-Gotowy?- Potwierdziłem i wyszliśmy na
zewnątrz
Kolejny dzień padało i nasze buty
skrzypiały od nasiąkniętej wody. Szliśmy w ciszy, Michał nic nie mówił, co
rzadko się zdarzało, ale mi to nie przeszkadzało. Pociągnąłem nosem. Było mi
bardzo zimno, a chłodne powietrze potęgowało to uczucie. Skuliłem się, wbiłem
wzrok w chodnik i nie zwracając uwagi na otoczenie szedłem w kierunku domu. Tak
minęło kilkanaście minut, a ciszę zakłócał tylko dźwięk uderzających stóp o
ziemie i krople deszczu spadające z nieba tworzące coraz większe kałuże.
Poczułem lekkie szarpniecie na nadgarstku, więc się zatrzymałem i spojrzałem na
Michała. Chłopak zacisnął wargi w wąska linie i zmarszczył brwi.
-Będziesz jutro w szkole?- Wzruszyłem
ramionami. Po przespaniu prawie dwóch dni czułem się w miarę dobrze nie licząc
kataru, więc w sumie mogłem iść.-Eh- przeczesał włosy palcami. Czy mi się
wydaje czy on się stresował? Po jego uśmiechu nie pozostało ani śladu. -Idę.
Cześć. - I już go nie było.
*
Spod doniczki wyciągnąłem klucz, wsadziłem
go w drzwi i, jak najciszej się dało, wszedłem do środka. Torbę z ciuchami,
które zostały zabrane stąd wczoraj odłożyłem na półkę od butów, na której
znalazła się też reszta mokrej garderoby oprócz bluzki i spodni. Ręką
zaczesałem włosy do tyłu i na palcach podszedłem do schodów. Prawie udało mi
się wejść do pokoju, ale z pomieszczenia naprzeciwko wyszedł Gabriel. Stanął
jak skamieniały, kiedy mnie zobaczył, a ja kichnąłem.
-Biegałeś w deszczu?- Tak myślałem, że
pierwsze, co powie będzie dotyczyć właśnie tego, ale sądziłem, że się na mnie
wścieknie, a nie spyta o coś, co dobrze wie. Skinąłem głową jednocześnie
przecierając nos- idź wziąć prysznic, a ja zrobię coś do jedzenia.. Oliver?-
Wiedziałem, że chciał zwrócić na siebie uwagę abym na niego spojrzał, ale ja od
początku nie miałem takiego zamiaru. Minąłem go i wszedłem do swojego azylu
jednak nie zrobiłem tak jak mi polecił. Ściągnąłem wilgotne ubranie i na
odziane w bokserki ciało zarzuciłem długą do połowy ud białą bluzkę.
Podkręciłem ogrzewanie na maxa i wszedłem pod kołdrę. Długo się wierciłem, ale
nie mogłem zasnąć, a na dodatek było mi zimno. Z kołdrą pod brodą przewróciłem
się na plecy i spojrzałem na sufit. W głowie miałem obraz skaczących przez płot
owiec, ale ten sposób na nic się nie przydał. Zamknąłem oczy.
Usłyszałem pukanie do drzwi, a mimo to nie
zareagowałem. Drzwi się otworzyły. Dwanaście kroków,
Skrzypienie sprężyny,
Dotyk ciepłej dłoni no moich włosach,
którą szybko odrzuciłem.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem lekko
zdezorientowane spojrzenie Gabriela. Odwróciłem wzrok i siłą woli stłumiłem
kichniecie.
-Myślałem, że śpisz- często to
robisz, kiedy śpię?
Chciał odejść, ale chwyciłem jego
nadgarstek i pociągnąłem w stronę łóżka sam przesuwając się na jedną połowę.
Odkryłem kawałek kołdry, a na jej miejscu pojawiło się coś większego,
cieplejszego. Gabriel sam opatulił się pierzyną, po czym przewrócił się na bok
w moją stronę, zrobiłem to samo. Przysunąłem się bliżej i po omacku włożyłem mu
dłoń pod bluzkę przykładając do ciepłej klatki piersiowej. Poruszałem ją wzdłuż
jego boku kreśląc jakieś wzory. Okrążyłem palcami pępek i pogiglotałem lekko
dotykając gładkiej skóry. Usłyszałem ciche sapniecie. Zaprzestałem swoich
czynów. Zamknąłem oczy i zacząłem zastanawiać się nad tym, co usłyszałem w
piątek.
Czyżby Gabriel wiedział, kim jest dla mnie
Adam i co mi zrobił?
*
-Co rysujesz?- Podskoczyłem na krześle otrząsając
się z szoku, który zaserwował mi tata.
-Portret mamy- krótka odpowiedz. Wróciłem do szkicowania starając się ignorować osobę stojąca za mną i starającą się mnie rozproszyć.
-Portret mamy- krótka odpowiedz. Wróciłem do szkicowania starając się ignorować osobę stojąca za mną i starającą się mnie rozproszyć.
-Pamiętasz ją?- Zapytał. Wyrwał mi
szkicownik z dłoni i przyjrzał się obrazkowi.
-Rok temu odeszła, więc wspomnienie jak wygląda nie jest trudne- odpowiedziałem oschle, a on dalej wpatrywał się w obrazek. Zacmokał, ale nie skomentował mojego tworu.
-Bardzo ją nienawidzisz za to, że nas zostawiła?
-Bardzo- potwierdziłem. Spojrzałem na twarz ojca, która była wykrzywiona w dziwnym grymasie- Stało się coś?
-Rok temu odeszła, więc wspomnienie jak wygląda nie jest trudne- odpowiedziałem oschle, a on dalej wpatrywał się w obrazek. Zacmokał, ale nie skomentował mojego tworu.
-Bardzo ją nienawidzisz za to, że nas zostawiła?
-Bardzo- potwierdziłem. Spojrzałem na twarz ojca, która była wykrzywiona w dziwnym grymasie- Stało się coś?
-Nie- i wyszedł, a ja wróciłem do
kończenia szkicu.
*
Siedziałem w ławce i wpatrywałem się w
tablice już chyba pięć godzin. Nie słuchałem tego, co mówią nauczyciele, nie
potrafiłem się na tym skupić. W głowie miałem pustkę. Znowu.
Michał siedząc obok mnie starał się
zwrócić na siebie uwagę, co chwile pukając mnie i dźgając w różne części ciała,
a kiedy splótł nasze palce ze sobą, ja cały czas nie reagowałem. Chyba bałem
się, że go urażę wyrywając swoją dłoń, ale czy to dobrze, że pozwalałem mu na
to co robi?
Dopiero teraz przypomniało mi się, że
chłopak jest gejem wcześniej nie zawracałem sobie tym głowy.
Zadzwonił dzwonek poderwałem się z krzesła
i szybko zacząłem się pakować.
-Przejdziesz się ze mną?- Spojrzałem na
Michała, a jedna z moich brwi poszybowała do góry- chce ci coś pokazać-
uśmiechnął się. Poczekałem aż
chłopak spakuje się i razem poszliśmy w stronę drzwi wyjściowych.
-Gdzie idziecie?- Zatrzymaliśmy się przed
brunetką. Spojrzałem na Magdę i uśmiechnąłem się, co miało oznaczać
przywitanie. Może i byliśmy w jednej klasie, ale jakoś wcześniej jej nie
zauważyłem.
-Chce pokazać jedno miejsce Oliverowi-
mruknął Michał i przetarł kciukiem pojawiający się rowek pomiędzy brwiami.
Dobrze wiedziałem, że robi tak, kiedy intensywnie nad czymś myśli.
-Mogę iść z wami?- Spojrzałem na Michała,
ale on pokręcił przecząco głową i pociągnął mnie za łokieć. Zaczęliśmy biec tak
jakbyśmy przed czymś uciekali. Czułem na sobie wzrok mijających ludzi, ale sam
na nich nie patrzyłem.
-Szybciej! Jeśli nas złapią będziemy
musieli sprzątać!-I nadal pędząc zaśmiał się. Przyspieszyłem i teraz to on
pozostał w tyle. Wybiłem się do przodu zeskakując z kilku stopni za drzwiami
głównymi. Podbiegłem do bramy i ukryłem się za jednym murkiem czekając na
Michała. Kiedy chłopak dołączył do mnie miał ogromnego banana na twarzy- ale
skok! Gdzie ty się tego nauczyłeś?- Wzruszyłem ramionami, bo i tak nie mógłbym
mu powiedzieć, a nawet gdyby to sam nie wiedziałem- dobra kiedyś mi powiesz-
odwróciłem wzrok nie chcąc zobaczyć jego twarzy. Czy on nie zdaje sobie sprawy
z tego, że nie będę mówić? Na to wygląda.
-Chodźmy- skinął do mnie ręka. Odskoczyłem
od murku i ze spuszczonym wzrokiem żwawo dreptałem za nim. Po kilku minutach
zarejestrowałem jak otwiera drzwi od jakiegoś bloku i każe mi iść na sama górę,
a kiedy tam dotarłem wskazał mi drzwi, które niepewnie otworzyłem i zajrzałem
do środka. Poza drewnianą drabiną prowadzącą w jakiś jasny punk niczego nie
było, a samo pomieszczenie było małym kwadratem.
-No chodź- polecił Michał będąc na
najwyższym stopniu drabiny. Zrobiłem jak mi kazał i po chwili byłem na dachu.
Rozejrzałem się dookoła, z radością dostrzegając barierki kilka metrów od
krawędzi. Odwróciłem się do tylu i zamarłem. W mgnieniu oka znalazłem się przy
Michale i szarpnąłem mocno za ramie chcąc żeby wrócił na druga stronę
ogrodzenia. Kiedy to zrobił uderzyłem go z siły w pierś chcąc dać mu do
zrozumienia ze jest idiota i mu się należy. Kretyn!
Chwycił mnie za nadgarstki i uśmiechnął
się.
-Spokojnie. Robiłem to miliony razy.
Chodź- zaprzeczyłem ruchem głowy, na co tylko westchnął. Podszedł do barierek i
usiadł na niej spoglądając na panoramę miasta. Zrobiłem tak jak on i po kilku
minutach zacząłem machać nogami. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu.
Wziąłem głęboki oddech i powtarzałem tą czynność aż nie miałem dość.
-Fajnie miejsce do niemyślenia, prawda?-
Chłopak miał rację- przyda Ci się taka odskocznia- zmarszczyłem brwi, ale
uparcie nie otwierałem oczu. Wystarczyło, że czułem jego spojrzenie na sobie.
Poczułem dotyk na policzku. Na początku
była reakcja standardowa- skamieniałem, ale po chwili mój umysł przypomniał
sobie, że to tylko Michał. Spojrzałem na niego, ale on patrzył na moje usta.
Skupiłem się na jego dłoni. Chłodnej dłoni.
Zawibrował telefon w mojej kieszeni, który
szybko wyciągnąłem i przeczytałem wiadomość od Kamila.
Wracam za tydzień.
I nagle stało się coś, czego nigdy bym się
nie spodziewał.
Poczułem paraliżujący strach i tęsknotę, a
moje serce zabiło szybciej od tych uczuć. Strach,
bo ta wiadomość oznaczała, że Gabriel zostanie ze mną jeszcze tylko tydzień. Tęsknotę,
bo chciałem żeby teraz to on był obok mnie na tym przeklętym dachu, a nie
Michał. Uczucia.. To takie ludzkie.
Co się ze mną dzieję?
-Oliver?- Spojrzałem na Michała- coś się
stało?- Zaprzeczyłem- posmutniałeś jakoś- wzruszyłem ramionami.
*
Brunet siedział na sofie i oglądał jakieś
show. Podszedłem do niego i pokazałem mu wiadomość od Kamila. Przy czytaniu jej
zmarszczył brwi, a później spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-To super, nie?- Po wypowiedzeniu przez
niego tych słów coś zakuło mnie w piersi. Odwróciłem się w miarę szybko żeby
nie zobaczył grymasu, który pojawił się na mojej twarzy i pobiegłem do pokoju.
Kiedy się obudziłem za oknem szalała
burza, ale to nie ona nie pozwoliła mi dalej spać tylko chłód panujący w pokoju.
Zignorowałem zdrowy rozsądek i zawijając się w kołdrę, z poduszką przy piersi
powędrowałem do pokoju bruneta.
-Ahm... Hmm? Mm?- Usłyszałem po zastukaniu
w drzwi. Wszedłem do środka i szybko rozłożyłem się na wolnej połowie ogromnego
łóżka. -Oliver?- Jęknął wybudzony ze snu chłopak. Mhm- co tu
robisz?- Spytał jakby liczył na odpowiedz. Nie zrobiłem nic tylko mocniej
skuliłem się w sobie i starałem się zasnąć.
Po kilku minutach, kiedy dryfowałem na
krawędzi snu zostałem przyciągnięty do czegoś twardego i ciepłego. Obmacałem
gorącą, nagą klatkę piersiową Gabriela i przyłożyłem do niej czoło i
dłonie.
-Cholera, jesteś zimny-przeturlał nas tak,
że teraz leżałem pod nim, a on oparł dłonie po obu stronach mojej głowy.
Leżałem pod nim prosty jak kłoda próbując w ciemności odnaleźć wzrokiem jego
twarz, ale szło mi to marnie.
-Wiesz... Moglibyśmy spać razem?- Przecież
właśnie taki był mój zamiar- do przyjazdu naszych ojców?- Mhm.- Super-
przytulił się do mnie. Jęknąłem z trudem łapiąc powietrze. Chłopak jest strasznie
ciężki. Jęknąłem/sapnąłem, ale wciąż nie wydusiłem słowa. Łapczywie wciągnąłem
powietrze ze świstem i poczułem, że się odwracamy na bok. Gabriel nadał mnie
tulił, a ja zamiast leżeć prosto jak deska objąłem go w pasie. Westchnął i po
chwili zasnął, ale ja nie mogłem. Paliło mnie tam gdzie mnie dotykał, a na
dodatek podświadomie czułem niezrozumiały... Niepokój.
***
Moja wena zniknęła...
Ach, nie! Chcę więcej! ;^; Uwielbiam to opowiadanie ;; Niech twoja wena wróci... Tak szybciutko, szybciutko >>
OdpowiedzUsuńSpokojnieee >.< Wróciła! :D
UsuńMichał czy Gabriel? Michał czy Gabriel? Którego w końcu wybierze? :D
OdpowiedzUsuńOby jego ojciec nie wrócił. Cały czas tylko myślę o tym, żeby się nie wpieprzył, bo tak ładnie już się zaczyna robić ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńświetne, Oliver zdał sobie sprawę, że zależy mu na Gabrielu, że to za nim będzie tęsknić, czemu w zasadzie nie siedzi z Gabrielem?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia