Założyłem biały T-shirt i poprawiłem jego
czarne rękawki. Spojrzałem w bok na większe lustro i przejrzałem się.
Oprócz bluzki miałem na sobie czarne spodenki do kolan. Wyglądam jakbym
miał iść do szkoły, a nie na imprezę. Skarciłem siebie w myślach i
zmieniłem bluzkę na jasnobłękitną. Na lewy nadgarstek założyłem kilka
kolorowych rzemyków. Może być. Zaczesałem włosy w tył, ale jak
zawsze wróciły na swoje miejsce układając się tak, że miałem na głowie fale.
Ostatni raz spojrzałem w lustro, przypatrując się swojej sylwetce oraz twarzy
omijając oczy i wróciłem do salonu. Michał wraz z Gabrielem siedział na kanapie
i kiedy usłyszał, że przyszedłem spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Dobra, wychodzimy już, bo się spóźnimy na
koncert- spojrzał na ekran telefonu. Schował go do kieszeni spodni i wstał z
kanapy.
-Koncert?- Spytał Gabriel, który wcześniej
zgodził się iść z nami.
-No. Zawsze przed dyskoteką robią konkurs
kapel. Ta, która będzie najlepiej grać, ma darmowy alkohol przez całą noc-
zaśmiał się i założył buty. Wraz z Gabim również zaczęliśmy się ubierać.
Byłem odrobine podekscytowany, ponieważ
nigdy nie byłem na żadnej imprezie albo koncercie. Wiedziałem jak to miej
więcej wygląda, ale jezcze nie przekonałem się o tym na własnej skórze.
*
-Powiesz mi, co my tutaj, do cholery,
robimy?!- Krzyknął Gabriel, próbując przebić się przez głośną grę perkusisty.
-Jak to co?!- Odkrzyknął Michał.
-Chłopie...Nie wiem czy zdajesz sobie
sprawę z tego, że to jest klub dla homo!
Michał zaśmiał się.
-Przecież wiem!- Spojrzał się na mnie i
uśmiechnął.
Obejrzałem się nerwowo i stwierdziłem, że
na pierwszy rzut oka pomieszczenia wygląda jak zwyczajny klub, ale po chwili
dostrzegłem, że tak nie jest. Przy ścianach, stolikach i na parkiecie stoją
całujące się pary. I to nie jakieś zwyczajne tylko
homo.
Wzdrygnąłem się.
-Zaraz się zacznie, więc spadam- odwrócił
się i chciał odejść, ale chwyciłem go za róg bluzki i szarpnąłem lekko-
Spokojnie. Niedługo wrócę- puściłem jego koszulkę i chłopak odszedł.
Dookoła zaczęli zbierać się ludzie
ściskając mnie z obydwu stron, co było bardzo niewygodne. Światła zgasły, a ja
spanikowałem. Zacząłem rozglądać się, ale w półmroku nie dostrzegłem Gabriela.
Zabrzmiała muzyka i przemówił znajomy głos.
-Witam, nazywamy się The Mend* i zaczniemy
dzisiejszy występ- jakaś dziewczyna z tłumu pisknęła głośno- Mam nadzieję, że
się wam spodoba.
Michał prezentował się świetnie z gitarą w
ręku, a padające na niego światło reflektorów sprawiało wrażenie świetlnej aury.
Poza nim na scenie stały jeszcze trzy osoby, a piosenka, którą wykonali miała
cudowne brzmienie. Poczułem znajome ciepło na dłoni.
Rozejrzałem się i dostrzegłem dobrze znaną mi twarz. Ścisnąłem mocniej jego
rękę, nie chcąc znowu stracić Gabriela z oczu.
Muzyka była przyjemna i głośna, a dzięki
wzmacniaczom całe pomieszczenie drgało, a ludzie wraz z nim. Wszyscy zaczęli
się gibać, kiedy ekipa Michała zaczęła grać balladę miłosną, a ja nie mogłem
odwrócić wzroku od swojego kolegi na scenie, który śpiewał. Już na pierwszy
rzut oka było widać, że to właśnie jego żywioł.
*
Trzeci zespół zaczął swój występ, ale ani
oni ani ich poprzednicy nie byli w stanie dorównać pierwszemu i tym sposobem
pięknooki wygrał.
Gabriel ciągnąc mnie za sobą, podszedł do
barku i usadził mnie na jednym z wysokich krzeseł, sam siadając obok.
-Dwa piwa proszę- zwrócił się do barmana
uprzejmie.
-Osiemnaście lat skończone?- Spytał, sunąc
jedną brwią do góry, co mnie wcale nie zdziwiło. Może Gabriel trochę, ale ja
wcale nie wyglądałem na osiemnaście lat. To znaczy. rocznikowo osiemnaście.
-Oczywiście- podał mu dowód tożsamości.
Zaciekawiło mnie, kiedy chłopak miał urodziny.
-A Twój kolega?- Spojrzał na mnie,
-Oni są ze mną! Piotrek, daj im piwo-
spojrzałem w prawo na Michała.
Niemal natychmiast wylądowały przed nami
trzy butelki alkoholu. Chłopacy chwycili swoje, a ja spojrzałem niechętnie na
samotną sztukę.
-Wypij- zwrócił się do mnie Piotr-
Zluzujesz trochę. Przyda Ci się- puścił do mnie perskie oko. Usłyszałem ciche
warkniecie ze strony Gabriela, ale postanowiłem nie zawracać sobie tym głowy.
Chwyciłem butelkę i opróżniłem ją w
minutę. Na jej miejsce trafiła kolejna i jeszcze następna.
-Nie przesadzaj- mruknął Gabi.
Ześlizgnąłem się z krzesła i doskoczyłem do niego, zaczynając obmacywać spodnie,
na co on zareagował głębokim wdechem. Znalazłem to, co szukałem i spojrzałem na
dowód szukając daty urodzenia. Piętnasty styczeń. Mruknąłem pod nosem
i oddałem mu jego własność. Był starszy ode mnie o jedenaście miesięcy. Równo
jedenaście. Hah.
-Choć zatańczyć- krzyknął Michał i
pociągnął mnie za nadgarstek. Jęknąłem i wyrwałem mu rękę. Ktoś zderzył się ze
mną plecami. Skrzywiłem się. Spojrzałem na Michała i zacząłem wymachiwać rękoma,
próbując dać mu do zrozumienia to, że ja nie potrafię tańczyć. Zaśmiał się,
czym mnie zirytował. Czy on na wszystko reaguje
śmiechem? Jakie ma powody ku temu, by być zawsze takim
szczęśliwym?
Pierwszy raz spotkałem osobę, która tak
bardzo by się cieszyła, nie zważając na to, w jakiej jest sytuacji. To było
naprawdę irytujące, ale także... Intrygujące.
Chłopak znów pociągnął mnie za rękę i
zaczął przepychać się przez tłum ludzi. Zatrzymał się w miejscu gdzie,
jako-tako było trochę więcej wolnej przestrzeni i zaczął się gibać w rytm
głośnej muzyki. Zmrużył oczy, kiedy jedno z neonowych świateł skierowane było
na jego twarz i znowu się uśmiechnął.
Przez kilka minut próbowałem naśladować
jego ruchy i kiedy złapałem rytm dałem się mu ponieść. Kręciłem biodrami i
wywijałem kończynami w tak szaleńczy sposób, że nawet nie wiedząc kiedy, dałem
się całkowicie ponieść, sprawiając, że moja dusza odleciała gdzieś daleko, a
ciało zostało na parkiecie.
*
Huczało mi w głowie i dobrze wiedziałem,
że to nie tylko wina głośnej muzyki, ale także za dużej ilości alkoholu.
Zbliżała się północ, a ja byłem wstawiony. Nie pomyślałem o tym, że przez swoje
niedoświadczenie w tak błahej sprawie mogłem mieć słabą głowę do procentów.
Powoli nie kontaktowałem, miałem problemy z utrzymaniem równowagi i na domiar
złego zgubiłem gdzieś chłopaków.
Po kolejnych szalonych chwilach na
parkiecie, usiadłem zmęczony przy barze. Oparłem głowę na dłoni i zmrużyłem oczy.
-Nie jestem pewny czy to dobry pomysł
zważając na to, że już jesteś pijany...- Powiedział nieznajomy głos. Spojrzałem
na nowego barmana-...Ale tamten pan- wskazał głową kierunek, ale nie chciało mi
się odwrócić- postawił ci drinka- postawił przede mną szklankę z cieczą i nic
już się dla mnie innego nie liczyło. Opróżniłem zawartość naczynia i
uśmiechnąłem się lubieżnie. Zerkałem w bok chcąc zobaczyć nowego kumpla od
kieliszka, ale było zbyt ciemno, a ja miałem dodatkowe czarne plamy przed
oczami, więc mimo dobrze zarysowanej sylwetki nie dostrzegłem jego twarzy.
Siedziałem jeszcze kilka minut przy barze,
ale w momencie, kiedy zacząłem się lekko pocić postanowiłem poszukać wyjścia,
musiałem ochłonąć. Zsunąłem się z wysokiego krzesła i zacząłem się rozglądać.
Mój wzrok zatrzymał się na postaci siedzącej po drugiej stronie lady.
Mężczyzna wyglądał znajomo, ale nie mogłem skojarzyć gdzie wcześniej go
widziałem. Miał gęste, długie, czarne włosy związane w kitkę na karku. Na
twarzy znajdował się kilkudniowy zarost, a pod czarnymi brwiami wpatrujące się
we mnie oczy. Zmrużyłem swoje chcąc bardziej się skupić na tym skąd go kojarzę,
ale mój umysł nadal buntował się przed tą informacja.
Poczułem jak ktoś chwyta mnie za łokieć,
który szybko wyrwałem i odskoczyłem w bok.
-Spokojnie to tylko ja!- Krzyknął Gabriel,
chwycił mnie za rękę i pociągnął. Po chwili znaleźliśmy się na świeżym
powietrzu- jesteś rozgrzany- przyłożył mi dłoń do czoła, a ja zacząłem się w
niego wpatrywać rozkojarzony. Czułem się bardzo dziwnie. Osunąłem się na ziemie
i usiadłem na zimnym piachu po turecku wlepiając spojrzenie w czerń pode mną.
-Oliver!- Podniosłem wzrok na cień obok
mnie. Pociągnąłem go za rękawek bluzki i przybliżyłem jego twarz do swojej.
Pojawiły się kolory i niewyraźne rysy. Odlatywałem, czułem to, ale nie
rozumiałem, czemu. Nie rozumiałem nic z tego, co się
dzieje, ale to było nawet fajne. Uśmiechnąłem się i przymknąłem
oczy po chwili całkowicie tracąc kontakt z rzeczywistością.
*
-Kurwa, ale mnie wystraszyłeś!- Zaczął
opierzać mnie Michał, kiedy ledwo co wstałem i zszedłem do salonu. Nie
pamiętałem jak znalazłem się w domu ani co działo się po tym jak ujrzałem
czarnookiego mężczyznę przy barze, ale miałem wrażenie, że było to coś ważnego
zważając na to, jakim gniewnym spojrzeniem obdarowuje mnie Michał stojący
naprzeciw mnie w kuchni i jakie zmartwienie maluje się na twarzy Gabriela.
Spuściłem głowę wstydząc się za to, czego nie pamiętałem.
-Myślałem, że zwariuje jak dostałem esa,
że straciłeś przytomność- posłałem gniewne spojrzenie Gabrielowi, ale nie
zobaczyłem, jakie posyła mi on gdyż Michał zamknął moje ciało w mocnym
niedźwiedzim uścisku. Jedna ręką oplótł mi talie, a drugą zanurzył w moich
włosach przyciskając moją twarz do jego piersi. Staliśmy tak dłuższą chwile i w
końcu odsunął się ode mnie. Pochwyciłem zeszyt przygotowany na stole i
spytałem, co się wczoraj stało.
-Nie pamiętasz?- Zdziwił się Gabi.
Pokiwałem przecząco głową- podejrzewam, że barman wsypał ci coś do piwa.-Spytałem,
co to mogło być- chyba tabletka gwałtu.
Zeszyt wypadł mi z rąk.
*Taki zespół naprawdę istnieje.
Kocham twoje opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym rozdziałem jest coraz ciekawiej<3
Pozdrawiam i życzę mnóstwa, mnóstwa weny i czasu!
No to Oliverek sobie poszalał. Jak dobrze, że Gabriel go w porę dorwał, bo mogło być naprawdę źle.
OdpowiedzUsuńZły Oliver! Tenshi tu się przez ciebie martwi! T.T
Piszesz cudownie. Z każdym rozdziałem coraz ciekawiej... Ale, krótko! Ale i tak lądujesz u mnie na pierwszym miejscu razem z Luaną. KC ❤
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńcoś Gabriel za bardzo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, ciekawe kim był ten facet, może to jego ojciec....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia