Kiedy poczułem czyjeś wargi na swoich
odruchowo, szukając ciepła oddałem pocałunek, ale gdy nie znalazłem tego, czego
szukałem odsunąłem się niemal natychmiast trzeźwiejąc, co było niemałym
wyczynem biorąc pod uwagę to, ile wypiłem. Mój umysł pracował na najwyższych
obrotach.
-Kocham Cię- usłyszałem przy swoim uchu i
poczułem oddech Michała na ramieniu, lecz chłopak odsunął się tak, aby spojrzeć
mi w oczy
-Nie wiem, czemu teraz ci się do tego
przyznaje... Chyba, dlatego iż mam nadzieję, że zapomnisz, kiedy
wytrzeźwiejesz- to wyznanie przyszło mu tak łatwo. Tak łatwo mówi mu się o
uczuciach.
Przysunąłem się i pocałowałem go. CO
JA ROBIĘ?!
-Michał...O sorki- usłyszeliśmy od strony
drzwi. Zielonooki zamarł, a ja wytrącony z równowagi wstałem i podszedłem do
Pawła teraz to go całując. Nie zareagował, a kiedy się odsunąłem lekko chwiejąc
zacmokał w usta.
-Ale go upiłeś- mówił coś jeszcze, ale mnie
już tam nie było. Uciekłem mając wielką ochotę przyjebać sobie w twarz.
*
Wszedłem do domu już od progu słysząc
podniesione głosy wydobywające się z salonu. Minąłem to pomieszczenie szerokim
łukiem i w poskokach dotarłem do swojego pokoju.
-Co ty wyprawiasz?!- Podskoczyłem ze
strachu gdyż Gabriel mnie zaskoczył- odbiło Ci?- Podszedł do mnie, a ja
zamknąłem oczy oczekując ciosu, który nie nadszedł. Otworzyłem załzawione
powieki patrząc na niego, stał z niepokojem wymalowanym na twarzy.
-Przepraszam- szepnął i przysunął się
blisko mnie- śmierdzisz alkoholem- zmarszczył zabawnie nos i zatkał go udając,
że się dusi.
-Ruszaj dupe- pchnął mnie w stronę drzwi-
idziemy się myć.
-My?
-No, ja też muszę wziąć
prysznic, a razem zaoszczędzimy wodę.
Stałem w miejscu jak słup soli i nie
ruszyłem się o milimetr gdyż wizja wspólnego prysznica była przerażająca i ekscytująca
za razem. Wspólnymi siłami dotarliśmy do łazienki i pierwsze co zrobiłem to
umyłem zęby gdyż kwaskowy posmak był nie do zniesienia. Po kilku minutach
odwróciłem się i spojrzałem na Gabriela, który również mi się przyglądał.
Podszedłem do niego i zacząłem rozpinać guziki swetra
-Ciuchy pierze się w pralce, a nie pod
prysznicem- Mruknąłem głupio, na co on zarechotał i sam skończył się rozbierać
zostając w samych bokserkach zaś ja miałem na sobie jeszcze podkoszulek.
Gabriel zmrużył oczy wyczekująco, ale nie miałem zamiaru jego na razie ściągać.
Odwróciłem wzrok.
-Mam blizny- wyszeptałem. Może i
dramatyzowałem, bo po ranach zostało jedynie kilka różowych pasków i kółek, ale
i tak był to mój kompleks.
Brunet podszedł do mnie i podsuwając
bluzkę do góry najpierw dotknął rozgrzanymi palcami ślady po postrzałach, a
dopiero po zdjęciu materiału przejechał opuszkiem po cięciach na plecach.
-Gdybyś ty tego nie zrobił to zginąłby z
mojej ręki- Nie musiał wypowiadać imienia abym wiedział, o kogo chodzi.
-Dlaczego taki jesteś?- Zapytałem-
dlaczego nie zostawiłeś mnie po skończeniu zadania, byłeś przy mnie wiedząc o
mojej przeszłości i... Wspierałeś?- Te pytania od dawna mi ciążyły.
-Już dałem ci odpowiedz- i tak jak
ostatnio pocałował mnie.
-Nie rozumiem- odezwałem się niemal
płaczliwie, a on znów wpił się w moje usta.
Jest taki ciepły.
Przyłożył mi dłonie do policzków i
posmyrał je delikatnie, ale po chwili zaprzestał wykonywanie tej czynności i
zjechał dłońmi niżej. O wiele niżej. Dotknął palcami gumki od bokserek, a ja
zadrżałem. Włożył jeden palec pod materiał i zsunął go lekko. Położyłem mu ręce
na nagich plecach i lekko podrapałem, wbijając je w skórę.
-Oli...-Mruknął pomiędzy pocałunki i
całkowicie zsunął bokserki z moich bioder. Podniosłem nogi i przesunąłem
bieliznę w kont łazienki, szybko pozbyłem się też tej należącej do Gabriela
przez przypadek dotykając jego krocza.
-Oliver?- Mruknął zdezorientowany, kiedy
odsunąłem się i spuściłem głowę żeby włosami zasłonić twarz.
-Przepraszam.
-Nie szkodzi- podrapał się po karku tak
jak miał w zwyczaju, kiedy jest zdenerwowany- po prostu tak na mnie działasz-
jeszcze zanim wyszedłem z łazienki zasłonił erekcje ręcznikiem.
Ciekawe, jakie to uczucie podniecić się?
Leżymy w ciszy blisko siebie, ale nie
dotykamy się. Obowiązuje nas niespisana umowa zobowiązująca Gabriela do spania
ze mną w weekendy. Są to weekendy bez koszmarów i zmartwień. Najlepsze dwa dni,
dwie noce w ciągu tygodnia.
Otwieram oczy i patrzę w brązowe, które
chyba bardzo polubiły obserwowanie mnie i widzę ten błysk.
Zastanawiam się czy Gabriel patrzy tak na wszystkich, tak rozczulająco i
miękko. Nie potrafię nazwać tego, z czym kojarzy mi się ten wyraz twarzy, ale
lubię go.
Nie wiem czy mogę
Nie wiem czy powinienem
Ale podnoszę jedno jego ramie i przysuwam
się obejmując go i opuszczając rękę na swoje biodro. Przylegam do niego każdym
kawałkiem swojego ciała, splatam nasze nogi ze sobą i chowam głowę w
zagłębieniu jego szyi
Chowam się za nim
Chowam się w nim
Obejmując mnie układa nas w wygodniejszej
pozycji i przykrywa kołdrą .
Wiem, że on nie lubi spać pod przykryciem,
ale mi byłoby zimno .
Tylko, że on nie wie, że kiedy mnie tak
przytula nawet bez kołdry jest mi gorąco .
Dopiero, kiedy słyszę jego
"dobranoc" i czuję dłoń sunąca w górę i dół moich pleców jestem w
stanie zasnąć .
Czuje obezwładniające ciepło na twarzy i
mam wrażenie jakbym się topił. Chce wziąć wdech, ale coś mi to uniemożliwia.
Panikuje. Otwieram oczy i tak samo jak strach się pojawił równie szybko znika.
Przyciskam mocniej usta do tych Gabriela i jeszcze przed przymknięciem oczu
dostrzegam jego zszokowanie. Czuję ciepłe dłonie po bokach mojego brzucha i sam
oplatam Gabriela ramionami, a nogi zaplatam wokół jego bioder przyciągając go
bliżej.
Ale to wciąż za mało
Słyszymy pukanie do drzwi
Świetny moment
Nie zdążyliśmy się odsunąć, nawet nie
chcieliśmy, więc tylko przestaliśmy się całować i spoglądamy w kierunku gdzie
teraz stoi Kamil. Spodziewałbym się po nim każdej reakcji, a mimo to jego
poszerzający się uśmiech zdziwił mnie.
-Jest po dwunastej. Wstawajcie- tylko tyle
powiedział i wyszedł nie zamykając drzwi.
Gabriel spojrzał na mnie.
-Chyba powinienem Cię puścić, ale nie
chce- zaśmiałem się i wyślizgnąłem z jego uścisku
Nie lubię tych momentów, kiedy uświadamiam
sobie, że nie pamiętam mamy, bo czuję się wtedy bezsilny, pusty i zły sam na
siebie, bo jak mogłem ją zapomnieć. Spoglądam w lustro i zastanawiam się
czy jestem do niej podobny. Próbuje przypomnieć sobie jej głos, sposób, w
jaki się poruszała, zapach jej ulubionego perfum, lecz w głowie mam pustkę.
I zawsze
Zawsze
Kiedy o niej przestanę myśleć zastanawiam
się, kim jest mój ojciec .
I dlaczego go tu nie ma
*
Kamil kładzie przede mną talerzyk z kilkoma
kapsułkach i odchodzi, a ja spoglądam na Gabriela, który nie wyciąga nosa poza
książki gdyż zbliża mu się egzamin. Powracam spojrzeniem do tabletek
czekających na to aż je spożyje, ale tego nie robię. Chwytam talerz i odnoszę
go do kuchni gdzie Kamil wypełnia jakieś dokumenty.
Kładę przed nim leki i kiedy na mnie
spogląda mówię :
-Już ich nie potrzebuje- i wracam do
salonu, do Gabriela w celu patrzenia się na niego dziś o kilka godzin dłużej.
Bo to nie jakieś leki mi pomagają tylko on .
On mnie uspokaja .
*
-Zaczekasz tu?- Wyszedłem na dwór biorąc
uprzednio znicz i zapałki.
Szedłem wolno i spokojnie w najdalszy
zakątek cmentarza i zatrzymałem się przy
grobie Roksany. Zapaliłem znicz i spojrzałem na marmurową płytę.
-Cześć mamo- powiedziałem- nawet nie wiem,
od czego zacząć. Nie powiem ci, że tęsknię. Powiem, że mi cię brakuję. Nie
pamiętam cię za bardzo, ale wiem, że byłaś naprawdę cudowna- zamilkłem na
chwilę- u mnie wszystko zaskakująco dobrze. Nie kłamie. Naprawdę jest dobrze.
Gabriel i Kamil mi pomagają, Adama już nie ma, mam dziadków i chce znaleźć
ojca. Chce go poznać, ale najpierw dowiem się, kto cię zamordował.-
Uśmiechnąłem się lekko- Gabriel jest bardzo fajny, szkoda, że nie możesz go
poznać, polubiłabyś go. Kamila i Michała też- mówiłem jeszcze dużo, starałem
się podzielić się swoimi myślami i pożegnać ją jak najlepiej się da.
*
Dobiegłem do drzwi od domu, otworzyłem je
i już na korytarzu usłyszałem rozmowę dobiegająca z salonu gdzie następnie się
udałem. Na kanapie wraz z Kamilem siedział ciemnowłosy mężczyzna w granatowym
swetrze i czarnych spodniach, na kolanach trzymał ciemnobrązową, skórzaną
torbę. Kiedy stanąłem w progu salonu przesunął swój wzrok na mnie,
błyskawicznie zmrużyłem oczy, moje serce zabiło szybciej.
-Ooo! Oliver, jesteś już- zabrał głos
Kamil wstając z kanapy i podchodząc do mnie. Tak samo uczynił mężczyzna wciąż
wpatrując się we mnie- to jest Tomek i będzie cię uczył angielskiego-
rozszerzyłem ze zdumienia oczy, na co ciemne odpowiedniczki przybysza dziwnie
zamigotały.
Przede mną stał Tomek, mój nauczyciel
języka angielskiego i mężczyzna, który pamiętnej nocy wsypał mi do piwa
narkotyk.
***
To koniec drugiej części opowiadania.
Część trzecia będzie nosić tytuł „Mariusz”.
Jakoś w tygodniu pojawi się krótka notatka, prośba i pytanie, ale nie wiem, kiedy dokładnie. Zapraszam na drugiego bloga:
Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńPisałam ci kiedyś, że masz świetny styl pisania? Hmm.. Nie pamiętam, ale zdecydowanie go masz. Dzięki temu rozdziały czyta się płynnie i szybko (zdecydowanie za szybko).
Miałam plan żeby skopiować pare cytatów z tego rozdziału i coś o nich napisać, ale nie wiem które + mój telefon naprawdę jest okropny i coś mi baguje przy kopiowaniu tekstu, więc napiszę gdzie się zaczyna i gdzie kończy.
1. Od "-Mam blizny..." do "-Już dałem ci na nie odpowiedź-i tak jak ostatnio pocałował mnie".
To można opisać jednym słowem. Piękne.
Taka jest prawdziwa miłość, a nie jak z jakiegoś głupiego filmu, w którym wszędzie jest tak idealnie i słodko do porzygu. Pomiędzy wierszami jest tyle prawdziwych wyznań, że poprostu odpływam.
2. Cały fragment "Kamil kładzie przede mną talerzyk z kilkoma kapsułkami..."
I znów to samo, tylko, że ten jest słodszy. :3
Mój poziom glukozy we krwi jest krytyczny. Cukrzyca murowana.
3. "-Cześć mamo-powiedziałem-nawet nie wiem od czego zacząć. Nie powiem ci, że tęsknię. Powiem, że mi cię brakuję. Nie pamiętam cię za bardzo, ale wiem, że byłaś naprawdę cudowna..."
Dobrze zauważyłaś, że skoro jej nie pamięta to nie może tęsknić.
Dobra, dobra.. Kończę już..
Tylko jedna sprawa. Czy Mariusz to będzie ojciec Oliviera?
Kolejny raz życzę weny, bo wiem, że bez niej jesr bardzo ciężko.
~M.M.N.M
PS Przepraszam za możliwe błędy, ale jak już pisałam.. Telefon..
Twoje komentarze sprawiają mi tyle radości. To nienormalne.
UsuńDziękuję. Cieszę się, że Ci się spodobało.
„Cukrzyca murowana”- w takim razie przepraszam, ale jeszcze nie raz zafunduje Ci coś takiego… Mam nadzieję, że mi to wybaczysz xd
Należę to osób, które nie znoszą, kiedy ktoś im spojleruje, ale same uwielbiają to robić...
Ale tego nie zrobię!!
Hhaha, wybacz :3
Również życzę weny na Twoje jeszcze nienapisane opowiadanie!! I dobrego pomysłu życzę!
To będzie jego ojciec! Ja to wiem!>.<
UsuńNie mogę się doczekać kolejnych cukrzyc! Yeah!! (nadużywam znaków interpretacyjnych, ale *ciii!* pomińmy ten fakt ;__; )
Jak tylko wkońcu się zbiorę i coś opublikuję to podam ci link. Byłabym wdzięczna jeśli chciałabyś ocenić i szczerze powiedzieć nad czym muszę popracować.
A teraz bierz się do robot, bo ja CZEKAM na kolejne rozdziały tego i na pierwszy rozdział nowego opowiadania.
~M.M.N.M
Na pewno wyrażę opinie. Czekaaam!
UsuńWłaśnie naszło mnie ważne pytanie: co ja robię ze swoim życiem? O tej porze czytam twoje opko, zamiast spać już grzecznie ^^ Jutro będę chodzącym zombie xD Ale nie żałuję. Mam wrażenie, że twoje opowiadanie działa na mnie jak narkotyk i kiedy już zacznę je czytać, ciężko jest mi się oderwać ^^ Jestem nim totalnie zachwycona! Najlepsze jest to, że wciąż mnie zaskakuje. Uwielbiam to. Tak jak teraz. Zapomniałam już o tym facecie od pigułki, a tu proszę! Znowu jest. Ciekawe, co teraz będzie. Może Oli powie Kamilowi i ten wyrzuci tego faceta na zbity pysk, wcześniej jeszcze oznajmiając mu (może nawet pięścią), żeby nie zbliżał się do Oliwera? xD No, ale zobaczymy co będzie.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię fragmenty, gdy Oli jest z Gabrielem! wtedy jest tak milutko, że nie mogę przestać się uśmiechać. Tak kocham ich razem i shipuję mocno xD
Hehehehe :D Pozdrawiam! ;3
Hej,
OdpowiedzUsuńchyba powinien coś zrobić, bo ten może coś zrobić, tak Gabriel go całkowicie uspokaja...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia