierunku i bardzo  irytowałem się tym, że nie potrafię przestać się na niego patrzeć. Sam Gabriel nie był mi dłużny i mogę śmiało przyznać, że przyłapywałem go częściej na gapieniu się we mnie niż on mnie. 
Nadal nie mogłem przywyknąć do jego ciepła, dlatego starałem się go unikać na tyle na ile było to możliwe, na wszelakie sposoby. Podejrzewałem, że zauważył, iż odsuwam się, kiedy siada blisko mnie, a na lekcjach siedzę obok niego jak na szpilkach, mimo to nigdy tego nie skomentował, a ja z każdym dniem coraz bardziej tęskniłem za jego dotykiem.
Niemal tak samo miałem w związku z Michałem z tym faktem, że jego dotyk nie rozgrzewał. Był zwyczajny, nic nie czułem oprócz niezrozumiałego niepokoju. Zielonookiego również często przyłapywałem na patrzeniu się w moim kierunku i kiedy to stało się pierwszy raz, zacząłem się zastanawiać czy jesteś jakiś dziwny, że wszyscy się tak jakoś inaczej na mnie patrzą?
Z nim spędzałem każdą przerwę i przesiadywałem na części lekcji. Zdążyłem zauważyć, że to typowy wesołek i gaduła, na wszystko reagująca uśmiechem.
Poprzez opowiadanie niesamowicie długich historyjek, umyśle starał się uzupełnić puste luki w naszym "dialogu”, które to ja powinienem zapełnić. Kiedy to, co mówił schodziło na ten nieprzyjemny temat mojego niemówienia, słyszałem w jego glosie żal i szybko odwracałem wzrok, bo nigdy nie chciałbym zobaczyć smutnego Michała.
Czas, który z nim spędzałem był niesamowicie wesołymi chwilami i sam zauważyłem, że częściej się uśmiecham, ale w porę się upominałem i szybko prostowałem kąciki ust, nie chcąc, żeby ktoś zobaczył moją chwile słabości. 

 *

Przeciągnąłem się, wygodniej sadowiąc na kanapie i w porę zdążyłem złapać spadający zeszyt, który szybko zamknąłem i odłożyłem na ławę do reszty książek. W prawdzie był piątek, ale to nie zwalnia mnie z nieuczenia się do testów.
Zerknąłem w stronę okna, za którym prezentował się widok podmoczonego miasta, oznajmujący, że jesień coraz bliżej. Odchyliłem głowę do tyłu, przymykając oczy i wziąłem głęboki wdech. Nagle uderzyła mnie fala zmęczenia, które próbowałem ignorować przez poprzednią godzinę i wiedziałem, że jeśli się szybko nie otrząsnę, to zasnę na sofie, fundując sobie ból kręgosłupa.
Usłyszałem ciche stukniecie na ławie, więc otworzyłem powieki i spojrzałem w stronę Gabriela, który stawiał kubki z gorącą herbatą. Chłopak usiadł obok mnie, a ja się lekko odsunąłem. Włączył pierwszy lepszy kanał i zaczął przysłuchiwać się, co mówi urodziwa prezenterka znajdująca się na ekranie. Sięgnąłem po herbatę i upiłem mały łyk
-Poparzysz sobie język- zwrócił mi uwagę Gabriel, ale olałem jego ostrzeżenie po chwili klnąc w myślach za swoją głupotę- mówiłem- nadal trzymałem kubek w dłoniach by je ogrzać i usiadłem po turecku opierając łokcie na kolanach. Zacząłem przysłuchiwać się komunikatowi w telewizji.
- Na nasze linie dostała się informacja, iż niebezpieczny lider mafii z zarzutami takimi jak: liczne zabójstwa, gwałty i kradzieże uciekł z zakładu karnego, gdzie przesiadywał swój wyrok. Znany, jako Adam M. jest bardzo niebezpieczny i ktokolwiek go widział jest proszony o natychmiastowe poinformowanie policji...- Kobieta nadal coś mówiła, ale skończyłem jej słuchać w momencie, kiedy na ekranie pojawiło się zdjęcie zadobrze znanego mi człowieka. Zdrętwiałem, a kubek mimowolnie wypadł z mojej dłoni, wylewając zawartość na podłogę i rozbijając się na małe kawałeczki.
Wpatrywałem się w ekran telewizora, ale nie słuchałem tego, co mówi kobieta, gdyż strach, który mnie ogarnął skutecznie uniemożliwił mi racjonalne myślenie, a w moim umyśle krążyło jedno słowo.
Ucieczka.
Szybko podniosłem się z kanapy sprawnie unikając wbicia się szkła w moje stopy i pognałem na piętro do pokoju całkowicie ignorując dźwięk kroków za mną. Skierowałem się do szafy i z wysuwanej szuflady wyciągnąłem parę dresów i zwykły T-shirt, kątem oko dostrzegłem Gabriela, ale olałem go i rzuciłem ciuchy na łóżko po chwili do nich podchodząc i ściągając z siebie bluzkę, zakładałem drugą. Zsunąłem z bioder jeansy i słysząc cichy jęk ze strony drzwi, założyłem na siebie spodnie dresowe. Chciałem wrócić na parter, ale w progu drzwi zatrzymała mnie silna dłoń Gabriela na moim ramieniu. Spojrzałem na niego rozbieganym wzrokiem i chciałem pozbyć się jego dotyku, ale zamarłem, słysząc słowa, które powiedział.
-On ci już nic nie zrobi.
Moje oczy nieznacznie się rozszerzyły tak samo jak jego, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Postanowiłem to zignorować i szarpiąć się kilka razy, pozbyłem się jego natarczywej dłoni. 
Zbiegłem z schodów założyłem buty i wyszedłem na deszcz.
Chciałem biec.
Chciałem zapomnieć.
Chciałem, żeby to on teraz cierpiał.
Chciałem go zabić.
Chciałem zapytać „dlaczego?” Tak jakby istniał powód. Miał na to ochotę, to to zrobił.
Pozbawił mnie człowieczeństwa.

Nie wiem jak długo biegłem i jak długo trwało to, abym cały był mokry, ale poczułem, że nie dam rady dłużej, więc skierowałem się w jedno miejsce, które wpadło mi do głowy. Nie chciałem wracać do domu, do Gabriela. Nie miałem ochoty teraz go widzieć, bo nie wiem, co mogłoby się stać, kiedy jestem w takim stanie.
Zatrzymałem się przed ciemnobrązowymi drzwiami i nacisnąłem dzwonek. Czekałem dłuższą chwile, podczas której deszcz uderzał w moje plecy, a w końcu drzwi się otworzyły.
-O kurwa- zmrużyłem oczy i spojrzałem na Michała- wchodź- szarpnął mnie za nadgarstek i zamknął za nami drzwi. Stanął przede mną i przesunął wzrok po całym moim ciele, po czym spojrzał mi w oczy i zacisnął szczękę.
-Coś się stało?- Pokiwałem przecząco głową- więc, czemu tu przybiegłeś i to w taką pogodę?- Wzruszyłem ramionami, na co on tylko westchnął. Poszedł w kierunku schodów i machnął na mnie ręką. Zdjąłem buty i poszedłem za nim, lekko trząść się z zimna. Wszedłem do jego pokoju, w którym byłem tylko raz, kiedy przyniosłem oddać część zeszytów i zobaczyłem jak grzebie w szafie. Wyciągnął parę czarnych grubych dresów i tego samego koloru bluzę z napisem wcisnął mi to w dłonie i popchał w jakimś kierunku.
-Idź wziąć prysznic, a później zejdź na dół.

Podwinąłem podwójnie nogawki od spodni i poprawiłem zadużą bluzę. Wiedziałem, że na Michała i tak byłaby obcisła, bo chłopak jest mocno umięśniony i ogólnie większy ode mnie, a mimo to jego ciuchy i tak na mnie wisiały. Przeczesałem mokre włosy dłonią i wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do schodów, po których zszedłem.
-Kto ty?- Podskoczyłem w miejscu i odwróciłem się, lekko drżąc. Zobaczyłem bruneta o zielonych oczach równie intensywnych jak te należące do Michała. Mężczyzna był wyższy ode mnie o głowę- No słucham- ponaglił mnie, marszcząc brwi.
-Paweł!- Krzyknął znajomy głos. Uciekłem od bruneta i pobiegłem w tą stronę, z której słyszałem Michała. Chłopak siedział przy kuchennym stole, mieszając w kubku. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i znowu przyjrzał się mojemu ciału. Cmoknął niezadowolony.
-Sorry, ale nie mam nic mniejszego- wzruszyłem ramionami i usiadłem obok niego. Podsunął mi kubek z ciepłą cieczą, a ja go objąłem dłońmi starając się je ogrzać.
-Misiu, kto to jest?- Nieznajomy stał w przejściu do salonu i patrzył się na mnie.
-To Oliver- przedstawił mnie krótko, po czym wskazał na obcego- Oli to Paweł mój starszy brat.
Wspomniany osobnik usiadł naprzeciwko nas uśmiechając się szeroko. Nie było wątpliwości, że to brat Michała. Byli bardzo podobni. Patrząc na mnie zmrużył oczy, po czym zerknął na brata.
-Ładniusi- Michał odpowiedział mu uśmiechem- miło mi- podał mi rękę, którą uścisnąłem i uśmiechnąłem się lekko. Chłopak znowu zmrużył oczy- nie mówisz?
-Nie mówi- potwierdził Michał. Znów chwyciłem kubek i wziąłem kilka łyków. Dopiero teraz poczułem, że boli mnie gardło.- Kiedy zaczyna się twoja zmiana?- Zmienił temat.
-Niedługo. W sumie to idę się przebrać i spadam- podszedł do nas i poczochrał mi włosy. Nachylił się do ucha Michała i wyszeptał mu coś, na co zielonooki odpowiedział ciche "tak". -Żegnam młodzież- zaśmiał się i wyszedł. 
Skończyłem pić herbatę i popatrzyłem na Michała.
-Zostaniesz na noc- to nie było pytanie, ale i tak pokiwałem głową po chwili głośno kichając. Niezadowolony przetarłem nos, wiedziałem, że to nie przewiduje niczego miłego. Podciągnąłem nogi do góry i oparłem je o drewniany stół. Nie było to wygodne, ale zapewniało trochę więcej ciepła, którego teraz potrzebowałem, bo zaczęło robić mi się zimno. Spojrzałem na Michała i popukałem palcem poniżej nadgarstka. Zrozumiał to, o co chciałem zapytać- jest dwudziesta druga- pokiwałem głową i objąłem ramionami nogi kładąc głowę na jednym z kolan. Znowu kichnąłem- to nie był dobry pomysł biegać w deszczu, co nie?- Odpowiedziałem tylko cichym Yhmy,  po czym schowałem głowę między kolana. Siedzieliśmy tak kilka minut, podczas których Michał zjadł kolacje raz po raz rzucając mi zaciekawione spojrzenie, które ignorowałem, a po upływie kwadransów zacząłem robić się senny i nawet nie starałem się tego ukrywać. Znowu oparłem głowę na kolanie i przymknąłem już i tak zmrużone powieki. Kilka dłuższych, błogich chwil dryfowałem pomiędzy snem, a rzeczywistością, ale zostało to zakłócone, kiedy poczułem, że unoszę się w powietrzu. Zdezorientowany otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem do góry.
-Nie pozwolę ci spać na stole- powiedział Michał uśmiechając się szeroko. Zacząłem się wyswobadzać z jego uścisku, ale w porę go wzmocnił i zostałem pozbawiony możliwości ucieczki. Znowu usłyszałem jego śmiech- nie przejmuj się. Jesteś bardzo lekki- zaczął wchodzić po schodach, a ja nie mając większego wyboru po chwili zasnąłem.

*

-Halo?- Usłyszał niepewne słowa.
-Cześć, z tej strony Michał- wyszeptał.
-Aha. Skąd masz mój numer?
-To nieważne. Chciałem tylko powiedzieć, że Oliver jest u mnie.
Zapadła chwilowa cisza, podczas której słyszeli swoje oddechy
-Podaj adres, zaraz po niego przyjdę.
-Nie- szybko zaprzeczył- ja przyjdę rano po kilka jego rzeczy, bo zostaje u mnie na weekend.
-Ale...
-Nie ma żadnego, „ale” zostaje i tyle- wziął głęboki wdech- wiesz, co mu się stało?
-He?
-Chodzi mi to czy wiesz, dlaczego nie mówi?
-Nie- skłamał.
-Będę rano po dziewiątej

*

Obudziłem się całkowicie pozbawiony chęci i energii do zrobienia czegokolwiek. Czułem, że jestem cały rozgrzany, a oczy nieprzyjemnie mnie piekły, kiedy mrugałem. Miałem wrażenie jakbym nie mógł oddychać, dlatego brałem szybkie i płytkie oddechy, a do tego wszystkiego było mi zimno. Wstałem z łóżka i opatulony w kołdrę zszedłem do salonu w poszukiwaniu Michała, jednak go nie zastałem, ale za to był Paweł siedzący przy kuchennym stole z kromką w dłoni. Cicho, niczym myszka, podszedłem do stołu i przytrzymując kołdrę usiadłem naprzeciwko Pawła, który dopiero po dokonaniu przeze mnie tej czynności zauważył moją obecność.
-Cześć- przyjrzał mi się, ale ja omijałem spojrzeniem jego twarz- dobrze się czujesz?- Pokiwałem twierdząco głową- a nie wyglądasz- skomentował, a ja zaprzeczyłem ruchem głowy- mnie nie oszukasz- skończył jeść, wstał i podszedł do jednej z szafek wyciągając z niej jakieś pudełeczko, z którego wysypał na dłoń dwie tabletki i mi je podał. Spojrzałem na niego niepewnie- na gorączkę i osłabienie- uśmiechnął się. Przyjąłem lek i połknąłem go bez problemów. Chłopak wrócił na swoje miejsce, a ja zniecierpliwiony zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, ale niestety nie dostrzegłem żadnego skrawku papieru ani długopisu. Zacząłem robić się senny, więc podciągnąłem nogi pod brodę następnie opierając się łydkami o drewniany kant i kładąc na kolanie brodę. Zmrużonymi oczami zacząłem przypatrywać się znieruchomiałemu Pawłowi. Przetarłem zaspane oczy, ale to nie pomogło mi odgonić znużenia. Oddech mi się uspokoił, a ciało wróciło do normalnej temperatury stanowczo za szybko, przez co nabrałem podejrzeń, co do wiarygodności słów Pawła.
-Oliver! Ocknij się!- Otworzyłem szerzej oczy rozglądając się dookoła. Michał kucał przy krześle i potrząsał moim ramieniem. O co tu chodziło? Chłopak nie zaprzestań swoich poczynań, więc zmarszczyłem czoło podirytowany i odepchnąłem jego rękę.- Tabletki nasenne? Zwariowałeś?!- Zaczął krzyczeć, ale wiedziałem że nie kieruje tych słów do mnie tylko do kogoś innego.
-Nie widzisz jak wygląda?- Odburknął jego brat- musi odpocząć.
-Ile mu tego dałeś?
-Wystarczająco żeby przespał cały dzień
Znowu poczułem szarpniecie na ramieniu, ale nie zareagowałem. Moje kończyły mnie nie słuchały, a mechanizm obronny nie chciał się uruchomić. Moja ręka uniosła się w powietrzu i dotknęła czyjejś skóry. Otworzyłem oczy i napotkałem zielone oczy, które tak uwielbiałem
-Obejmij mnie wokół szyi- pomógł mi w spełnieniu swojej prośby, bo wiedział, że sam nie dam rady, a kiedy moje ramiona oplotły jego szyje podniósł się, a ja owinąłem nogi wokoło jego bioder krzyżując w kostkach za plecami chłopaka. Przybliżyłem policzek do jego szyi i zasnąłem

Kiedy się obudziłem w pokoju było ciemno, co oznaczało, że jest noc. Przewierciłem wzrokiem ciemną przestrzeń, ale nic nie dostrzegłem. Moja głowa leżała na czymś twardym i miarowo unoszącym się, a kiedy po dłuższej chwili zrozumiałem, co to jest nie odskoczyłem tylko położyłem rękę na tym brzuchu i palcem przesuwałem po zarysowanych mięśniach. To zajęcie pochłonęło mnie całkowicie i nawet, kiedy usłyszałem zabawny dźwięk imitujący mruczenie nie przestałem tylko zaśmiałem się cicho. Śmiech zamienił się w niepohamowany rechot i zacząłem tarzać się po łóżku jak szalony, ale przestałem, kiedy poczułem ciężar na biodrach, a pomieszczenie rozjaśniło się dzięki światłu lampki nocnej. Znieruchomiałem i zamknąłem oczy czekając na cios, który nie nastąpił, a zamiast tego poczułem jak bluzka podwija mi się za pomocą dłoni przesuwających się po moim torsie. Zacisnąłem mocniej powieki wiedząc, co za chwile nastąpi. Aż za dobrze znalem ten schemat. Dotyk zniknął, kiedy pojawiły się pierwsze łzy powoli przemieniające się w cichy szloch. Otworzyłem oczy, ale nie zobaczyłem przed sobą tego, kogo bym się spodziewał. Przede mną znajdowała się twarz Michała wykrzywiona w dziwnym grymasie.
Chłopak westchnął ciężko, po czym położył czoło na moim odkrytym brzuchu i znowu wziął głębszy wdech.
-Nie musisz się mnie bać- wyszeptał- nic ci nie zrobię- wplotłem palce w jego włosy- chciałbym o tyle zapytać.. - Podniósł się i znów spojrzał mi w oczy-Odpowiesz mi na jedno pytanie „tak lub nie”?- Przytaknąłem- ktoś cię kiedyś skrzywdził prawda? Dlatego boisz się ludzkiego dotyku i nie mówisz?-Znowu skinienie głową w dół.

3 komentarze:

  1. Nie jesteś jedyną autorką której rozdział się nie pojawił ~~więc sie nie przejmuj. Blogger ostatnio coś działa wszystkim na nerwy :P No ale najważniejsze że już jest bo czekałam !! I się nie zawiodłam! Rozdział świetny *.* Nie do końca ogarniam chyba całej sytuacji ale i tak mi się historia podoba i czekam już na następny rozdział :)
    Pozdrawiam OfeliaRose

    OdpowiedzUsuń
  2. Póki co naprawdę świetne opowiadanie :) Fabuła bardzo dobra, ale opisy mogłyby być pełniejsze i warto by było dodać elementy ubarwiąjące otoczenie. Dodatkowo - buduj dłuższe zdania bo czasem zbyt szybko przechodzisz z jednego wątku na drugi. Przy szybkich akcjach - jak najbardziej, ale zdań złożonych używasz moim zdaniem troszkę zbyt rzadko ;) Niemniej Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba i czytam je właśnie o 1:20 czerpiąc z tego niemałą przyjemność i radochę mając w planach jakieś szalone 2-3 godziny snu bo nie zasnę póki nie skończę opowiadania XD Tak więc - trzymaj się, weny i jeszcze lepszego stylu pisania ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    będzie z Michałem czy z Gabrielem? Chciałabym aby był z Gabrielem, może jednak powiedzenie prawdy to dobry pomysł...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń