20 wrz 2015

Czyny przemawiają głośniej niż słowa - Rozdział 24

Rozdział troszkę dłuższy niż zazwyczaj. Coś się zmieniło. Jakby taki guziczek, który zachęca mnie do pisania więcej o uczuciach, przemyśleniach, został przyciśnięty. Myślę, że dobrze, iż tak się stało. Sami oceńcie.

***

-Dalekooo…- reszta pytania została stłumiona przez przeraźliwy ziew. Przetarłem załzawione powieki, aby choć trochę dopomóc im w jakże trudnym zadani, którym było niezamykanie się. Od kilku godzin byliśmy w nieprzerwanej jeździe, a wokół auta panowała nocna ciemność, która tylko wzmagała uczucie senności. Jestem śpiochem i to nie jest żadna tajemnica. 
-Jeszcze tylko trochę- poczułem jego dłoń na swoim kolanie. Moje ciało przeszła fala dreszczy spowodowana ciepłem. Ręka Gabriela zacisnęła się i poluźniła, jakby tym gestem chciał mnie wesprzeć. Wiedział, jak bardzo podróże mnie męczą i nużą, a przez to sam czuł się odrobinę skołowany. Moje uczucia wpływają na jego samopoczucie, tak samo jak jego na moje. To oddziaływanie jest czasem miłe, jednak w tej sytuacji trochę dołujące. Chłopak odsunął swoją dłoń od mojej skóry i położył na kierownicy. Spojrzałem za okno, ale przed nami rozciągała się jakby nieskończona droga po bokach, której, rozchodził się lat. Klimat dość mroczny i przerażający, ale to ekscytujące siedzieć w aucie i być oddzielonym od tego potwornego otoczenia. Zachichotałem pod wpływem swoich myśli. Gabi podkręcił głośność muzyki płynącej z radia i zaczął podśpiewywać pod nosem niektóre piosenki. Fałszował potwornie, a ja mimo to słuchałem jego głosu z uwielbieniem. Tak minęła kolejna godzina. W pewnym momencie skręciliśmy w leśną drużkę i jechaliśmy wzdłuż niej przez kilka minut. Prędkość stanowczo zmalała przez to, że Gabriel obawiał się wyskakujących z zarośli zwierząt oraz nierównego terenu. 
-Już blisko- powiedział.
Zza drzew wyłonił się widok ogromnej metalowej bramy, na której wysiała tabliczka głosząca: „Teren prywatny domków letniskowych. Rejestracja otwarta całą dobę”. Za bramą dostrzegłem mały domek, w którym świeciło się żółte światło.
-Zaraz wracam- powiedział, wyłączając silnik i wychodząc na zewnątrz. Do auta dostało się świeże powietrze, przez co odetchnąłem z ulgą. Podczas podróży nie chciałem narzekać, ale klimatyzacja jak i brak przerw w drodze trochę mnie irytowały. Nie byłyby potrzebne, jednak potrzeby fizjologiczne to kwestia warta uwagi, kiedy planuje się dłuższą podróż. Czyżby Gabriel takiej potrzeby nie odczuwał?
Obserwowałem jak chłopak podchodzi do bramy, a po chwili rozmawia z jakimś mężczyzną pokazując dokumenty i wskazując w kierunku auta. Starszy pan pokiwał głową, po czym przycisnął coś trzymanego w ręce i brama bez żadnego dźwięku otworzyła się. Gabrielowi wręczył dwa przedmioty i powiedział coś, na co reakcją chłopaka było zarumienienie się. Nastolatek wrócił do auta i wręczył mi pojedynczy klucz oraz kartę przypominającą tę bankową. Do klucza przymocowana była przywieszka z numerem „13”. Pomyślałem, że to pewnie numer domku, który będziemy zajmować i nie myliłem się, gdyż jechaliśmy falistą drogą, od której odbiegały piaszczyste drużki prowadzące do domków. Budynki znajdowały się w odstępach kilkuset metrów, a przy każdym z nich stała wysoka lampa oświetlająca domek. Chciałem policzyć wszystkie mijane domki, ale pomyliłem się, gdyż skręciliśmy do tego, który, według moich obliczeń, miał mieć numer osiem, jednak w rzeczywistości tabliczka na nim głosiła, że to ten odpowiedni. Wysiedliśmy, a ja poświęciłem chwilę na przyjrzenie się budowli. Była wykonana z jasnego drewna i stała na betonowym podwyższeniu, dlatego do wejścia na niewielką werandę prowadziło kilka stopni. Z przodu znajdowało się spore okno, tak samo jak na poddaszu z tym, że tam było o połowę mniejsze. Domek otaczał lat i wiedziałem z opisu na stronie internetowej, że za budynkiem znajduje się plaża z jeziorem. Miałam ochotę już teraz zanurzyć się w lekko chłodnej cieczy, ale byłem zbyt zmęczony, aby chociaż zaproponować coś takiego Gabrielowi. Odwróciłem się i napotkałem ciekawskie spojrzenie chłopaka. Uśmiechnąłem się do niego i wziąłem swój bagaż, oddając mu przy okazji klucze i tajemniczą kartę. Wspięliśmy się po kilku stopniach i poczekałem aż otworzy drzwi, aby następnie wpuścić mnie do środka. Poszukałem włącznika światła i już po chwili pomieszczenie się rozjaśniło. Znajdowaliśmy się w małym salonie połączonym z kuchnią. Z tyłu dostrzegłem drzwi oraz schody. Podszedłem tam i uchyliłem wrota, aby ujrzeć niewielką toaletę z kabiną prysznicową. Schody prowadziły do pokoju, w którym znajdowały się dwa dwuosobowe łóżka. Wiedziałem, że i tak będziemy spać razem, więc na jednym z nich położyłem swoją torbę i odwróciłem się do Gabriela, który cały czas się na mnie patrzył. Podszedłem do niego i otoczyłem ramionami spoglądając w jego oczy.
-Co teraz będziemy robić?- Zapytałem i wspiąłem się na palcach, aby cmoknąć go w usta.
-Nie wiem jak ty, ale ja padam, więc proponuje pospać-przyciągnął mnie jeszcze bliżej i przyłożył policzek do czubka mojej głowy.
-Okay- mruknąłem, również byłem bardzo senny- idziesz się pierwszy myć?
-Idziemy razem- pociągnął mnie w stronę schodów. Wyrwałem mu rękę i podszedł do łózka, aby z torby wyciągnąć żel pod prysznic, pastę do zębów, szczoteczki i bieliznę. Wróciłem do bruneta i zeszliśmy do łazienki, w której się rozebraliśmy i weszliśmy pod strumień wody. Ucieszyłem się, że jest ciepła. Przez chwile stałem, pozwalając, aby kropelki spływały wzdłuż ciała opatulając je ciepłem i świeżością. Miałem zamknięte oczy, kiedy chwyciłem żel i zacząłem myć ciało. Uchylając powieki spotkałem się z tęczówkami Gabriela, przez co zrobiło mi się goręcej i poczułem podniecenie. Od zajścia mającego miejsce pewnego poranka uczucie pożądania towarzyszyło mi bardzo często i było spowodowane samym widokiem chłopaka. Nie potrzebowałem jego dotyku, aby moje przyrodzenie stało się twarde, a mimo tego ciągnęło mnie to niego również poprzez myśli. Czasem nie rozumiałem tego mechanizmu, ale to chyba normalne u osoby zakochanej, prawda? Sam już nie wiedziałem czy jestem w nim zakochany czy po prostu go kocham. Nie rozróżniałem tych dwóch, z pozoru różnych uczuć i nie rozumiałem ich. Chciałem to zrozumieć. Chciałem dowiedzieć się co do niego czuję i dlaczego czuję cokolwiek. Byłem z tego zadowolony, chociaż tego nie pojmowałem. Byłem zadowolony, ponieważ to takie ludzkie, prawda? A ja staje się człowiekiem właśnie dzięki niemu. Przybliżyłem się do niego bardziej niż znajdowaliśmy się przed chwilą, dzięki ograniczonej przestrzeni i dotknąłem opuszkami palców jego twarzy. Spodobała mi się faktura jego skóry. Była delikatna, miękka i gładka, lekko zarumieniona przez wysoką temperaturę wody. Twarz Gabriela ma wyraziste linie, które są bardzo chłopięce, wręcz męskie. Uwielbiałem jego ciemne oczy, w których zatonąłem już przy pierwszym spojrzeniu. Jego tęczówki błyszczały z niezrozumiałego szczęścia i uśmiechały się pogodnie. Wplotłem palce jednej z ręki w jego włosy i pociągnąłem je mocniej niż mam w zwyczaju, aby mieć lepszy dostęp do jego ust, które pochłonąłem swoimi w następnej sekundzie. Uwielbiałem ich miękkość i delikatność, z jaką mnie całuje. Gabriel, chyba zaskoczony tym co zrobiłem, na początku stał zdumiony, aby w następnym momencie pchnąć mnie na kafelki i całując żarłocznie. Ten pocałunek nie był niewinny i lekki jak zawsze, ale mocny, namiętny i pełen pożądania. Ciągnąłem go za włosy, drapałem plecy i podgryzałem wargę tylko po to, aby słyszeć pomruki zadowolenia z jego strony. Jęknąłem, czując erekcje chłopaka spotykającą się z moim penisem. Gabi chwycił obydwa przyrodzenia i delikatnie zaczął poruszać ręką. Nasze wszystkie pieszczoty stały się delikatne i leniwe, jakbyśmy chcieli na zawsze pozostać w tej chwili. Ręce zarzuciłem na jego szyję, jednocześnie pojękując w jego usta, zaś on swoją wolną dłoń umieścił na mojej głowie, aby chronić ją przed uderzeniami o płytki. Przyśpieszył ruchy ramieniem i już w następnym momencie doszliśmy niemal równo. Otworzyłem oczy i spojrzałem w te czekoladowe. Znowu patrzył na mnie w ten głupi, rozczulający sposób, przez który miałem ochotę przytulić go i już nigdy nie puścić. 

-Nie możesz zasnąć?- Usłyszałem przy swoim uchy, kiedy po raz setny przewróciłem się na drugi bok. Nie mogłem znaleźć odpowiedniej pozycji do snu, a w mojej głowie krążyły nieproszone myśli.
-Tak, pomóż- Gabriel objął mnie i przyciągnął do siebie. Zarzuciłem nogę na jego biodra i objąłem, kładąc głowę na piersi chłopaka. Słyszeć i czuć bicie jego serca jest jednym z najprzyjemniejszych uczuć, jakie miałem okazje poznać. Klatka piersiowa bruneta unosiła się równomiernie, a otaczające ramie powodowało powstawanie więcej ciepła- Gabi?
-Tak?
-Co myślisz o tym, abym przeprowadził się do Mariusza?- Wziąłem głęboki wdech. Do nozdrzy dostał się zapach jaśminu i lawendy. Zaciągnąłem się, starając być cicho. O, mój boże. Gabriel milczał dość długo, aby wypowiedzieć te słowa:
-Nie chcę abyś wyjeżdżał- zaczął- nie wyobrażam sobie dnia aż ciebie, ale nie chce, aby te słowa zaważyły przy podejmowaniu decyzji. Jakakolwiek drogę wybierzesz, zaakceptuje ją i wciąż będę cie kochać.
Cieszę się, że powiedział to co myśli. I chociaż czuje się winny i rozdarty emocjonalnie bardziej niż przed kilkoma dniami to panuje we mnie jakiś wewnętrzny spokój. Jakbym podświadomie podjął decyzje, ale jeszcze nie do końca wiedział jaką. 

Obudziłem się w paskudnym humorze, którego sam sobie nie potrafiłem wyjaśniać. Czułem dziwne napięcie i zestresowanie, coś ściskało mnie w żołądku i nie mogło pozbyć się paskudnego uczucie braku czegoś. Widok śpiącej twarzy Gabriela tylko wzmógł to uczucie i miałem ochotę go uderzyć i pocałować jednocześnie. Szarpiąc się za włosy, wstałem z łóżka i biorąc buty sportowe, które na szczęście spakowałem oraz spodenki dresowe, zszedłem na parter. Bieganie na pusty żołądek nie było dobrym rozwiązaniem, ale nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, ale rozładować dziwne napięcie tworzące się w moim organizmie. Biegłem wzdłuż asfaltowej drogi, która, jak się okazało, było wielkim kołem, więc co jakieś dziesięć minut przebiegałem obok domku z numerem „13”. Przy piątym okrążeniu moje nogi odmówiły posłuszeństwa i podbiegłem do domku, aby usiąść na schodach. Nieprzyjemne uczucie zbierające się na dole brzucha nie zniknęło i wciąż nie dawało o sobie zapomnieć. Co się, do cholery, dzieje?
Wszedłem do budynku i przez chwile nasłuchiwałem czy Gabriel się nie obudził. Okazało się, że już nie spał i stał przed blatem małego stołu w „kuchni” odpakowując styropianowe pudełka, z których wydobywała się miła woń jedzenia. Mój pusty żołądek dał o sobie głośno znać, przez co brunet ze śmiechem odwrócił się w moją stronę. Gabriel zawsze wiedział, kiedy coś było ze mną nie tak i teraz, spoglądając na moją twarz, zapytał:
-Co się stało?- Zostawił pudełka i podszedł do mnie kilka kroków.
Nie wiedziałem co zrobić: uderzyć go czy pocałować? 
Z niezdecydowania postanowiłem się na niego rzucić atakując miękkie usta. Ponownie zapytałem sam siebie co jest grane. Nie wiedziałem. Chłopak stracił równowagę, przez co wylądowaliśmy na podłodze, a on zawisł nade mną. Zawsze, kiedy się całowaliśmy, widziałem iskierki pożądania w jego oczach.
Teraz to ja go pożądałem i bardzo, ale to bardzo zapragnąłem, aby doszło między nami do zbliżenia. Ogarnij się, Oliver, bo zrobisz głupotę, mówiłem w myślach, ale ciało postanowiło robić coś innego. Otoczyłem jego biodra nogami, a rękoma objąłem go w szyi i znowu pocałowałem. Zachłannie, bez opamiętania. Chciałem mu powiedzieć coś, czego sam nie rozumiałem. To dziwne uczucie usilnie próbowało opuścić moje ciało, ale ja trzymałem je w sobie. Co to takiego? Jak to nazwać? Gabriel dotknął moich policzków i gładził je delikatnie. Nie pasowało to do czynów, które ja wykonywałem. 
Uspokoiłem się.
Czując jego ciało na sobie, jego usta na moich i dłonie wypalające gorące ślady na mojej skórze, w końcu zrozumiałem.
Zrozumiałem, dlaczego to ciepło, które czuje przy jego dotyku nie pochodzi z zewnątrz tylko wewnątrz, dlaczego powstaje w moim ciele. Zrozumiałem przyczynę nachalnego myślenia o nim, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Dotarło do mnie to, dlaczego w obliczu zagrożenia śmierci chciałem go odnaleźć i uratować, dlaczego tak bardzo potrzebowałem jego bliskości, czułości, wsparcia i słów… Zrozumiałem dziwne spojrzenie Kamila, kiedy powiedziałem mu, że nie wiem, jakie to uczucie zakochać się oraz wyraz twarzy Michała, kiedy zapytałem co to w ogóle znaczy. Oni, tak samo jak Mateusz, mówiąc mi o zranieniu Gabriela, jak Marcin patrzący na nasze ręce oraz Tymek chichoczący po kątach z Michałem patrząc na nas, wiedzieli. Wiedzieli co czułem. Po moich spojrzeniach, czynach, a później słowach. Kiedy tak właściwie to się stało?
Kiedy pokochałem Gabriela?
-Oliver- wymruczał, całując moją szyję. Zadrżałem. Podnieśliśmy się i jak gdyby nigdy nic uśmiechnęliśmy do siebie. Gabriel szeroko, ja niepewnie, oszołomiony tym co sobie uświadomiłem. 
-Przepraszam- mój śmiech był histeryczny- nie wiem co mnie napadło- przeczesałem pukle włosów, chcąc doprowadzić je do ładu, ale one jak zawsze buntowały się- co tam masz?- Wskazałem na stół za jego plecami.
-Ah, kanapki na ciepło- mój głód ponownie dał o sobie znać w postaci burknięcia- zjemy na werandzie?
-Ok- odpowiedziałem biorąc swoją porcję. 
Wyszliśmy na świeże powietrze i usiedliśmy na drewnianych krzesłach tak, abyśmy znajdowali się naprzeciwko siebie. Gabriel zaczął jeść, a ja chwile przypatrywałem się mu.
-Kiedy się we mnie zakochałeś?- Zapytałem. Chłopak przegryzł to co miał w ustach i powiedział:
-To była miłość od pierwszego wejrzenia- patrzył gdzieś w dal. Za drzewami dostrzegłem jezioro.
-Naprawdę? 
-Można tak powiedzieć- uśmiechnął się- spodobałeś mi się, kiedy zobaczyłem cie pierwszy raz, ale wizualnie- zrobił przerwę, aby wziąć gryz, po czym kontynuował- kiedy cię poznawałem, chociaż nie mówiłeś, to byłem zafascynowany. Twoją osobą, zainteresowaniami, reakcjami, wszystkim, naprawdę. Uwielbiałem cię obserwować i pewnie to zauważyłeś- uśmiechnął się szeroko- to, że się w tobie zakochałem uświadomiłem sobie kilka dni przed pierwszym pocałunkiem- zawstydziłem się, bo nigdy tego nie wspominaliśmy- a to, że cie kocham, kiedy leżałeś w szpitalu. 
Poczułem się źle na myśl, że jemu pokochanie mnie zajęło tak mało czasu, kiedy mi prawie rok. Ale to nie ma znaczenia. 
Nie wiedziałem, który moment byłby odpowiedni za wyznanie mu uczuć. Czułem silną potrzebę zrobienia tego, jak najszybciej się da. Byłem pewien swoich uczuć i chciałem, aby Gabriel też był pewien. A co, jeśli on, tak samo jak pozostali, wiedział o tym? Czy jest sens mówienia? Chyba tak, bo wypowiedziane tego z moich ust jest sto razy lepsze niż po prostu świadomość tego. Cholera, sam nie wiedziałem, czy to moja wina czy losu, że powiedzeniu mu słów "Kocham Cie" będzie takie trudne. Zawsze coś mnie zatrzymywało. Kiedy kąpaliśmy się w jeziorze lub opalaliśmy leżąc na piasku nie bylem w stanie tego zrobić, nie tylko dlatego, że był tak blisko, że jego oczy tak błyszczały, a usta śmiały się do mnie. Byłem jak zaczarowany, zamknięty w hipnozie. Całkowicie zależny od niego. Mówiłem tylko, kiedy o coś pytał.

Był piątek, trzy dni przed naszym powrotem do domu. Po szaleństwach w wodzie, wielogodzinnych spacerach i nielicznych miłych atrakcjach, siedzieliśmy przy ognisku. Dookoła nas krążyło mnóstwo osób chcących zjeść kiełbaskę, tańczących par patrzących w swoje oczy z charakterystycznym błyskiem. Byliśmy też my- dwoje chłopaków siedzących przy ognisku opatulanych przez koc. Ramie Gabriela otulało mój lewy bok, a jego talia prawy. Patrzyliśmy w tańczące ogniki, nie rozmawialiśmy, nie czując takiej potrzeby. W pewnym momencie przypomniało mi się coś. Pobiegłem do domku, który zajmowaliśmy i z torby podróżnej wyciągnąłem małe pudełeczko. Włożywszy je do kieszenie, wróciłem do swojego chłopaka. Nie usiadłem obok niego, do czego zachęcił mnie gestem dłoni, ale stanąłem przed nim w taki sposób, aby ogień rozjaśniał jego twarz. Gabi podniósł się i podszedł bliżej.
-Co się stało, Oli?- Zapytał.
Wyciągnąłem dłoń przed siebie i dałem mu przedmiot. Spojrzał na niego niepewnie, uchylając pokrywę. Otworzył usta tak jakby chciał coś powiedzieć, ale tego nie zrobił. Zamiast tego wziął jeden z łańcuszków i powiesił sobie na szyi, a drugi umieścił na mojej. Kiedy chciał się odsunąć chwyciłem jego ręce i wtuliłem w nie twarz, równocześnie patrząc w czekoladowe oczy. Uznałem ten moment za najbardziej odpowiedni, więc otworzyłem usta, lecz nic nie powiedziałem. Chłopak nachylił się i mnie pocałował nie przejmując się tym, że znajdowaliśmy się wśród ludzki. Mi również nie sprawiało to problemu, więc przyległem do jego piersi, a dwa kawałki magnetycznych puzzli połączyły się ze sobą, czemu towarzyszyło ciche kliknięcie. Nasz pocałunek był mocny i namiętny, a kiedy odsunęliśmy się od siebie, trzymając w ramionach, przygryzłem i pociągnąłem delikatnie dolną wargę bruneta.
-Kocham Cię- mówią to miałem nadzieje, że wiedział co się kryło za tymi dwoma słowami. Nie chciałem mówić tego wszystkiego, o czym myślałem w ciągu ostatnich dni. Te dwa, magiczne słowa wyrażają wszystko.
Gabriel uśmiechnął się w sposób tak szczery i uczuciowy, że zabrakło mi tchu, powietrza, którym mógłbym oddychać.
-Ja ciebie też kocham, aniołku- odpowiedział, po czym przytulił mnie, kładąc brodę na mojej głowie- tak bardzo cie kocham…
Chłopak pachniał czekoladą i lasem, który nas otaczał. Jego ciepłe ciało, którego temperatura grzała bardziej niż jakikolwiek kaloryfer przyciągało mnie w sposób niezrozumiały. Chciałem go polizać i gryźć. Ciemne pasma włosów połaskotały moją szyję, zadrżałem. Szerokie, otulające mnie ramiona wydawały się odpowiednim dla mnie miejscem, moim domem. 
-Chodźmy do domku, zimno mi- pociągnąłem go za rękę, a nasze łańcuszki rozłączyły się. 
Przemierzałem metry szybkim marszem tylko po to, aby po wejściu do domku zamknąć za nami drzwi i pocałować kuszące usta mojego chłopaka. Mój chłopak, pomyślałem. Mój Gabriel. Podobało mi się to, podobał mi się ten tytuł. Zastanowiłem się czy Gabi też czasem o tym myśli, zapragnąłem wiedzieć, o czym myśli, ale nie powiedziałem tego, gdyż całowaliśmy się. Pieszczota była powolna i delikatna. Moja świadomość nie zarejestrowała sposobu, w jaki znaleźliśmy się na piętrze, gdyż całą swoją uwagę skupiałem na wargach Gabiego. Ściągając swoją bluzę zaśmiałem się, gdyż pojawił się problem z przełożeniem jej przez głowę.
-Dlaczego tyle na siebie założyłeś?- Zapytał, kiedy ściągnął dwie bluzki. Stał przede mną jedynie w jeansach i uśmiechał się. Wyglądał zniewalająco.
Położyliśmy się na łóżku. Pozycja, w której się znajdowaliśmy nie była dla mnie nieprzyjemna tak jak do niedawno i napadało mnie to dziwnym uczuciem, kiedy Gabriel zawisał nade mną starając się opanować, aby mnie nie zgnieść. Zarzuciłem ręce na jego szyje i splotłem je ze sobą, gdyż nie wiedziałem, co mógłbym z nimi zrobić. To on dominował, on musiał mnie nakierować.
-Gabi, uprawiajmy seks-wyszeptałem pomiędzy pocałunkami.

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc tak, to mój pierwszy komentarz w życiu, więc jestem z siebie dumna że go napisałam. Przepraszam z wszystkie błędy ortograficzne i brak jakichkolwiek przecinków, jeśli takie się pokażą :/
    Długo się zbierałam by napisać jakiś komentarz, uznałam w końcu że już najwyższy czas taki napisać. Nie jestem mistrzem ortografii więc nie będę cie zbytnio pouczać, ale błędy są, jak dla mnie małe ale jednak. A jak nie są to błędy to chyba nie do końca zrozumiałam tekst. Spróbowałam znaleźć jak najwięcej błędów, według mnie. Więc jeśli to nie błędy to proszę zignoruj je.
    “Przetarłem załzawione powieki, aby choć trochę dopomóc im w jakże trudnym zadani, którym było niezamykanie się.” (zadaniu)
    “Spojrzałem za okno, ale (nie wiem czemu, ale według mnie niepotrzebnie jest to “ale”) przed nami rozciągała się jakby nieskończona droga po bokach, której, rozchodził się lat.”( zamiast lat chodziło chyba o las(?))
    “Domek otaczał lat i wiedziałem z opisu na stronie internetowej, że za budynkiem znajduje się plaża z jeziorem.” (las)
    “Poszukałem włącznika światła i już po chwili pomieszczenie się rozjaśniło.” (moim zdaniem lepiej brzmi Poszukałem włącznik światła niż włącznika światła)
    “Wyrwałem mu rękę i podszedł do łózka, aby z torby wyciągnąć żel pod prysznic, pastę do zębów, szczoteczki i bieliznę.” ( Podszedłem)
    “Nie potrzebowałem jego dotyku, aby moje przyrodzenie stało się twarde, a mimo tego ciągnęło mnie to niego również poprzez myśli.“(do)
    “Przybliżyłem się do niego bardziej niż znajdowaliśmy się przed chwilą, dzięki ograniczonej przestrzeni i dotknąłem opuszkami palców jego twarzy“(To ,,i” mi nie pasuje. Myślę że jak byś zamiast ,,i” dała kropkę albo kolejny przecinek było by lepiej)
    “ Wplotłem palce jednej z ręki w jego włosy i pociągnąłem je mocniej niż mam w zwyczaju, aby mieć lepszy dostęp do jego ust, które pochłonąłem swoimi w następnej sekundzie.“(rąk)
    “ -Nie chcę abyś wyjeżdżał- zaczął- nie wyobrażam sobie dnia aż ciebie, ale nie chce, aby te słowa zaważyły przy podejmowaniu decyzji“(bez)
    “Widok śpiącej twarzy Gabriela tylko wzmógł to uczucie i miałem ochotę go uderzyć i pocałować jednocześnie. “(Znowu to wrażenie że zamiast ,,i” można by tam wstawić przecinek)
    “Bieganie na pusty żołądek nie było dobrym rozwiązaniem, ale nie wiedziałem, co mógłbym zrobić, ale rozładować dziwne napięcie tworzące się w moim organizmie. “( To ,,ale” tak zbytnio nie pasuje, można by było wstawić ,,by” albo ,,aby” ale nie jestem do końca pewna)
    “ -Kocham Cię- mówią to miałem nadzieje, że wiedział co się kryło za tymi dwoma słowami. “(mówiąc)
    To są wszystkie błędy jakie znalazłam, mam nadziej że nie jesteś jakoś zła czy coś w tym stylu.(Jeśli to są błędy) Bardzo lubię twoje teksty, wręcz je uwielbiam i mam nadzieje że będziesz kontynuować swoją podroż z pisaniem. Co do samego tekstu, to jest on cudowny/boski <3. Boże, nareszcie doczekałam się tego że Oliver powiedział Kocham cię, to była taka piękna scena, Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę ci dużo, dużo, dużo weny <3 <3 <3 Będę próbować komentować na bierząco, ale niczego nie będe obiecywać. Mogę się tylko domyślać jak czuję się taka osoba, która poświęca tyle czasu i wysiłku by zrobić taki tekst i nawet niema ani jednego komentarza na ten temat. Jeszcze raz dużo weny i jeszcze zdrowia .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeny, kochana jestes. Nawet nie wiesz jak trudno wylapac mo jakis swoj blad i chpcoaz bym czytala milion razy i tak nie znakde tal zauwazalnych bledow jak "lat" zaoast "lat". z tego podowu do nastepnego opowiadania szulam bety ;))
      milo mi ze poswiecilas czas i ogolnie mialas chcec zwrocenia uwagi na moje bledziki, cenie to i dziekuje. Kiedy juz skoncze posac Czyny.znow caly projekt przejrze od deski do deski i postaram sie poprawic, a nastepny moze bedzie lepszy pod wzgledem gfamattcznym itp. Teraz trudno mi to zrobic z powodu braku dostepu do kompitera/laptopa.
      Ppzdrawiam i dziekuje oraz przepraszam za bledy- pisze na telefonie i jestem leniwa aby je poprawic...

      Usuń
  3. No nie, w jakim momencie zakończyłaś xD
    Ten rozdział był wyjątkowy. Taki spokojny i ciepły. Istna sielanka ^^ I powiem Ci, że bardzo mi to odpowiadało po tych ostatnich wydarzeniach z Darkiem i porwaniem (tak mi się wydaje, że miał na imię Darek, ale ręki sobie uciąć nie dam :P).
    Co tu jeszcze mogę napisać? Już wiesz, że uwielbiam to opowiadanie. Jest niezwykle wciągające ^^ Poza tym, strasznie lubię Oliwera. I Gabriela. Ich obu lubię, razem i osobno ;3
    Ale że też Oli się wreszcie zdecydował! W ogóle, cieszę się, że w końcu uświadomił sobie co czuje (i powiedział to Gabiemu!). Czekałam na to ^^
    Mam też nadzieję, że Oliwer jednak nie wyjedzie ze swoim ojcem. To znaczy, dobrze byłoby, gdyby miał szansę spędzić z nim więcej czasu, może nawet zamieszkać, ale to będzie smutne, jeśli musiałby rozstać się z Gabrielem. No i z Kamilem T.T Oli, nie rób tego!
    Oczywiście, ot dobrze, że piszesz więcej o uczuciach i przemyśleniach. Ładnie Ci to wyszło :)
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wyznał w końcu swoje uczucia i w końcu zrozumiał, że go kocha Gabriela, i te łańcuszki, wspaniały prezent...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń