Pamiętacie jeszcze sytuacje z siódmego rozdziału, kiedy to
Gabriel zaczął „czesać” Oliśka? Wpadłam na pomysł (chorej) miniaturka, ale najpierw
krótkie przypomnienie, o jaki fragment mi chodzi:
„Poczułem dotyk na
karku a po chwili ciepła dłoń zaczęła miziać świeżo ścięte pukle pod włos (…) Przeturlałem
się na plecy przerywając Gabrielowi wykonywaną czynność i korzystając z tego,
że znajduję się nade mną sam zacząłem miziać mu kark. Zareagował podobnie do
mnie…”
Kiedy zobaczyłem paproch w jego włosach trudno było mi się
powstrzymać od wyciągnięcia go z nich. Oliver tego nie wiem, ale mam malutki, malusieńki
fetysz na jego pulkę. I właśnie w tym momencie ich porządek, idealną harmonie zakłóca
biały śmieć. Nosz cholera, jeśli go nie wyciągnę. Wspiąłem się na łóżko i
obawiając się jego reakcji delikatnie wsunąłem palce między pasma kasztanowych
nitek. Niestety paproch, niczym ruchomy wrzód na dupie zaczął emigrować, co
utrudniło mi jego schwytanie i sam spowodowałem zniszczenie fryzury Olivera,
ale chłopak nie zdając sobie z tego sprawy zaczął mruczeć. Przyjemnie mu? Okay.
Najpierw śmiech, a potem pieszczoty.
Kiedy Oliver przewrócił się na plecy i sam zaczął robić to,
co ja chwilę przed nim zrozumiałem, o co mu chodzi.
Rób mi tak dalej kotku.
***
Oczywiście tak nie było, Gabriel tak nie myśli a ja wpadłam
na pomysł na tą miniaturkę siedząc w wannie…
W głowie same głupoty... ciekawe kto napisze rozdział?
Hej,
OdpowiedzUsuńdobry pomysł, mruczący Oliver pięknie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia