12 kwi 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 6

-Gotowy?- Potwierdziłem i wyszliśmy na zewnątrz
Kolejny dzień padało i nasze buty skrzypiały od nasiąkniętej wody. Szliśmy w ciszy, Michał nic nie mówił, co rzadko się zdarzało, ale mi to nie przeszkadzało. Pociągnąłem nosem. Było mi bardzo zimno, a chłodne powietrze potęgowało to uczucie. Skuliłem się, wbiłem wzrok w chodnik i nie zwracając uwagi na otoczenie szedłem w kierunku domu. Tak minęło kilkanaście minut, a ciszę zakłócał tylko dźwięk uderzających stóp o ziemie i krople deszczu spadające z nieba tworzące coraz większe kałuże. Poczułem lekkie szarpniecie na nadgarstku, więc się zatrzymałem i spojrzałem na Michała. Chłopak zacisnął wargi w wąska linie i zmarszczył brwi.
-Będziesz jutro w szkole?- Wzruszyłem ramionami. Po przespaniu prawie dwóch dni czułem się w miarę dobrze nie licząc kataru, więc w sumie mogłem iść.-Eh- przeczesał włosy palcami. Czy mi się wydaje czy on się stresował? Po jego uśmiechu nie pozostało ani śladu. -Idę. Cześć. - I już go nie było. 

*

Spod doniczki wyciągnąłem klucz, wsadziłem go w drzwi i, jak najciszej się dało, wszedłem do środka. Torbę z ciuchami, które zostały zabrane stąd wczoraj odłożyłem na półkę od butów, na której znalazła się też reszta mokrej garderoby oprócz bluzki i spodni. Ręką zaczesałem włosy do tyłu i na palcach podszedłem do schodów. Prawie udało mi się wejść do pokoju, ale z pomieszczenia naprzeciwko wyszedł Gabriel. Stanął jak skamieniały, kiedy mnie zobaczył, a ja kichnąłem.
-Biegałeś w deszczu?- Tak myślałem, że pierwsze, co powie będzie dotyczyć właśnie tego, ale sądziłem, że się na mnie wścieknie, a nie spyta o coś, co dobrze wie. Skinąłem głową jednocześnie przecierając nos- idź wziąć prysznic, a ja zrobię coś do jedzenia.. Oliver?- Wiedziałem, że chciał zwrócić na siebie uwagę abym na niego spojrzał, ale ja od początku nie miałem takiego zamiaru. Minąłem go i wszedłem do swojego azylu jednak nie zrobiłem tak jak mi polecił. Ściągnąłem wilgotne ubranie i na odziane w bokserki ciało zarzuciłem długą do połowy ud białą bluzkę. Podkręciłem ogrzewanie na maxa i wszedłem pod kołdrę. Długo się wierciłem, ale nie mogłem zasnąć, a na dodatek było mi zimno. Z kołdrą pod brodą przewróciłem się na plecy i spojrzałem na sufit. W głowie miałem obraz skaczących przez płot owiec, ale ten sposób na nic się nie przydał. Zamknąłem oczy.
Usłyszałem pukanie do drzwi, a mimo to nie zareagowałem. Drzwi się otworzyły. Dwanaście kroków,
Skrzypienie sprężyny,
Dotyk ciepłej dłoni no moich włosach, którą szybko odrzuciłem.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem lekko zdezorientowane spojrzenie Gabriela. Odwróciłem wzrok i siłą woli stłumiłem kichniecie.
-Myślałem, że śpisz- często to robisz, kiedy śpię?
Chciał odejść, ale chwyciłem jego nadgarstek i pociągnąłem w stronę łóżka sam przesuwając się na jedną połowę. Odkryłem kawałek kołdry, a na jej miejscu pojawiło się coś większego, cieplejszego. Gabriel sam opatulił się pierzyną, po czym przewrócił się na bok w moją stronę, zrobiłem to samo. Przysunąłem się bliżej i po omacku włożyłem mu dłoń pod bluzkę przykładając do ciepłej klatki piersiowej. Poruszałem ją wzdłuż jego boku kreśląc jakieś wzory. Okrążyłem palcami pępek i pogiglotałem lekko dotykając gładkiej skóry. Usłyszałem ciche sapniecie. Zaprzestałem swoich czynów. Zamknąłem oczy i zacząłem zastanawiać się nad tym, co usłyszałem w piątek.
Czyżby Gabriel wiedział, kim jest dla mnie Adam i co mi zrobił?

*

-Co rysujesz?- Podskoczyłem na krześle otrząsając się z szoku, który zaserwował mi tata.
-Portret mamy- krótka odpowiedz. Wróciłem do szkicowania starając się ignorować osobę stojąca za mną i starającą się mnie rozproszyć.
-Pamiętasz ją?- Zapytał. Wyrwał mi szkicownik z dłoni i przyjrzał się obrazkowi.
-Rok temu odeszła, więc wspomnienie jak wygląda nie jest trudne- odpowiedziałem oschle, a on dalej wpatrywał się w obrazek. Zacmokał, ale nie skomentował mojego tworu.
-Bardzo ją nienawidzisz za to, że nas zostawiła?
-Bardzo- potwierdziłem. Spojrzałem na twarz ojca, która była wykrzywiona w dziwnym grymasie- Stało się coś?
-Nie- i wyszedł, a ja wróciłem do kończenia szkicu. 

*

Siedziałem w ławce i wpatrywałem się w tablice już chyba pięć godzin. Nie słuchałem tego, co mówią nauczyciele, nie potrafiłem się na tym skupić. W głowie miałem pustkę. Znowu.
Michał siedząc obok mnie starał się zwrócić na siebie uwagę, co chwile pukając mnie i dźgając w różne części ciała, a kiedy splótł nasze palce ze sobą, ja cały czas nie reagowałem. Chyba bałem się, że go urażę wyrywając swoją dłoń, ale czy to dobrze, że pozwalałem mu na to co robi?
Dopiero teraz przypomniało mi się, że chłopak jest gejem wcześniej nie zawracałem sobie tym głowy.
Zadzwonił dzwonek poderwałem się z krzesła i szybko zacząłem się pakować.
-Przejdziesz się ze mną?- Spojrzałem na Michała, a jedna z moich brwi poszybowała do góry- chce ci coś pokazać- uśmiechnął się. Poczekałem aż chłopak spakuje się i razem poszliśmy w stronę drzwi wyjściowych. 
-Gdzie idziecie?- Zatrzymaliśmy się przed brunetką. Spojrzałem na Magdę i uśmiechnąłem się, co miało oznaczać przywitanie. Może i byliśmy w jednej klasie, ale jakoś wcześniej jej nie zauważyłem.
-Chce pokazać jedno miejsce Oliverowi- mruknął Michał i przetarł kciukiem pojawiający się rowek pomiędzy brwiami. Dobrze wiedziałem, że robi tak, kiedy intensywnie nad czymś myśli.
-Mogę iść z wami?- Spojrzałem na Michała, ale on pokręcił przecząco głową i pociągnął mnie za łokieć. Zaczęliśmy biec tak jakbyśmy przed czymś uciekali. Czułem na sobie wzrok mijających ludzi, ale sam na nich nie patrzyłem.
-Szybciej! Jeśli nas złapią będziemy musieli sprzątać!-I nadal pędząc zaśmiał się. Przyspieszyłem i teraz to on pozostał w tyle. Wybiłem się do przodu zeskakując z kilku stopni za drzwiami głównymi. Podbiegłem do bramy i ukryłem się za jednym murkiem czekając na Michała. Kiedy chłopak dołączył do mnie miał ogromnego banana na twarzy- ale skok! Gdzie ty się tego nauczyłeś?- Wzruszyłem ramionami, bo i tak nie mógłbym mu powiedzieć, a nawet gdyby to sam nie wiedziałem- dobra kiedyś mi powiesz- odwróciłem wzrok nie chcąc zobaczyć jego twarzy. Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie będę mówić? Na to wygląda.
-Chodźmy- skinął do mnie ręka. Odskoczyłem od murku i ze spuszczonym wzrokiem żwawo dreptałem za nim. Po kilku minutach zarejestrowałem jak otwiera drzwi od jakiegoś bloku i każe mi iść na sama górę, a kiedy tam dotarłem wskazał mi drzwi, które niepewnie otworzyłem i zajrzałem do środka. Poza drewnianą drabiną prowadzącą w jakiś jasny punk niczego nie było, a samo pomieszczenie było małym kwadratem.
-No chodź- polecił Michał będąc na najwyższym stopniu drabiny. Zrobiłem jak mi kazał i po chwili byłem na dachu. Rozejrzałem się dookoła, z radością dostrzegając barierki kilka metrów od krawędzi. Odwróciłem się do tylu i zamarłem. W mgnieniu oka znalazłem się przy Michale i szarpnąłem mocno za ramie chcąc żeby wrócił na druga stronę ogrodzenia. Kiedy to zrobił uderzyłem go z siły w pierś chcąc dać mu do zrozumienia ze jest idiota i mu się należy. Kretyn!
Chwycił mnie za nadgarstki i uśmiechnął się. 
-Spokojnie. Robiłem to miliony razy. Chodź- zaprzeczyłem ruchem głowy, na co tylko westchnął. Podszedł do barierek i usiadł na niej spoglądając na panoramę miasta. Zrobiłem tak jak on i po kilku minutach zacząłem machać nogami. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Wziąłem głęboki oddech i powtarzałem tą czynność aż nie miałem dość. 
-Fajnie miejsce do niemyślenia, prawda?- Chłopak miał rację- przyda Ci się taka odskocznia- zmarszczyłem brwi, ale uparcie nie otwierałem oczu. Wystarczyło, że czułem jego spojrzenie na sobie. 
Poczułem dotyk na policzku. Na początku była reakcja standardowa- skamieniałem, ale po chwili mój umysł przypomniał sobie, że to tylko Michał. Spojrzałem na niego, ale on patrzył na moje usta. Skupiłem się na jego dłoni. Chłodnej dłoni. 
Zawibrował telefon w mojej kieszeni, który szybko wyciągnąłem i przeczytałem wiadomość od Kamila.
Wracam za tydzień. 
I nagle stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. 
Poczułem paraliżujący strach i tęsknotę, a moje serce zabiło szybciej od tych uczuć.  Strach, bo ta wiadomość oznaczała, że Gabriel zostanie ze mną jeszcze tylko tydzień. Tęsknotę, bo chciałem żeby teraz to on był obok mnie na tym przeklętym dachu, a nie Michał. Uczucia.. To takie ludzkie. Co się ze mną dzieję? 
-Oliver?- Spojrzałem na Michała- coś się stało?- Zaprzeczyłem- posmutniałeś jakoś- wzruszyłem ramionami. 

*

Brunet siedział na sofie i oglądał jakieś show. Podszedłem do niego i pokazałem mu wiadomość od Kamila. Przy czytaniu jej zmarszczył brwi, a później spojrzał na mnie i uśmiechnął się. 
-To super, nie?- Po wypowiedzeniu przez niego tych słów coś zakuło mnie w piersi. Odwróciłem się w miarę szybko żeby nie zobaczył grymasu, który pojawił się na mojej twarzy i pobiegłem do pokoju.

Kiedy się obudziłem za oknem szalała burza, ale to nie ona nie pozwoliła mi dalej spać tylko chłód panujący w pokoju. Zignorowałem zdrowy rozsądek i zawijając się w kołdrę, z poduszką przy piersi powędrowałem do pokoju bruneta.
-Ahm... Hmm? Mm?- Usłyszałem po zastukaniu w drzwi. Wszedłem do środka i szybko rozłożyłem się na wolnej połowie ogromnego łóżka. -Oliver?- Jęknął wybudzony ze snu chłopak. Mhm- co tu robisz?- Spytał jakby liczył na odpowiedz. Nie zrobiłem nic tylko mocniej skuliłem się w sobie i starałem się zasnąć. 
Po kilku minutach, kiedy dryfowałem na krawędzi snu zostałem przyciągnięty do czegoś twardego i ciepłego. Obmacałem gorącą, nagą  klatkę piersiową Gabriela i przyłożyłem do niej czoło i dłonie. 
-Cholera, jesteś zimny-przeturlał nas tak, że teraz leżałem pod nim, a on oparł dłonie po obu stronach mojej głowy. Leżałem pod nim prosty jak kłoda próbując w ciemności odnaleźć wzrokiem jego twarz, ale szło mi to marnie. 
-Wiesz... Moglibyśmy spać razem?- Przecież właśnie taki był mój zamiar-  do przyjazdu naszych ojców?- Mhm.- Super- przytulił się do mnie. Jęknąłem z trudem łapiąc powietrze. Chłopak jest strasznie ciężki. Jęknąłem/sapnąłem, ale wciąż nie wydusiłem słowa. Łapczywie wciągnąłem powietrze ze świstem i poczułem, że się odwracamy na bok. Gabriel nadał mnie tulił, a ja zamiast leżeć prosto jak deska objąłem go w pasie. Westchnął i po chwili zasnął, ale ja nie mogłem. Paliło mnie tam gdzie mnie dotykał, a na dodatek podświadomie czułem niezrozumiały... Niepokój.

***

Moja wena zniknęła...

4 komentarze:

  1. Ach, nie! Chcę więcej! ;^; Uwielbiam to opowiadanie ;; Niech twoja wena wróci... Tak szybciutko, szybciutko >>

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał czy Gabriel? Michał czy Gabriel? Którego w końcu wybierze? :D
    Oby jego ojciec nie wrócił. Cały czas tylko myślę o tym, żeby się nie wpieprzył, bo tak ładnie już się zaczyna robić ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    świetne, Oliver zdał sobie sprawę, że zależy mu na Gabrielu, że to za nim będzie tęsknić, czemu w zasadzie nie siedzi z Gabrielem?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń