Wspomnienie poprzedniego weekendu powoli
odchodziło w niepamięć i ku mojej uldze ani Gabriel, ani Michał nie wspominali o
wydarzeniach mających miejsce w piątkowy wieczór. Przez cały następny tydzień
starałem się skupić na nauce, gdyż nauczyciele na samym początku roku szkolnego
zapowiadali testy sprawdzające, ile zapamiętaliśmy z poprzednich klas i mimo że
cała kadra wiedziała, iż nigdy nie chodziłem do szkoły, nie zwolnili mnie z
obowiązku napisania ich, ale spisali, z czego miej więcej będzie obowiązywał materiał,
a Michał pożyczył mi zeszyty. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy zamiast
zobaczyć same puste strony, ujrzałem zapełnione po brzegi zeszyty z kserówkami
pomiędzy kartkami. Tak więc cały tydzień spędziłem na przepisywaniu i
próbowaniu zapamiętać chociaż część, a było to bardzo trudne.
Gabriel nie miał problemu z zadomowieniem
się, a ja nie miałem problemu z ogólnym przyjęciem go tu, więc już po upływie
półtora tygodnia czuł się jak u siebie w domu i w bardzo miły sposób uprzykrzał mi życie. Polegało to na tym, że prawie cały czas poza
szkołą był blisko mnie, co nie pozwala mi się na niczym skupić i on zdawał
sobie z tego sprawę. Mimo to wszystko robiliśmy razem: uczyliśmy się, jedliśmy,
oglądaliśmy telewizje, biegaliśmy wieczorami, a nawet czytaliśmy książki.
Pewnego razu wszedł do mojego pokoju i stwierdził, że się nudzi. Wepchnąłem mu
w rękę moją ulubioną powieść i pchnąłem na łóżko. W ten sposób zaraziłem go
swoją pasją lub można nazwać to jednym ze sposobów na niemyślenie.
Z każdym dniem poznawałem go coraz lepiej.
Często upominał mnie, że się na niego gapie, ale czy to moja wina, że jest jak
obrazek, od którego ciężko odwrócić wzrok? Z wielkim zafascynowaniem
zapamiętywałem każdy jego ruch i słowo, które zostało skierowane w moim
kierunku i bardzo irytowałem się tym, że nie potrafię przestać się na
niego patrzeć. Sam Gabriel nie był mi dłużny i mogę śmiało przyznać, że
przyłapywałem go częściej na gapieniu się we mnie niż on mnie.
Nadal nie mogłem przywyknąć do jego
ciepła, dlatego starałem się go unikać na tyle na ile było to możliwe, na
wszelakie sposoby. Podejrzewałem, że zauważył, iż odsuwam się, kiedy siada
blisko mnie, a na lekcjach siedzę obok niego jak na szpilkach, mimo to nigdy
tego nie skomentował, a ja z każdym dniem coraz bardziej tęskniłem za jego
dotykiem.
Niemal tak samo miałem w związku z
Michałem z tym faktem, że jego dotyk nie rozgrzewał. Był zwyczajny, nic nie
czułem oprócz niezrozumiałego niepokoju. Zielonookiego również często
przyłapywałem na patrzeniu się w moim kierunku i kiedy to stało się pierwszy
raz, zacząłem się zastanawiać czy jesteś jakiś dziwny, że wszyscy się tak jakoś
inaczej na mnie patrzą?
Z nim spędzałem każdą przerwę i
przesiadywałem na części lekcji. Zdążyłem zauważyć, że to typowy wesołek i
gaduła, na wszystko reagująca uśmiechem.
Poprzez opowiadanie niesamowicie długich
historyjek, umyśle starał się uzupełnić puste luki w naszym "dialogu”,
które to ja powinienem zapełnić. Kiedy to, co mówił schodziło na ten
nieprzyjemny temat mojego niemówienia, słyszałem w jego glosie żal i szybko
odwracałem wzrok, bo nigdy nie chciałbym zobaczyć smutnego Michała.
Czas, który z nim spędzałem był
niesamowicie wesołymi chwilami i sam zauważyłem, że częściej się uśmiecham, ale
w porę się upominałem i szybko prostowałem kąciki ust, nie chcąc, żeby ktoś
zobaczył moją chwile słabości.
*
Przeciągnąłem się, wygodniej sadowiąc na
kanapie i w porę zdążyłem złapać spadający zeszyt, który szybko zamknąłem i
odłożyłem na ławę do reszty książek. W prawdzie był piątek, ale to nie zwalnia
mnie z nieuczenia się do testów.
Zerknąłem w stronę okna, za którym
prezentował się widok podmoczonego miasta, oznajmujący, że jesień coraz bliżej.
Odchyliłem głowę do tyłu, przymykając oczy i wziąłem głęboki wdech. Nagle
uderzyła mnie fala zmęczenia, które próbowałem ignorować przez poprzednią
godzinę i wiedziałem, że jeśli się szybko nie otrząsnę, to zasnę na sofie,
fundując sobie ból kręgosłupa.
Usłyszałem ciche stukniecie na ławie, więc
otworzyłem powieki i spojrzałem w stronę Gabriela, który stawiał kubki z gorącą
herbatą. Chłopak usiadł obok mnie, a ja się lekko odsunąłem. Włączył pierwszy
lepszy kanał i zaczął przysłuchiwać się, co mówi urodziwa prezenterka
znajdująca się na ekranie. Sięgnąłem po herbatę i upiłem mały łyk
-Poparzysz sobie język- zwrócił mi uwagę
Gabriel, ale olałem jego ostrzeżenie po chwili klnąc w myślach za swoją
głupotę- mówiłem- nadal trzymałem kubek w dłoniach by je ogrzać i usiadłem po
turecku opierając łokcie na kolanach. Zacząłem przysłuchiwać się komunikatowi w
telewizji.
- Na nasze linie dostała się informacja, iż
niebezpieczny lider mafii z zarzutami takimi jak: liczne zabójstwa, gwałty i
kradzieże uciekł z zakładu karnego, gdzie przesiadywał swój wyrok. Znany, jako
Adam M. jest bardzo niebezpieczny i ktokolwiek go widział jest proszony o
natychmiastowe poinformowanie policji...- Kobieta nadal coś mówiła, ale
skończyłem jej słuchać w momencie, kiedy na ekranie pojawiło się zdjęcie zadobrze znanego mi człowieka. Zdrętwiałem, a kubek mimowolnie wypadł z mojej
dłoni, wylewając zawartość na podłogę i rozbijając się na małe kawałeczki.
Wpatrywałem się w ekran telewizora, ale
nie słuchałem tego, co mówi kobieta, gdyż strach, który mnie ogarnął skutecznie
uniemożliwił mi racjonalne myślenie, a w moim umyśle krążyło jedno słowo.
Ucieczka.
Szybko podniosłem się z kanapy sprawnie
unikając wbicia się szkła w moje stopy i pognałem na piętro do pokoju
całkowicie ignorując dźwięk kroków za mną. Skierowałem się do szafy i z
wysuwanej szuflady wyciągnąłem parę dresów i zwykły T-shirt, kątem oko dostrzegłem
Gabriela, ale olałem go i rzuciłem ciuchy na łóżko po chwili do nich podchodząc
i ściągając z siebie bluzkę, zakładałem drugą. Zsunąłem z bioder jeansy i
słysząc cichy jęk ze strony drzwi, założyłem na siebie spodnie dresowe. Chciałem
wrócić na parter, ale w progu drzwi zatrzymała mnie silna dłoń Gabriela na moim
ramieniu. Spojrzałem na niego rozbieganym wzrokiem i chciałem pozbyć się jego
dotyku, ale zamarłem, słysząc słowa, które powiedział.
-On ci już nic nie zrobi.
Moje oczy nieznacznie się rozszerzyły tak
samo jak jego, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Postanowiłem to
zignorować i szarpiąć się kilka razy, pozbyłem się jego natarczywej dłoni.
Zbiegłem z schodów założyłem buty i
wyszedłem na deszcz.
Chciałem biec.
Chciałem zapomnieć.
Chciałem, żeby to on teraz cierpiał.
Chciałem go zabić.
Chciałem zapytać „dlaczego?” Tak jakby
istniał powód. Miał na to ochotę, to to zrobił.
Pozbawił mnie człowieczeństwa.
Nie wiem jak długo biegłem i jak długo
trwało to, abym cały był mokry, ale poczułem, że nie dam rady dłużej, więc
skierowałem się w jedno miejsce, które wpadło mi do głowy.
Nie chciałem wracać do domu, do Gabriela. Nie miałem
ochoty teraz go widzieć, bo nie wiem, co mogłoby się stać, kiedy jestem w takim
stanie.
Zatrzymałem się przed ciemnobrązowymi
drzwiami i nacisnąłem dzwonek. Czekałem dłuższą chwile, podczas której deszcz
uderzał w moje plecy, a w końcu drzwi się otworzyły.
-O kurwa- zmrużyłem oczy i spojrzałem na
Michała- wchodź- szarpnął mnie za nadgarstek i zamknął za nami drzwi. Stanął
przede mną i przesunął wzrok po całym moim ciele, po czym spojrzał mi w oczy i
zacisnął szczękę.
-Coś się stało?- Pokiwałem przecząco
głową- więc, czemu tu przybiegłeś i to w taką pogodę?- Wzruszyłem ramionami, na
co on tylko westchnął. Poszedł w kierunku schodów i machnął na mnie ręką.
Zdjąłem buty i poszedłem za nim, lekko trząść się z zimna. Wszedłem do jego
pokoju, w którym byłem tylko raz, kiedy przyniosłem oddać część zeszytów i
zobaczyłem jak grzebie w szafie. Wyciągnął parę czarnych grubych dresów i tego
samego koloru bluzę z napisem wcisnął mi to w dłonie i popchał w jakimś
kierunku.
-Idź wziąć prysznic, a później zejdź na
dół.
Podwinąłem podwójnie nogawki od spodni i
poprawiłem zadużą bluzę. Wiedziałem, że na Michała i tak byłaby obcisła, bo
chłopak jest mocno umięśniony i ogólnie większy ode mnie, a mimo to jego ciuchy
i tak na mnie wisiały. Przeczesałem mokre włosy dłonią i wyszedłem z łazienki.
Skierowałem się do schodów, po których zszedłem.
-Kto ty?- Podskoczyłem w miejscu i
odwróciłem się, lekko drżąc. Zobaczyłem bruneta o zielonych oczach równie
intensywnych jak te należące do Michała. Mężczyzna był wyższy ode mnie o głowę-
No słucham- ponaglił mnie, marszcząc brwi.
-Paweł!- Krzyknął znajomy głos. Uciekłem
od bruneta i pobiegłem w tą stronę, z której słyszałem Michała. Chłopak
siedział przy kuchennym stole, mieszając w kubku. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął
się szeroko i znowu przyjrzał się mojemu ciału. Cmoknął niezadowolony.
-Sorry, ale nie mam nic mniejszego-
wzruszyłem ramionami i usiadłem obok niego. Podsunął mi kubek z ciepłą cieczą,
a ja go objąłem dłońmi starając się je ogrzać.
-Misiu, kto to jest?- Nieznajomy stał w
przejściu do salonu i patrzył się na mnie.
-To Oliver- przedstawił mnie krótko, po
czym wskazał na obcego- Oli to Paweł mój starszy brat.
Wspomniany osobnik usiadł naprzeciwko nas
uśmiechając się szeroko. Nie było wątpliwości, że to brat Michała. Byli bardzo
podobni. Patrząc na mnie zmrużył oczy, po czym zerknął na brata.
-Ładniusi- Michał odpowiedział mu
uśmiechem- miło mi- podał mi rękę, którą uścisnąłem i uśmiechnąłem się lekko.
Chłopak znowu zmrużył oczy- nie mówisz?
-Nie mówi- potwierdził Michał. Znów
chwyciłem kubek i wziąłem kilka łyków. Dopiero teraz poczułem, że boli mnie
gardło.- Kiedy zaczyna się twoja zmiana?- Zmienił temat.
-Niedługo. W sumie to idę się przebrać i
spadam- podszedł do nas i poczochrał mi włosy. Nachylił się do ucha Michała i
wyszeptał mu coś, na co zielonooki odpowiedział ciche "tak". -Żegnam
młodzież- zaśmiał się i wyszedł.
Skończyłem pić herbatę i popatrzyłem na
Michała.
-Zostaniesz na noc- to nie było pytanie,
ale i tak pokiwałem głową po chwili głośno kichając. Niezadowolony przetarłem
nos, wiedziałem, że to nie przewiduje niczego miłego. Podciągnąłem nogi do góry
i oparłem je o drewniany stół. Nie było to wygodne, ale zapewniało trochę
więcej ciepła, którego teraz potrzebowałem, bo zaczęło robić mi się zimno.
Spojrzałem na Michała i popukałem palcem poniżej nadgarstka. Zrozumiał to, o co
chciałem zapytać- jest dwudziesta druga- pokiwałem głową i objąłem ramionami
nogi kładąc głowę na jednym z kolan. Znowu kichnąłem- to nie był dobry pomysł
biegać w deszczu, co nie?- Odpowiedziałem tylko cichym Yhmy,
po czym schowałem głowę między kolana. Siedzieliśmy tak kilka minut,
podczas których Michał zjadł kolacje raz po raz rzucając mi zaciekawione
spojrzenie, które ignorowałem, a po upływie kwadransów zacząłem robić się senny
i nawet nie starałem się tego ukrywać. Znowu oparłem głowę na kolanie i
przymknąłem już i tak zmrużone powieki. Kilka dłuższych, błogich chwil
dryfowałem pomiędzy snem, a rzeczywistością, ale zostało to zakłócone, kiedy
poczułem, że unoszę się w powietrzu. Zdezorientowany otworzyłem szeroko oczy i
spojrzałem do góry.
-Nie pozwolę ci spać na stole- powiedział
Michał uśmiechając się szeroko. Zacząłem się wyswobadzać z jego uścisku, ale w
porę go wzmocnił i zostałem pozbawiony możliwości ucieczki. Znowu usłyszałem
jego śmiech- nie przejmuj się. Jesteś bardzo lekki- zaczął wchodzić po
schodach, a ja nie mając większego wyboru po chwili zasnąłem.
*
-Halo?- Usłyszał niepewne słowa.
-Cześć, z tej strony Michał- wyszeptał.
-Aha. Skąd masz mój numer?
-To nieważne. Chciałem tylko powiedzieć,
że Oliver jest u mnie.
Zapadła chwilowa cisza, podczas której
słyszeli swoje oddechy
-Podaj adres, zaraz po niego przyjdę.
-Nie- szybko zaprzeczył- ja przyjdę rano
po kilka jego rzeczy, bo zostaje u mnie na weekend.
-Ale...
-Nie ma żadnego, „ale” zostaje i tyle-
wziął głęboki wdech- wiesz, co mu się stało?
-He?
-Chodzi mi to czy wiesz, dlaczego nie mówi?
-Nie- skłamał.
-Będę rano po dziewiątej
*
Obudziłem się całkowicie pozbawiony chęci
i energii do zrobienia czegokolwiek. Czułem, że jestem cały rozgrzany, a oczy
nieprzyjemnie mnie piekły, kiedy mrugałem. Miałem wrażenie jakbym nie mógł
oddychać, dlatego brałem szybkie i płytkie oddechy, a do tego wszystkiego było
mi zimno. Wstałem z łóżka i opatulony w kołdrę zszedłem do
salonu w poszukiwaniu Michała, jednak go nie zastałem, ale za to był Paweł
siedzący przy kuchennym stole z kromką w dłoni. Cicho, niczym myszka,
podszedłem do stołu i przytrzymując kołdrę usiadłem naprzeciwko Pawła, który
dopiero po dokonaniu przeze mnie tej czynności zauważył moją obecność.
-Cześć- przyjrzał mi się, ale ja omijałem
spojrzeniem jego twarz- dobrze się czujesz?- Pokiwałem twierdząco głową- a nie
wyglądasz- skomentował, a ja zaprzeczyłem ruchem głowy- mnie nie oszukasz-
skończył jeść, wstał i podszedł do jednej z szafek wyciągając z niej jakieś
pudełeczko, z którego wysypał na dłoń dwie tabletki i mi je podał. Spojrzałem
na niego niepewnie- na gorączkę i osłabienie- uśmiechnął się. Przyjąłem lek i
połknąłem go bez problemów. Chłopak wrócił na swoje miejsce, a ja
zniecierpliwiony zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, ale niestety nie
dostrzegłem żadnego skrawku papieru ani długopisu. Zacząłem robić się senny,
więc podciągnąłem nogi pod brodę następnie opierając się łydkami o drewniany kant
i kładąc na kolanie brodę. Zmrużonymi oczami zacząłem przypatrywać się
znieruchomiałemu Pawłowi. Przetarłem zaspane oczy, ale to nie pomogło mi
odgonić znużenia. Oddech mi się uspokoił, a ciało wróciło do normalnej
temperatury stanowczo za szybko, przez co nabrałem podejrzeń, co do
wiarygodności słów Pawła.
-Oliver! Ocknij się!- Otworzyłem szerzej
oczy rozglądając się dookoła. Michał kucał przy krześle i potrząsał moim
ramieniem. O co tu chodziło? Chłopak nie zaprzestań swoich poczynań, więc
zmarszczyłem czoło podirytowany i odepchnąłem jego rękę.- Tabletki nasenne?
Zwariowałeś?!- Zaczął krzyczeć, ale wiedziałem że nie kieruje tych słów do mnie
tylko do kogoś innego.
-Nie widzisz jak wygląda?- Odburknął jego
brat- musi odpocząć.
-Ile mu tego dałeś?
-Wystarczająco żeby przespał cały dzień
Znowu poczułem szarpniecie na ramieniu,
ale nie zareagowałem. Moje kończyły mnie nie słuchały, a mechanizm obronny nie
chciał się uruchomić. Moja ręka uniosła się w
powietrzu i dotknęła czyjejś skóry. Otworzyłem oczy i napotkałem zielone oczy,
które tak uwielbiałem
-Obejmij mnie wokół szyi- pomógł mi w
spełnieniu swojej prośby, bo wiedział, że sam nie dam rady, a kiedy moje
ramiona oplotły jego szyje podniósł się, a ja owinąłem nogi wokoło jego bioder
krzyżując w kostkach za plecami chłopaka. Przybliżyłem policzek do jego szyi i
zasnąłem
Kiedy się obudziłem w pokoju było ciemno,
co oznaczało, że jest noc. Przewierciłem wzrokiem ciemną przestrzeń, ale nic
nie dostrzegłem. Moja głowa leżała na czymś twardym i miarowo unoszącym się, a
kiedy po dłuższej chwili zrozumiałem, co to jest nie odskoczyłem tylko
położyłem rękę na tym brzuchu i palcem przesuwałem po zarysowanych mięśniach.
To zajęcie pochłonęło mnie całkowicie i nawet, kiedy usłyszałem zabawny dźwięk
imitujący mruczenie nie przestałem tylko zaśmiałem się cicho. Śmiech zamienił
się w niepohamowany rechot i zacząłem tarzać się po łóżku jak szalony, ale
przestałem, kiedy poczułem ciężar na biodrach, a pomieszczenie rozjaśniło się
dzięki światłu lampki nocnej. Znieruchomiałem i zamknąłem oczy czekając na
cios, który nie nastąpił, a zamiast tego poczułem jak bluzka podwija mi się za
pomocą dłoni przesuwających się po moim torsie. Zacisnąłem mocniej powieki
wiedząc, co za chwile nastąpi. Aż za dobrze znalem ten schemat. Dotyk zniknął,
kiedy pojawiły się pierwsze łzy powoli przemieniające się w cichy szloch.
Otworzyłem oczy, ale nie zobaczyłem przed sobą tego, kogo bym się spodziewał.
Przede mną znajdowała się twarz Michała wykrzywiona w dziwnym grymasie.
Chłopak westchnął ciężko, po czym położył
czoło na moim odkrytym brzuchu i znowu wziął głębszy wdech.
-Nie musisz się mnie bać- wyszeptał- nic
ci nie zrobię- wplotłem palce w jego włosy- chciałbym o tyle zapytać.. -
Podniósł się i znów spojrzał mi w oczy-Odpowiesz mi na jedno pytanie „tak lub
nie”?- Przytaknąłem- ktoś cię kiedyś skrzywdził prawda? Dlatego boisz się
ludzkiego dotyku i nie mówisz?-Znowu skinienie głową w dół.
Nie jesteś jedyną autorką której rozdział się nie pojawił ~~więc sie nie przejmuj. Blogger ostatnio coś działa wszystkim na nerwy :P No ale najważniejsze że już jest bo czekałam !! I się nie zawiodłam! Rozdział świetny *.* Nie do końca ogarniam chyba całej sytuacji ale i tak mi się historia podoba i czekam już na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam OfeliaRose
Póki co naprawdę świetne opowiadanie :) Fabuła bardzo dobra, ale opisy mogłyby być pełniejsze i warto by było dodać elementy ubarwiąjące otoczenie. Dodatkowo - buduj dłuższe zdania bo czasem zbyt szybko przechodzisz z jednego wątku na drugi. Przy szybkich akcjach - jak najbardziej, ale zdań złożonych używasz moim zdaniem troszkę zbyt rzadko ;) Niemniej Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba i czytam je właśnie o 1:20 czerpiąc z tego niemałą przyjemność i radochę mając w planach jakieś szalone 2-3 godziny snu bo nie zasnę póki nie skończę opowiadania XD Tak więc - trzymaj się, weny i jeszcze lepszego stylu pisania ;D
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbędzie z Michałem czy z Gabrielem? Chciałabym aby był z Gabrielem, może jednak powiedzenie prawdy to dobry pomysł...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia