-Uważaj- zostałem pchnięty do przodu i
przyrżnąłem głową o twardą nawierzchnię słysząc odgłos hamowania auta.
Próbujesz mnie rozjechać, tato? Dlaczego
pomyślałem, że to on chciał mnie zabić? Może chce
się Tobą zabawić, a później zabić? Część pierwszą masz za sobą! -
Powiedział cichy głosik w mojej głowie.
Wstałem i otrzepałem spodnie. Spojrzałem w
bok, ale po samochodzie nie został nawet ślad.
-Nic Ci nie jest?- Odwróciłem się i
zerknąłem na mężczyznę stojącego przy chodniku. Dotknąłem bolącej głowy. Pewnie
będę miał guza. Zmrużyłem oczy i lekko kiwnąłem głową do faceta, który uparcie
wpatrywał się we mnie, a później spojrzałem na niego. To był nastolatek! W błąd
wprowadził mnie pewnie jego głos. Przede mną stał mocno opalony szatyn, ubrany
podobnie jak ja, w spodnie dresowe, ciemną koszulkę i buty do biegania. W uchu
miał słuchawkę, a druga wisiała przy jego piersi. On też patrzył na mnie i
zapewnie oceniał.
-Olek?- Zmarszczyłem brwi i zaprzeczyłem
ruchem głowy- Nieważne. Znam Cię z widzenia- uśmiechnął się- Chodzimy do tej
samej szkoły- wyciągnął telefon i spojrzał na ekran- spadam. Cześć!
Włożyłem słuchawki w uszy i ruszyłem w
stronę domu. Biegnąc przez park poczułem mrowienie na plecach, cholerne
przeczucie. Odwróciłem się i rozejrzałem dookoła ale nikogo nie dostrzegłem, a
mimo to głupie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje nie zniknęło. Przyspieszyłem i
zasapany wpadłem do domu. Od momentu, kiedy
usłyszałem w telewizji o ucieczce Adama popadłem w paranoje i na każdym kroku
poza domem czułem, że ktoś mnie obserwuje...
-Długo dzisiaj- podszedłem do lodówki
mijając Gabriela i wyciągnąłem sok. Wziąłem łyka, zakręciłem i odłożyłem
butelkę. Oparłem się o krawędź zlewu i spojrzałem na niego.
Od czterech dni śpimy ze sobą.
W sensie takim, że śpimy w jednym łóżku...
To nawet w mojej głowie brzmi strasznie i przez cztery dni obdarza mnie jeszcze
dziwniejszym spojrzeniem niż przed tymi nocami. Totalnie tego nie rozumiem. Jak
na zawołanie o wzmiance o śnie oraz dzięki zmęczeniu po biegu stałem się senny.
Ziewnąłem przeciągle zakrywając usta piąstką.
-Serio?- Fuknął zaczepnie z kpiną, a moje
kąciki ust drgnęły minimalnie jednak szybko wróciły na odpowiednie miejsce.
Chyba to zauważył, bo przybrał ten sam, obojętny wyraz twarzy, co ja.
Ma humorki jak kobieta w ciąży.
Zerknąłem w bok na Gabriela. Chłopak od
dwóch dni nic nie powiedział. Nawet głupiego "cześć”. Wgapił się w
telewizor, a ja niemal wrzałem ze złości w środku. Podszedłem do niego i
klęknąłem obok szarpiąc za jego koszulkę. Spojrzał na mnie łaskawie i poruszył
brwią. Znowu szarpnąłem za koszulkę, a jego reakcja powtórzyła się. Ze stołu
wziąłem zeszyt i marker i na wolnej stronie napisałem do niego prośbę. Odebrał
ode mnie zeszyt i pod słowami "powiedz coś" napisał "ty coś
powiedz" uderzyłem go pięścią w pierś, a moje oczy zaszkliły się.
-Boże, nie o to mi chodziło- wyszeptał.
Ale ja nie płakałem, dlatego że nie chciał
mówić tylko, dlatego że zrozumiałem ile przykrości sprawiałem Kamilowi nie
mówiąc.
Kamil...
Jutro wraca...
Tak samo jak Gabriel, do domu.
Poczułem dłonie sunące po moich plecach i
pociągające do przodu.
I nie odsunąłem się, bo lubiłem to ciepło
tak samo jak lubiłem osobę, która mi je dawała.
Nie sądziłem, że przez miesiąc może tyle
się zmienić.
Nie sądziłem, że przez ten czas mogę tak
dobrze kogoś poznać. Kogoś, kto na pierwszy rzut oka był straszny, ale gdy się
go poznawało bliżej był delikatny i uczuciowy i kochający przytulanki.
Przytuliłem się do Gabriela w głowie sam
siebie wyzywając od słabeuszy, ale taka prawda- jestem słaby.
Nie bałem się dotyku jego ręki sunącej po moich plecach w celu uspokojenia
mnie, bo wiedziałem, że mi nic nie grozi, on mnie nie skrzywdzi, nie jest
Adamem.
Znów.
Znów wprosił się do moich myśli i
spowodował jeszcze większe osłabienie, zmęczenie, a sama myśl o tym, że jest na
wolności, wykańczała mnie.
-Co się stało? - Gabriel odsunął się lekko
i wręczył mi zeszyt i ołówek. Spojrzałem na te przedmioty i zaciskaniem mocno
szczękę, nienawidziłem tego sposobu komunikowania się.
Chcę mówić.
Poczułem dotyk na karku, a po chwili
ciepła dłoń zaczęła miziać świeżo ścięte pukle pod włos. Nigdy nie lubiłem mieć
całkowicie krótkich włosów, dlatego moja fryzjerka wiedziała, że tylko na karku
chcę mieć lekko wygolone, a teraz tego żałowałem, bo moja wygoda buntuje się i
zamiast po prostu być to sprawia mi przyjemność. Odsunąłem książkę na bok i
wcisnąłem głowę w kołdrę zamykając oczy.
Cholera, jakie to przyjemne.
Przeturlałem się na plecy przerywając
Gabrielowi wykonywaną czynność i korzystając z tego, że znajduję się nade mną
sam zacząłem miziać mu kark. Zareagował podobnie do mnie, ale szybko się
otrząsnął i zabrał moją dłoń kładąc ją na pościeli. Na chwilę odwrócił wzrok od
mojej twarzy i splótł nasze palce ze sobą, zacząłem się niespokojnie wiercić.
-Prawda jest taka, że...- Uciął na chwilę
i wziął głębszy oddech- wcale nie cieszę się z powrotu naszych ojców-zagryzł
wargę- Lubię cię, wiesz?- Powiedziałeś mi to, więc wiem- i chyba...
Będę tęsknić. Będziemy widzieć się w szkole, ale to za mało.- Widziałem jak
jego oczy stają się matowe i tracą ten charakterystyczny błysk. Wiedziałem, że
mówi prawdę. Uśmiechnąłem się i kciukiem pogłaskałem dłoń na mojej
ręce. Wolne ramie zarzuciłem mu na szyję i przytuliłem go, bo nie wiedziałem,
co mógłbym zrobić w tej niezręcznej sytuacji.
Gabriel wiedział.
W mgnieniu oka odsunął się i złączył nasze
usta.
Nigdy nie wyobrażałem sobie jak mógłby
wyglądać mój pierwszy pocałunek i nie brałem pod uwagę tego, że mógłby być z
chłopakiem, nie myślałem, jakie to uczucie i dobrze, że tego nie robiłem, bo ta
chwila straciłaby na wartości.
A pocałunek był delikatny
I szczery
I bardzo mocno wyrażał słowa, które nie
zostały wypowiedziane.
Brązowooki znów się na mnie spojrzał i
wyszczerzył zęby, a zaraz po nim sam tak zrobiłem. Prychnął i cicho się śmiejąc
ukrył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Miałem wrażenie, że czuje to, co ja-
szczęście i pewien rodzaj ulgi.
Gdyby ktoś powiedziałby mi miesiąc temu,
że będę spać z chłopakiem, a na dodatek pocałowałbym się z nim, nigdy bym nie
uwierzył.
*
Spojrzałem na wyciągniętą do przodu
rękę zabarwioną moją własną krwią, a z świeżej rany szkarłatna ciecz nadal
kapała na już i tak brudną podłogę. Palce kurczowo zaciskałem
na pistolecie, ale wiedziałem, że jeśli ktoś by mnie dotknął to ten przedmiot
wypadłby mi z ręki. Spojrzałem w ciemnozieloną przestrzeń, a zza mgły wyłoniła
się drobna postać.
-Skończ to- zabrzmiał znajomy głos- skończ
swoje cierpienie.
Postać szła w moim kierunku, a w pewnym
momencie zatrzymała się i zanim się zorientowałem skoczyła na mnie .
Wystrzeliłem .
I trafiłem prosto w głowę .
Osoba zatoczyła się i upadła. Schyliłem
się nad nią i zobaczyłem swoją twarz.
Usłyszałem za plecami kroki
Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę
cienia
-Skończ to- moje usta poruszyły się, ale
głos dobiegał z daleka- skończ moje cierpienie
Postać wyciągnęła krwawiącą rękę i
podeszła do mnie. Zatrzymałem się i zmrużyłem oczy chcąc dostrzec jej twarz i
dostrzegłem.
Adam
Rzuciłem się na niego, a po chwili
poczułem ból przy skroni .
*
Zapowietrzyłem się i zacząłem wyszarpywać
z uścisku. Było ciemno i duszno i słysząc było mój przyspieszony oddech i
szelest pościeli.
-Oliver! Oliver!- Nieznajomy głos
doprowadził mnie do jeszcze większego niepokoju i napadu lęku.
Szarpałem się tak mocno jak tylko mogłem,
ale i tak miałem za mało siły w przeciwieństwie do mojego napastnika,
który przetrzymywał moje nadgarstki w żelaznym uścisku.
Pomieszczenie się rozjaśniło, a ja spojrzałem do góry na mojego oprawce.
Gabriel? Znów zacząłem się szarpać- bez skutków
-Spokojnie. To był tylko koszmar- ujął
moją twarz w dłonie i kciukami miział moje policzki. To było przyjemnie i
przyniosło pozytywne skutki, uspokoiłem się- to tylko koszmar- znów to
powtórzył i robił to w kółko czekając aż mój oddech uspokoi się, a kiedy to się
stało wrócił na miejsce. Podniosłem się siadając na brzegu łóżka i zetknąłem na
ekran telefonu. Ósma wieczorem. Wstałem i przebrałem się w dresy i T-shirt.
-Idziesz pobiegać?- Idę
nie myśleć. Pokiwałem głową- idę z Tobą- chciał wstać, ale go
powstrzymałem. Nie chciałem żeby szedł ze mną.
Chwyciłem telefon i napisałem SMS-a do
Michała.
Idę pobiegać. Mogę do Ciebie wpaść po?
Biegłem coraz szybciej i dalej. Mój oddech
był nierówny i kuło mnie w okolicach serca, a nogi powoli odmawiały
posłuszeństwa, ale to dobrze, bo tego właśnie potrzebowałem.
To nie tak, że lubię, kiedy mnie boli, ale tylko, kiedy boli na chwile mogę
przestać przejmować się tym, o czym myślę, kiedy nie biegam.
Jak zawsze nie wiedziałem, która jest
godzina, kiedy wróciłem do parku niedaleko domu. Podszedłem do jednej z ławek i
zacząłem się rozciągać. Po chwili ściszyłem trochę muzykę, która według mnie
teraz leciała za głośno i skończyłem rozciąganie. Usiadłem na ławce, oparłem
się i rozluźniłem mięśnie. Odchyliłem głowę i spojrzałem w niebo, na którym nie
było ani jednej gwiazdy.
Poczułem jak ktoś przykłada mi szorstki
materiał zatykając mi usta i nos. Nie zdążyłem nawet podnieść ręki, bo
straciłem przytomność.
*
Gabriel nie mógł usiedzieć na miejscu. Po
raz kolejny spojrzał na zegarek i zagotował się ze złości i niepokoju, kiedy
zobaczył, że jest po północy.
Usłyszał dźwięk telefonu, więc nawet nie
zerkając na ekran odebrał
-Halo?!- Niemal krzyknął.
-Cześć- znajomy głos. Chłopak zacisnął
rękę w pięść.
-Co chcesz?
-Jest Oliver?
-Nie ma- syknął.
-Miał przyjść jakieś trzy godziny temu-
Michał zaczął się niepokoić tak samo jak Gabriel.
-Kurwa- rozłączył się. Miał złe
przeczucie. Dobrze wiedział, że jego podopiecznemu grozi niebezpieczeństwo, a
mimo to pozwolił mu wyjść samemu- Kurwa!- Krzyknął wybierając numer.
-Słuch...-Mężczyzna nie skończył gdyż
nastolatek przerwał mu
-Wracajcie szybko. Podejrzewam, że...-Głos
mu się załamał- on go dopadł. - Rozłączył się i zakładając jedynie buty wybiegł
na chłodne powietrze.
Wiedział, że nie musi szukać ochroniarzy,
bo wszyscy mieli wolne.
Starał się panować nad emocjami, zdawał
sobie sprawę, że musi zachować zimną krew- inaczej nie byłby w stanie mu pomóc.
Wziął kilka głębszych wdechów i zaczął nawoływać imię Olivera, ale nikt
mu nie odpowiadał doprowadzając go tym do szału.
no i koniec w takim momencie....
OdpowiedzUsuńKocham to robić >.<
UsuńO nie! T.T Wykrakałam! T.T A mogłam siedzieć cicho! :(
OdpowiedzUsuńMój biedny Oliverek, gdzie ten niedobry ktoś cię zabrał? Żeby tylko Gabriel zdążył i w porę go odzyskał. Żeby nic mu się nie stało :(
Tak się denerwuję o niego!
Witam,
OdpowiedzUsuńco? on go dopadł... czemu Gabriel za nim nie poszedł, miał go ochraniać.... mam nadzieję, że szybko odnajdą Olivera....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia