19 kwi 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 7

-Uważaj- zostałem pchnięty do przodu i przyrżnąłem głową o twardą nawierzchnię słysząc odgłos hamowania auta. Próbujesz mnie rozjechać, tato? Dlaczego pomyślałem, że to on chciał mnie zabić? Może chce się Tobą zabawić, a później zabić? Część pierwszą masz za sobą! - Powiedział cichy głosik w mojej głowie.
Wstałem i otrzepałem spodnie. Spojrzałem w bok, ale po samochodzie nie został nawet ślad.
-Nic Ci nie jest?- Odwróciłem się i zerknąłem na mężczyznę stojącego przy chodniku. Dotknąłem bolącej głowy. Pewnie będę miał guza. Zmrużyłem oczy i lekko kiwnąłem głową do faceta, który uparcie wpatrywał się we mnie, a później spojrzałem na niego. To był nastolatek! W błąd wprowadził mnie pewnie jego głos. Przede mną stał mocno opalony szatyn, ubrany podobnie jak ja, w spodnie dresowe, ciemną koszulkę i buty do biegania. W uchu miał słuchawkę, a druga wisiała przy jego piersi. On też patrzył na mnie i zapewnie oceniał.
-Olek?- Zmarszczyłem brwi i zaprzeczyłem ruchem głowy- Nieważne. Znam Cię z widzenia- uśmiechnął się- Chodzimy do tej samej szkoły- wyciągnął telefon i spojrzał na ekran- spadam. Cześć! 
Włożyłem słuchawki w uszy i ruszyłem w stronę domu. Biegnąc przez park poczułem mrowienie na plecach, cholerne przeczucie. Odwróciłem się i rozejrzałem dookoła ale nikogo nie dostrzegłem, a mimo to głupie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje nie zniknęło. Przyspieszyłem i zasapany wpadłem do domu. Od momentu, kiedy usłyszałem w telewizji o ucieczce Adama popadłem w paranoje i na każdym kroku poza domem czułem, że ktoś mnie obserwuje...
-Długo dzisiaj- podszedłem do lodówki mijając Gabriela i wyciągnąłem sok. Wziąłem łyka, zakręciłem i odłożyłem butelkę. Oparłem się o krawędź zlewu i spojrzałem na niego.
Od czterech dni śpimy ze sobą.
W sensie takim, że śpimy w jednym łóżku... To nawet w mojej głowie brzmi strasznie i przez cztery dni obdarza mnie jeszcze dziwniejszym spojrzeniem niż przed tymi nocami. Totalnie tego nie rozumiem. Jak na zawołanie o wzmiance o śnie oraz dzięki zmęczeniu po biegu stałem się senny. Ziewnąłem przeciągle zakrywając usta piąstką.
-Serio?- Fuknął zaczepnie z kpiną, a moje kąciki ust drgnęły minimalnie jednak szybko wróciły na odpowiednie miejsce. Chyba to zauważył, bo przybrał ten sam, obojętny wyraz twarzy, co ja. Ma humorki jak kobieta w ciąży.

Zerknąłem w bok na Gabriela. Chłopak od dwóch dni nic nie powiedział. Nawet głupiego "cześć”. Wgapił się w telewizor, a ja niemal wrzałem ze złości w środku. Podszedłem do niego i klęknąłem obok szarpiąc za jego koszulkę. Spojrzał na mnie łaskawie i poruszył brwią. Znowu szarpnąłem za koszulkę, a jego reakcja powtórzyła się. Ze stołu wziąłem zeszyt i marker i na wolnej stronie napisałem do niego prośbę. Odebrał ode mnie zeszyt i pod słowami "powiedz coś" napisał "ty coś powiedz" uderzyłem go pięścią w pierś, a moje oczy zaszkliły się.
-Boże, nie o to mi chodziło- wyszeptał.
Ale ja nie płakałem, dlatego że nie chciał mówić tylko, dlatego że zrozumiałem ile przykrości sprawiałem Kamilowi nie mówiąc.
Kamil...
Jutro wraca...
Tak samo jak Gabriel, do domu.
Poczułem dłonie sunące po moich plecach i pociągające do przodu.
I nie odsunąłem się, bo lubiłem to ciepło tak samo jak lubiłem osobę, która mi je dawała.
Nie sądziłem, że przez miesiąc może tyle się zmienić.
Nie sądziłem, że przez ten czas mogę tak dobrze kogoś poznać. Kogoś, kto na pierwszy rzut oka był straszny, ale gdy się go poznawało bliżej był delikatny i uczuciowy i kochający przytulanki.
Przytuliłem się do Gabriela w głowie sam siebie wyzywając od słabeuszy, ale taka prawda- jestem słaby. Nie bałem się dotyku jego ręki sunącej po moich plecach w celu uspokojenia mnie, bo wiedziałem, że mi nic nie grozi, on mnie nie skrzywdzi, nie jest Adamem.
Znów.
Znów wprosił się do moich myśli i spowodował jeszcze większe osłabienie, zmęczenie, a sama myśl o tym, że jest na wolności, wykańczała mnie.
-Co się stało? - Gabriel odsunął się lekko i wręczył mi zeszyt i ołówek. Spojrzałem na te przedmioty i zaciskaniem mocno szczękę, nienawidziłem tego sposobu komunikowania się.
Chcę mówić.

Poczułem dotyk na karku, a po chwili ciepła dłoń zaczęła miziać świeżo ścięte pukle pod włos. Nigdy nie lubiłem mieć całkowicie krótkich włosów, dlatego moja fryzjerka wiedziała, że tylko na karku chcę mieć lekko wygolone, a teraz tego żałowałem, bo moja wygoda buntuje się i zamiast po prostu być to sprawia mi przyjemność. Odsunąłem książkę na bok i wcisnąłem głowę w kołdrę zamykając oczy.
Cholera, jakie to przyjemne.
Przeturlałem się na plecy przerywając Gabrielowi wykonywaną czynność i korzystając z tego, że znajduję się nade mną sam zacząłem miziać mu kark. Zareagował podobnie do mnie, ale szybko się otrząsnął i zabrał moją dłoń kładąc ją na pościeli. Na chwilę odwrócił wzrok od mojej twarzy i splótł nasze palce ze sobą, zacząłem się niespokojnie wiercić.
-Prawda jest taka, że...- Uciął na chwilę i wziął głębszy oddech- wcale nie cieszę się z powrotu naszych ojców-zagryzł wargę- Lubię cię, wiesz?- Powiedziałeś mi to, więc wiem- i chyba... Będę tęsknić. Będziemy widzieć się w szkole, ale to za mało.- Widziałem jak jego oczy stają się matowe i tracą ten charakterystyczny błysk. Wiedziałem, że mówi prawdę. Uśmiechnąłem się i kciukiem pogłaskałem dłoń na mojej ręce. Wolne ramie zarzuciłem mu na szyję i przytuliłem go, bo nie wiedziałem, co mógłbym zrobić w tej niezręcznej sytuacji.
Gabriel wiedział.
W mgnieniu oka odsunął się i złączył nasze usta.
Nigdy nie wyobrażałem sobie jak mógłby wyglądać mój pierwszy pocałunek i nie brałem pod uwagę tego, że mógłby być z chłopakiem, nie myślałem, jakie to uczucie i dobrze, że tego nie robiłem, bo ta chwila straciłaby na wartości.
A pocałunek był delikatny
I szczery
I bardzo mocno wyrażał słowa, które nie zostały wypowiedziane.
Brązowooki znów się na mnie spojrzał i wyszczerzył zęby, a zaraz po nim sam tak zrobiłem. Prychnął i cicho się śmiejąc ukrył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Miałem wrażenie, że czuje to, co ja- szczęście i pewien rodzaj ulgi.
Gdyby ktoś powiedziałby mi miesiąc temu, że będę spać z chłopakiem, a na dodatek pocałowałbym się z nim, nigdy bym nie uwierzył.

*

Spojrzałem na wyciągniętą do przodu rękę zabarwioną moją własną krwią, a z świeżej rany szkarłatna ciecz nadal kapała na już i tak brudną podłogę. Palce kurczowo zaciskałem na pistolecie, ale wiedziałem, że jeśli ktoś by mnie dotknął to ten przedmiot wypadłby mi z ręki. Spojrzałem w ciemnozieloną przestrzeń, a zza mgły wyłoniła się drobna postać.
-Skończ to- zabrzmiał znajomy głos- skończ swoje cierpienie.
Postać szła w moim kierunku, a w pewnym momencie zatrzymała się i zanim się zorientowałem skoczyła na mnie.
Wystrzeliłem.
I trafiłem prosto w głowę.
Osoba zatoczyła się i upadła. Schyliłem się nad nią i zobaczyłem swoją twarz.
Usłyszałem za plecami kroki
Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę cienia
-Skończ to- moje usta poruszyły się, ale głos dobiegał z daleka- skończ moje cierpienie
Postać wyciągnęła krwawiącą rękę i podeszła do mnie. Zatrzymałem się i zmrużyłem oczy chcąc dostrzec jej twarz i dostrzegłem. 
Adam
Rzuciłem się na niego, a po chwili poczułem ból przy skroni.

*

Zapowietrzyłem się i zacząłem wyszarpywać z uścisku. Było ciemno i duszno i słysząc było mój przyspieszony oddech i szelest pościeli.
-Oliver! Oliver!- Nieznajomy głos doprowadził mnie do jeszcze większego niepokoju i napadu lęku.
Szarpałem się tak mocno jak tylko mogłem, ale  i tak miałem za mało siły w przeciwieństwie do mojego napastnika, który przetrzymywał moje nadgarstki w żelaznym uścisku. Pomieszczenie się rozjaśniło, a ja spojrzałem do góry na mojego oprawce. Gabriel? Znów zacząłem się szarpać- bez skutków
-Spokojnie. To był tylko koszmar- ujął moją twarz w dłonie i kciukami miział moje policzki. To było przyjemnie i przyniosło pozytywne skutki, uspokoiłem się-  to tylko koszmar- znów to powtórzył i robił to w kółko czekając aż mój oddech uspokoi się, a kiedy to się stało wrócił na miejsce. Podniosłem się siadając na brzegu łóżka i zetknąłem na ekran telefonu. Ósma wieczorem. Wstałem i przebrałem się w dresy i T-shirt.
-Idziesz pobiegać?- Idę nie myśleć. Pokiwałem głową- idę z Tobą- chciał wstać, ale go powstrzymałem. Nie chciałem żeby szedł ze mną.
Chwyciłem telefon i napisałem SMS-a do Michała.
Idę pobiegać. Mogę do Ciebie wpaść po?

Biegłem coraz szybciej i dalej. Mój oddech był nierówny i kuło mnie w okolicach serca, a nogi powoli odmawiały posłuszeństwa, ale to dobrze, bo tego właśnie potrzebowałem. To nie tak, że lubię, kiedy mnie boli, ale tylko, kiedy boli na chwile mogę przestać przejmować się tym, o czym myślę, kiedy nie biegam.
Jak zawsze nie wiedziałem, która jest godzina, kiedy wróciłem do parku niedaleko domu. Podszedłem do jednej z ławek i zacząłem się rozciągać. Po chwili ściszyłem trochę muzykę, która według mnie teraz leciała za głośno i skończyłem rozciąganie. Usiadłem na ławce, oparłem się i rozluźniłem mięśnie. Odchyliłem głowę i spojrzałem w niebo, na którym nie było ani jednej gwiazdy.
Poczułem jak ktoś przykłada mi szorstki materiał zatykając mi usta i nos. Nie zdążyłem nawet podnieść ręki, bo straciłem przytomność.

*

Gabriel nie mógł usiedzieć na miejscu. Po raz kolejny spojrzał na zegarek i zagotował się ze złości i niepokoju, kiedy zobaczył, że jest po północy.
Usłyszał dźwięk telefonu, więc nawet nie zerkając na ekran odebrał
-Halo?!- Niemal krzyknął.
-Cześć- znajomy głos. Chłopak zacisnął rękę w pięść.
-Co chcesz?
-Jest Oliver?
-Nie ma- syknął.
-Miał przyjść jakieś trzy godziny temu- Michał zaczął się niepokoić tak samo jak Gabriel.
-Kurwa- rozłączył się. Miał złe przeczucie. Dobrze wiedział, że jego podopiecznemu grozi niebezpieczeństwo, a mimo to pozwolił mu wyjść samemu- Kurwa!- Krzyknął wybierając numer.
-Słuch...-Mężczyzna nie skończył gdyż nastolatek przerwał mu
-Wracajcie szybko. Podejrzewam, że...-Głos mu się załamał- on go dopadł. - Rozłączył się i zakładając jedynie buty wybiegł na chłodne powietrze.
Wiedział, że nie musi szukać ochroniarzy, bo wszyscy mieli wolne.
Starał się panować nad emocjami, zdawał sobie sprawę, że musi zachować zimną krew- inaczej nie byłby w stanie mu pomóc. Wziął kilka głębszych wdechów i  zaczął nawoływać imię Olivera, ale nikt mu nie odpowiadał doprowadzając go tym do szału.

4 komentarze:

  1. no i koniec w takim momencie....

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie! T.T Wykrakałam! T.T A mogłam siedzieć cicho! :(
    Mój biedny Oliverek, gdzie ten niedobry ktoś cię zabrał? Żeby tylko Gabriel zdążył i w porę go odzyskał. Żeby nic mu się nie stało :(
    Tak się denerwuję o niego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    co? on go dopadł... czemu Gabriel za nim nie poszedł, miał go ochraniać.... mam nadzieję, że szybko odnajdą Olivera....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń